Dla tych, którzy rano lubią czytać grafomańskie sentencje, a wieczorem raczyć się spaghetti z marmoladą i salcesonem

„Wielu ludzi zostaje telemarketerami, ponieważ chcą się kochać z innymi telemarketerami”. Serio? Takie motto ma być dla mnie życiową inspiracją na dziś? A może mam się rozkoszować pizzą, której skład przypomina koktajl Mołotowa?

Oto pięć aplikacji wykorzystujących algorytmy i uczenie maszynowe, które raczej nikomu do niczego się nie przydadzą, a przy niepomyślnych wiatrach mogą nawet namieszać.

Lustereczko, powiedz przecie…

W każdej chwili możesz wziąć udział w konkursie piękności. Wystarczy twoje selfie i aplikacja Beauty.AI. Jurorem w turnieju Miss/Mister Wirtualnego Świata jest sztuczna inteligencja. Jeśli chcesz w ten sposób ocenić swoją atrakcyjność (dla kogo?, dla botów?), wystarczy zainstalować Beauty.AI. Algorytmy przyjrzą się kształtowi twojej twarzy, oczu, nosa, zmarszczkom, symetrii i asymetrii kości policzkowych, piegom, rumieńcom, workom pod oczami, porównają to z parametrami innych twarzy i powiedzą ci, jakie miejsce zajmujesz na cyfrowej drabinie urody; także według grupy wiekowej.

Beauty.AI powstała w Youth Laboratories. To duża firma zajmująca się analizą danych, specjalizująca się w przetwarzaniu cyfrowych obrazów i filmów wideo dla opracowania biomarkerów chorób oraz oceny fizycznego samopoczucia człowieka i stylu życia.

Beauty.AI zaliczyła już poważną wpadkę, ponieważ przez pewien czas nie uwzględniała zdjęć twarzy osób o ciemnej karnacji.

Przynajmniej one nie miały doła.

Rurex, GrażMar i inne

Nie masz pomysłu na chwytliwą nazwę dla swojej nowej firmy? Aplikacja Namelix na bazie dowolnie zadanego słowa lub słów kluczowych wykreuje najlepszy według niej brand i zaproponuje jego wizualizację. Generowane przez SI nazwy mają mieć powiązanie z tym, co przekazały jej zadane hasła (można zestawić wyrazy o pozytywnym i negatywnym według nas zabarwieniu) i nawiązywać do światowych trendów w nazewnictwie. Według Namelix firma dla słów kluczowych „Anna Zagórna” powinna działać pod szyldem: „Svinkova”, „Bezrukok”, „Jelitovo” czy „Borzena”.

Kokosów raczej bym nie zbiła.

Memomaszyna

Abel Peirson i Meltem Tolunay, dwaj naukowcy z Uniwersytetu Stanforda, w artykule naukowym szczegółowo opisali stworzony przez siebie model uczenia maszynowego, który jest w stanie wymyślić podobno całkiem przekonujące memy. Jako danych wejściowych dla szkolenia maszyny użyli ponad 400 różnych memów z wielorakimi opisami. Skupili się tylko na memach ze zwierzętami na zdjęciu. Po wyszkoleniu algorytmu na temat tego, jakie treści są zabawne i powiązane z konkretnymi obrazami psów, pingwinów czy nosaczy, generowali memy w kółko. Niektóre z nich miały sens i podobno nie była to rzadkość.

„Wyprodukowany przez wyuczoną maszynę mem jest trudny do odróżnienia od prawdziwego mema, a oba warianty są bliskie tej samej ocenie poziomu humoru” – napisali. „Chociaż jest to dość subiektywna miara”. No właśnie.

Proste jak prosciutto

Chorizo z dżemem, bitą śmietaną i krewetkami. Ewentualnie – zasmażka. Studenci z Massachusetts Institute of Technology chyba bardzo się nudzili, skoro wymyślili algorytmy, które proponują niespotykane dotąd receptury na dodatki do pizzy.

Zebrali setki przepisów od rzemieślników z różnych blogów spożywczych i kulinarnych stron internetowych, a następnie przeszkolili sieć neuronową do generowania nowych zestawów.

„Niektóre z naszych przepisów były naprawdę dziwne (jak pizza z krewetkami, dżemem i kiełbasą), a niektóre wyglądały naprawdę pysznie (jak słodkie ziemniaki, fasola i brie)” – opisują swój projekt, w którym współpracowali z jednym ze słynnych pizzamanów z Bostonu.
Ostatecznie projekt miał pokazać, że czeka nas przyszłość, w której sztuczna inteligencja poprawia życie. Ale czy w kuchni jest w tej formie potrzebna i kreatywna? Spaghetti z marmoladą i salcesonem? Ktoś się pisze?

Paolo Coelho w wersji bot

Humankind is one big fuck fest” – informuje mnie bot, mrugając z ekranu smartfona zielonym oczkiem, niczym z lampowego radia babci. „To ja, InspiroBot, sztuczna inteligencja, której celem jest generowanie nieograniczonej ilości unikalnych, inspirujących cytatów dla niekończącego się wzbogacania bezsensownego ludzkiego istnienia”. Aplikacja ma na bazie wcześniej wyuczonych formuł i zestawu danych opierających się na różnych aforyzmach wymyślać ponadczasowe hasła.

Czasem jej to nawet wychodzi, ale zazwyczaj to zwykły bełkot. Program oficjalnie „podoba się” 40 tysiącom użytkowników. Bot produkuje cytaty w formacie obrazka, które można publikować na swojej tablicy na Facebooku. „Po nieskończoności przychodzi seks” – czytam. Nie wiem, jak wy, ale ja w to nie wchodzę.