Próchnica jest prawie tak stara jak świat. Dlatego już w starożytności starano się z nią walczyć. Babilończycy 3,5 tys. lat p.n.e. czyścili zęby patykami. Egipcjanie używali sproszkowanego pumeksu, zmieszanego z octem lub moczem i lnianych szmatek. W erze technologii naturalne wydaje się stosowanie w szczoteczkach czujników 3D, żyroskopu, bluetooth i algorytmów.

Borsucza sierść i mielone kopyta

W czaszce Australopithecus africanus, którą odnaleziono w Sterkfontain w Republice Południowej Afryki stwierdzono znaczne uszkodzenie zębów trzonowych. Kości tego hominida, który jeszcze nie do końca był dwunożny, liczą ok. 3 mln lat.

Dowód obecności próchnicy odkryto również w skamieniałościach znalezionych w Zambii. Pięć zębów czaszki Homo rhodesiensis, mającej między ok. 300 a 120 tysięcy lat, naznaczonych jest rozległą próchnicą i zniszczonymi koronami zębów.

Żyjący w I wieku p.n.e. rzymski uczony Aulus Cornelius Celsus stwierdził, że zęby nieoczyszczone z resztek pokarmu mogą powodować chorobę o nazwie caries dentium. To właśnie próchnica. Celsus, autor dzieła encyklopedycznego tomu „De Medicina” napisał w nim, że warunkiem zdrowia zębów jest codzienne ich szczotkowanie.

Pierwsza szczoteczka do zębów powstała jednak piętnaście stuleci później, w Chinach. Była wykonana z włosia końskiego, sierści borsuka lub nawet ludzkich włosów. Rzymianie myli zęby specjalnymi gałązkami i stosowali mieszanki myjące. Ówczesne „pasty do zębów” mogą wywołać obrzydzenie, stosowano m.in. spopielone móżdżki mysie, zajęcze i szczurze. Używano też mielonych kopyt wołów i kóz.

Szczoteczkę do zębów przypominającą te dzisiejsze, wykonaną z podziurawionej kości przetykanej niedźwiedzią sierścią, stworzył William Addis w Anglii dopiero w 1790 roku. Jej masowa produkcja ruszyła 100 lat później.

Prawdziwe zęby, sztuczna inteligencja

Od dawna wiadomo, że choroby jamy ustnej mają wpływ na zdrowie milionów ludzi na całym świecie. Mogą prowadzić do chorób ogólnoustrojowych i bardziej prawdopodobnej śmierci z powodu zawału serca czy udaru.

W czasach mody na nowe technologie i sztuczną inteligencję nie mogło jej zabraknąć i w tej dziedzinie. Należący do Procter&Gamble amerykański koncern Oral-B zapowiada, że we wrześniu wypuści na rynek swój nowy produkt.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=Ot8tzuL_wrQ

W urządzeniu działają algorytmy głębokiego uczenia maszynowego / Źródło:youtube.com

Będzie to elektryczna i elektroniczna szczoteczka do zębów, wykorzystująca zaawansowane technologie, w tym SI, która według opisu producenta „śledzi miejsca, w których ludzie szczotkują usta i oferuje spersonalizowane opinie na temat obszarów, które wymagają dodatkowej uwagi w celu poprawy zdrowia jamy ustnej za pośrednictwem aplikacji”.

Ten model nazwano Genius X. Będzie sygnalizował użytkownikowi na jego smartfonie, które obszary należy szczególnie dokładnie szczotkować, z jaką siłą, naciskiem i w jakim czasie. Szczoteczka przypomina produkowane do tej pory urządzenia elektryczne Oral-B. Będzie dostępna w kolorach czarnym, purpurowym, różowym, białym i antracytowym. Dołączone do niej będzie etui do podróży z ładowarką na USB. Choć cena nie jest znana, biorąc pod uwagę ceny najnowszych produktów firmy (600-700 zł) może sięgnąć nawet 1 tys. zł.

Dane przez procesor przenizane

Czy będzie to hit? Być może, choć Genius X nie jest pierwszym tego typu rozwiązaniem. Już dwa lata temu swój produkt na rynek wprowadziła francuska firma Kolibree. Firma specjalizująca się w technologiach stomatologicznych zaprezentowała system o nazwie ARA na targach CES 2017 (największe na świecie targi elektroniki użytkowej, odbywają się w Las Vegas), gdzie za swoją szczoteczkę stosującą SI otrzymała nagrodę.

Kształtem i użytymi materiałami przypomina standardowe elektryczne szczoteczki. Ale skrywa w środku nowinki technologiczne. Algorytmy głębokiego uczenia maszynowego działają w urządzeniu – posiada ono wmontowany procesor, przez który przechodzą dane, co umożliwia systemowi poznanie nawyków i doskonalenie dokładności szczotkowania w czasie.

Szczoteczka wraz z aplikacją na smartfon kosztuje 129 euro. Ma czujniki, śledzące ruch trójwymiarowo, akcelerometry, żyroskop i magnetometr. Dane przesyłane są za pomocą Bluetooth do telefonu. Potrafi też nagrywać, odnosić dane do daty, godziny, czasu trwania szczotkowania i strefy mycia. Póki co szczoteczka Kolibree jest w sprzedaży w wersji dla dorosłych. Ma roczną gwarancję, jedną wymienną głowicę i baterie, których żywotność określono na dwa tygodnie.