Wszystko wskazuje na to, że naukowcy z USA odkryli sposób na szybką ocenę skuteczności leczenia raka chemioterapią celowaną

Urządzenie do tej oceny, wyposażone w sztuczną inteligencję i biosensory, zaprojektował zespół pod kierownictwem Josepha Bertino z Uniwersytetu Rutgersa w New Jersey. Wyniki badań ukazały się w Microsystems & Nanoengineering.

WHO podaje, że rak jest drugą po chorobach krążenia przyczyną śmierci na świecie. W 2018 roku na różnego typu nowotwory zmarło niemal 10 milionów ludzi.

Problematyczne skutki uboczne

Stosuje się leczenie chirurgiczne, radioterapię, chemioterapię. Niestety – leki antynowotworowe niszczą obok komórek rakowych także te zdrowe. Stąd wiele bardzo nieprzyjemnych skutków ubocznych, takich jak problemy gastrologiczne czy wypadanie włosów. Dlatego wielką nadzieją dla chorych jest terapia celowana, która działa na komórki rakowe, nie uszkadzając przy tym tych zdrowych.

Komórki rakowe różnią się od zdrowych pod względem molekularnym. Mają zaburzoną równowagę metaboliczną i namnażają się bez ograniczeń. Zadaniem leków w terapii celowanej jest zahamowanie tego patologicznego rozmnażania. Zwykle działają na receptory na powierzchni komórek nowotworowych i są sprzężone z przeciwciałami – dzięki temu oszczędzają zdrowe komórki.

Jest to jednak kwestia indywidualna, na kogo jaki lek i w jakim stopniu zadziała. Jak więc ocenić skuteczność terapii? Lub – w idealnym scenariuszu – przewidzieć, że ten konkretny lek będzie odpowiedni? Do tej pory lekarze nie potrafili tego przewidzieć ani ocenić efektów w trakcie kuracji.

Indywidualizacja leczenia

Zespół naukowców z New Jersey zaprojektował urządzenie, które potrafi policzyć ilość komórek nowotworowych. Wyposażone jest w specjalne biosensory i sztuczną inteligencję. Wytrenowane na komórkach nowotworowych leczonych różnymi lekami, analizuje małą próbkę płynu, w którym zanurzona jest komórka. Sprawdza na podstawie zmian jej właściwości elektrycznych, czy i ile komórek rakowych przeżyło terapię. Na tej podstawie lekarz może ocenić, czy terapia jest właściwie dobrana, czy nowotwór jest wrażliwy na ten lek, czy też jest niestety oporny.

Metoda okazała się skuteczna w prawie 96 procentach przypadków. Jest więc nadzieja, że urządzenie to w niedalekiej przyszłości stanie się powszechnym narzędziem diagnostycznym, które pozwoli na indywidualizację leczenia.

Pamiętajmy jednak, że droga od badań na komórkach do faktycznego wdrożenia w diagnostyce bywa bardzo długa. W onkologii nie ma prostych rozwiązań. Okazało się na przykład, że leki celowane o różnych mechanizmach działania, które miały teoretycznie nie mieć działań niepożądanych, jednak je mają. Abstrahując już od tej konkretnie nowej technologii – oby stała się pomocą w leczeniu – dobrze jest z rezerwą podchodzić do wielu nowinek, bo walka z rakiem to zwykle dwa kroki do przodu, jeden krok do tyłu.