Czy automatyzacja może zabrać pracę dekarzom? Nie, ale może zmienić ich w operatorów dronów
Gdy Ella Atkins musiała naprawić dach domu kilka lat temu, zaczęła zastanawiać się, czy zamiast wchodzić na dach, nie można by było wykorzystać drona. Być może nam nie przyszłoby to do głowy, ale Atkins wykłada inżynierię lotniczą i robotykę na University of Michigan.
Wraz zespołem studentów przerobiła drona, dołączając doń gwoździarkę. System sterowania śledził dokładną pozycję drona podczas pracy, co pozwoliło na precyzyjne umocowanie pokrycia dachu. Gwoździarka to w zasadzie pistolet strzelający gwoździami, więc dron wyposażony w takie narzędzie brzmi raczej niepokojąco. Dlatego konstruktorzy urządzenia zabezpieczyli mechanizm wystrzeliwujący gwoździe tak, by był zwalniany tylko gdy czubek gwoździarki dotykał powierzchni.
Czy to koniec zawodu dekarza? Nie, mówi Atkins, dron nadal jest wolniejszy od człowieka. A gdyby drony miały być powszechnie wykorzystywane w dekarstwie i tak wymagałyby ludzkiej obsługi. Gwoździarkę trzeba naładować, a dronem nadal sterować ręcznie. Ponadto dostosowanie pomysłu do celów komercyjnych wymagałoby modyfikacji – choćby zasilania przewodowego, bo baterie dronów nie starczają na długo.
Ale Steve Wright z Bristol University komentuje dla tygodnika „New Scientist”, że takie dostosowanie nie powinno być trudne. Docenia też, że konstruktorom udało się rozwiązać problem odrzutu – każdy wystrzał sprawia, że dron się uniesie, co trzeba uwzględnić w programowaniu sterownika.
Dodaje też, że następna fala innowacji związanych z dronami będzie szła właśnie w tym kierunku – ograniczania fizycznego kontaktu człowieka z manipulowanymi obiektami. „Można na tym zbić fortunę”, dodaje.
Następna fala innowacji związanych z dronami będzie szła w kierunku ograniczania fizycznego kontaktu człowieka z manipulowanymi obiektami. Można na tym zbić fortunę – Steve Wright z Bristol University
„Dla mnie najbardziej ekscytujące w tej pracy było odkrycie, że autonomiczne, pożyteczne, fizyczne interakcje, a co za tym idzie prace konstrukcyjne, są możliwe z wykorzystaniem dronów” – mówi Ella Atkins cytowana w komunikacie prasowym uczelni. Dodaje, że zajęcia, które najbardziej wymagają robotyzacji, to te nużące, brudne i niebezpieczne.
Już dziś drony zastępują ludzi w pracy na wysokościach, na przykład kontrolując za pomocą kamer pylony mostów, turbiny wiatrowe, czy maszty telekomunikacyjne. Następnym krokiem według Atkins będzie przejście od kontroli do wykonywania fizycznych czynności.
Pracę na ten temat zgłoszono na Międzynarodową Konferencję Robotyki i Automatyki, opublikowano też w serwisie arXiv.