W USA powstała giełda papierów wartościowych dla innowacyjnych firm. To nowy kierunek w postrzeganiu start-upów, który przewidział m.in. amerykański wizjoner i przedsiębiorca Tim O’Reilly

Nową giełdę LTSE zarejestrowała Komisja Papierów Wartościowych i Giełd.

Projekt ma pozwolić firmom technologicznym na więcej opcji do notowania swoich udziałów poza tradycyjnymi parkietami w Nowym Jorku jak np. Nasdaq.

Dopływ kapitału

Jak czytamy w informacji prasowej LTSE to próba zbudowania innowacyjnej giełdy papierów wartościowych ze spółkami o wysokim kapitale technologicznym, głównie start-upów. Na początku swojej drogi finansowej muszą one liczyć się z wieloma wydatkami i stratami a jednocześnie potrzebują stałego dopływu kapitału. Potrzebują też czasu na rozwój swojego biznesu.

Pomysłodawcą giełdy jest amerykański przedsiębiorca z branży technologicznej, autor i doradca dla start-upów Eric Ries. Jak podaje Reuters Ries zebrał na swój projekt 19 milionów dolarów od funduszy vetnure capital (VC), aby zrealizować swój projekt. Jednak, aby giełda zaczęła działać, konieczne było zatwierdzenie wniosku przez amerykańskie organy regulacyjne, co trwało kilka lat.

Celem LTSE jest pomoc start-upom technologicznym w tym, aby przetrwały zanim zaczną przynosić zyski. LTSE jest zatem pewnego rodzaju platformą elektronicznej wymiany akcji, gdzie małe firmy technologiczne będą mogły skorzystać również z pomocy w tworzeniu biznesu, jak i liczyć na grupę cierpliwych inwestorów. Ma to również być giełda, której obce będzie spekulacyjne napędzanie bańki w celu podwyższenia wartości firmy, bez żadnych podstaw ku temu. Pozwoli to inwestorom patrzeć z większym optymizmem na zamrożone pieniądze. Co ważne firmy notowane na LTSE będą mogły też swobodnie upubliczniać akcje na pozostałych rynkach.

Nowe spojrzenie na start-up

Takie spojrzenie na rynek start-upów nie jest nowatorskie. Pisał już o tym choćby amerykański wizjoner i przedsiębiorca Tim O’Reilly w książce „WTF”. Jego zdaniem globalny rynek wierzy dziś w kapitalizm finansowy. Wiara ta polega na przekonaniu, że to, co dobre dla rynków finansowych, jest też dobre dla ludzi, miejsc pracy i wynagrodzeń. To jednak błąd, przekonuje autor książki „WTF.

„Dziś ceny akcji teoretycznie stanowią rodzaj mapy, która winna dokładnie odzwierciedlać rzeczywisty potencjał notowanych na giełdzie firm. Tymczasem w przypadku wielu dzisiejszych spółek technologicznych są one po prostu sztucznie windowane, pozostając bez związku z realnymi możliwościami tych podmiotów. Prawdziwy wzrost, zauważa O’Reilly, poprawia życie ludzi. Dzisiejszy wzrost jest natomiast w wielu wypadkach jedynie rezultatem gry w obrębie systemu finansowego, który skupia się na samym sobie. Do popularnego wyrażenia fake news powinniśmy więc dodać fake growth – fałszywy wzrost finansowy.

Na razie na stronie LTSE nie ma żadnych informacji o firmach, jakie mogą upublicznić swoje akcje na wspomnianej giełdzie. LTSE oczekuje, że będzie gotowa do przyjęcia ofert i rozpoczęcia handlu jeszcze w tym roku, po zakończeniu czynności administracyjnych i technicznych.