W USA rozpoczęły się pierwsze badania kliniczne robota do pobierania i analizy krwi. W testach nie był gorszy od pielęgniarek
Badacze z Uniwersytetu Stanowego Rutgersa w New Jersey skonstruowali robota, który pobiera krew do badań. W czasopiśmie „Technology” opisują badanie, z którego wynika, że maszyna radzi sobie z tą czynnością tak samo lub nawet lepiej niż ludzie. Robotowi udaje się to w 87 proc. przypadków, ale gdy krew jest pobierana od pacjentów z widocznymi naczyniami żylnymi – aż w 97 proc.
Robot składa się z modułu, który namierza żyłę do pobrania krwi za pomocą ultradźwięków oraz urządzenia do nakłuwania i pobierania krwi – a także modułu z wirówką do jej analizy. Jego wielkość pozwala go zastosować przy łóżku pacjenta czy w karetkach. Dane z badania klinicznego mają być wykorzystane do lepszego wyszkolenia algorytmu sztucznej inteligencji robota.
Jak piszą badacze, nakłucie żylne w celu pobrania krwi to najczęstsza procedura medyczna, a w samych Stanach Zjednoczonych wykonuje się ich prawie półtora miliarda rocznie. Nie jest to jednak procedura trywialnie prosta – nie udaje się u ponad co czwartego pacjenta bez widocznych naczyń, a u pacjentów bez naczyń, które można wyczuć niemal u połowy. Jak policzyli naukowcy sam czas poszukiwania odpowiedniej żyły do wkłucia (co może trwać nawet godzinę) kosztuje amerykańską służbę zdrowia 4 miliardy dolarów rocznie.
Nakłucie żylne w celu pobrania krwi to najczęstsza procedura medyczna, a w samych Stanach Zjednoczonych wykonuje się ich prawie półtora miliarda rocznie
„Nasze urządzenie może pomóc lekarzom w uzyskiwaniu próbek krwi szybko, bez bólu i powikłań od pacjentów, u których wymaga to wielu prób wkłucia” – komentuje główny autor pracy Josh Leipheimer, doktorant na kierunku inżynierii biomedycznej. Badacze przewidują, że w przyszłości urządzenie będzie można wykorzystać także do wprowadzania wenflonów (w tym kaniuli centralnej i tętniczej). Chcieliby też poprawić skuteczność urządzenia u osób z gorzej dostępnymi naczyniami krwionośnymi.
Jest jeden minus takiego urządzenia. Nikt nie zapyta nas, czy się boimy. Ani nie powie „to nie będzie bolało”.
Urządzenie oczywiście nie powstałoby, gdyby nie było na nie zapotrzebowania. Pielęgniarek brakuje bowiem nie tylko w Polsce, ale i w Stanach, gdzie do końca dekady ma być ich potrzebnych aż o 12 proc. więcej.
Z tego powodu niektóre szpitale decydują się zatrudniać roboty – firma Diligent Robotics z Austin wprowadziła do kilku szpitali maszynową Moxi, która może zastąpić pielęgniarki w części rutynowych obowiązków niewymagających kontaktu z pacjentami. Pomysłodawczyni Moxi, profesor robotyki Andrea Thomaz, mówiła wtedy: „Wierzymy, że tego typu roboty wspierające personel medyczny i wykonujące ich rutynową pracę dadzą im czas, który będą mogły poświęcić wyłącznie pacjentom” – wyjaśnia prof. Thomaz.