- Niektóre inteligentne rozwiązania Chin są niebezpieczne dla władzy
- Nikt nie może patrzeć notablom na ręce, nawet sztuczna inteligencja
- Rząd postanowił ograniczyć stosowanie antykorupcyjnego systemu
Chiński system przeciwdziałania korupcji okazał się tak dobry, że zaczął zagrażać najważniejszym urzędnikom w państwie. A to im się nie podoba.
Władze Państwa Środka walczą o uczciwość nie tylko zwykłych obywateli, ale i urzędników. Korupcja jest w tym kraju surowo zakazana. Wojnę wypowiedział jej Xi Jinping, obejmując urząd prezydenta w 2013 roku.
Partia od dłuższego czasu wykorzystuje systemy sztucznej inteligencji do nadzorowania swoich urzędników. Jest ich w Państwie Środka oficjalnie ponad 50 milionów. W 2015 roku zaproponowała aplikację do „donoszenia” na łapówkarzy. Za jej pośrednictwem, anonimowo można przesłać aparatowi bezpieczeństwa zdjęcia i filmiki dokumentujące zaistnienie korupcji. To nie wszystko.
Zero zaufania?
Już od 2013 roku w wybranych chińskich urzędach działa system oparty na algorytmach o nazwie „Zero Trust”. Gromadzi dane na temat relacji międzyludzkich, pracy urzędników państwowych, ich wpływów na konta bankowe, codziennych wydatków, a także realizacji wszystkich spraw prywatnych, podróży i posiłków w restauracjach. Świetnie wykrywa też próby fałszowania danych.
System ten, opracowany wspólnie przez Chińską Akademię Nauk i instytucje kontroli wewnętrznej Komunistycznej Partii Chin w celu monitorowania, oceny lub interwencji w życie osobiste urzędników państwowych, może uzyskiwać dostęp do informacji znajdujących się w ponad 150 chronionych bazach danych, centralnych i prowadzonych przez samorządy lokalne. W ten sposób partia jeszcze do niedawna chciała walczyć z korupcją w szeregach swojej administracji. Działając w urzędach 30 chińskich prowincji (to zaledwie ok. 1 procent terenu administracyjnego kraju) od początku swojego funkcjonowania przyłapał na procederze korupcyjnym blisko 9 tysięcy urzędników.
Zagrożona wierchuszka
Rozwijany do ubiegłego roku system Zero Trust okazał się na tyle sprawny, że zaczął zagrażać nie tylko niższym rangą urzędnikom, ale również partyjnej wierchuszce, której nikt nie ma prawa patrzeć na ręce. Chiński smok zaczął zjadać własny ogon. A skala korupcji na wyższych szczeblach jest zatrważająca. Jak oficjalnie podają państwowe, chińskie media, w 2018 roku zatrzymano 23 wysokich rangą urzędników, o pięć osób więcej niż rok wcześniej.
Prokuratorzy postawili zarzuty 32 urzędnikom na szczeblu prowincji i ministerstwa. Pięciu zostało skazanych na dożywocie. Są wśród nich Sun Ma Jian, były zastępca szefa ministerstwa bezpieczeństwa państwa, Chen Xu, który był głównym prokuratorem Szanghaju czy Wei Minzhou, były zastępca szefa Kongresu Ludowego Shaanxi. Inne przykłady największych łapówek? Xiang Junbo, były przewodniczący Chińskiej Komisji Regulacji Ubezpieczeń, w 2018 roku przyznał się do przyjęcia łapówek na łączną kwotę ok. 3 milionów dolarów. W czerwcu 2016 roku Yao Zhongmin, wtedy szef rady nadzorczej China Development Bank, został uznany za winnego przyjmowania łapówek w wysokości blisko 5,3 miliona dolarów.
Jak karać najważniejszych?
Za udowodnione winy przedstawicielom chińskiej administracji grożą surowe kary. Osadzani są w specjalnych więzieniach o podwyższonym rygorze. Yancheng, jedno z największych chińskich więzień, którym bezpośrednio zarządza Ministerstwo Sprawiedliwości, to więzienie dla 1600 VIP-ów: skazanych za korupcję polityków i osobistości sportu, finansistów odsiadujących wyroki za malwersacje itp. Kamery są tu w każdej celi, a więzienie jest notorycznie przepełnione.
Od początku swojego funkcjonowania Zero Trust przyłapał na procederze korupcyjnym blisko 9 tysięcy urzędników
Mimo że system okazał się sprawny w wykrywaniu korupcji, to rząd postanowił ograniczyć działanie „Zero Trust” i wdrażanie na kolejnych wyższych szczeblach instytucji państwowych i samorządowych z uwagi na możliwy wielopoziomowy opór. Nie będzie jednak podobno z niego rezygnował. System nadal działa np. m.in. w urzędach gminy Xiushui, ale i tu jego los jest niepewny: niektórzy pracownicy administracji zakwestionowali prawo dostępu maszyny do poufnych baz danych, ponieważ nie ma żadnej regulacji, upoważniającej do tego komputer lub robota.
Strażnicy przeciwdziałania korupcji
Zdecydowano też, że ostateczne decyzje w akcjach antykorupcyjnych należeć będą do ludzi, którzy będą korzystać z wielu rodzajów danych, nie tylko z wyników Zero Trust. Te „wyszkolone zespoły” decydują o karaniu za korupcję, a jak się można domyślać, także o zamiataniu pod dywan spraw, dotyczących osób nietykalnych.
Według najnowszego raportu Transparency International, oceniającego skalę korupcji w 180 krajach świata, Chiny wcale nie mogą pochwalić się jakimkolwiek przełomem. Wiodąca na świecie organizacja pozarządowa zajmująca się zwalczaniem korupcji gromadzi szereg danych, aby dać każdemu z badanych państw ogólny wynik w porównaniu z maksymalną punktacją wynoszącą 100, oznaczającą hipotetyczny póki co brak jakiejkolwiek korupcji.
Transparentność pożądana
W ubiegłym roku w zestawieniu prowadziły Nowa Zelandia i Dania z 87 punktami. Chiny uzyskały 41 punktów, zajmując 80. miejsce. Jest to dwupunktowa poprawa w stosunku do wyniku z 2018 r. Chiny zdobyły 41 punktów w 2017 r., 40 punktów w 2016 r. i 39 punktów w 2015 r. Podobny wynik miały w 2012 roku, kiedy XI Jinping objął władzę w partii.
„Jeśli Pekin poważnie podchodzi do walki z korupcją, musi zwiększyć przejrzystość swoich procesów decyzyjnych, ustalania polityki i rozliczalności, ustanowić niezależność sądową i legislacyjną oraz wzmocnić pozycję obywateli” – uważa Dan Hough, profesor Uniwersytetu Sussex, gdzie kieruje Centrum Studiów nad Korupcją.