Nie możemy zostawić refleksji nad etycznym wymiarem sztucznej inteligencji tylko firmom technologicznym. Utożsamienie etyki SI z samoregulacją przedsiębiorstw skończy się brakiem zaufania do tej dziedziny badań

Praktyczne zastosowanie sztucznej inteligencji wiąże się nierzadko z wątpliwościami natury etycznej. Zastosowanie broni autonomicznej, skrzywienie algorytmiczne czy nieprzejrzystość działania głębokich sieci neuronowych (tzw. problem czarnej skrzynki) to najbardziej znane przykłady problemów utrudniających bezpieczne wykorzystywanie tej technologii.

Te i im podobne zjawiska sprawiły, że wzrosło zainteresowanie etyczną SI. Chodzi o badania, które miałyby umożliwić stworzenie kryteriów oceny, czy dany model SI jest przyjazny ludziom i godny zaufania. W krótkim czasie na świecie powstało wiele inicjatyw skupiających się na tych kwestiach.

Na kłopoty etyka

Trend szybko podchwyciły firmy technologiczne. Zobaczyły w tym szansę na uniknięcie odgórnego uregulowania branży przepisami prawa. Mówienie o samoregulacji służyło za dobry argument na rzecz spowolnienia prac legislacyjnych przez decydentów.

Biznes zaczął tworzyć własne kodeksy etyczne i powoływać rady złożone ze specjalistów w dziedzinie etyki technologii. Część firm zdecydowała się też łożyć na badania w tym obszarze. Komentatorzy dostrzegli współfinansowanie ośrodków badawczych przez gigantów technologicznychpodkreślali, że nie przysłuży się to neutralności badań. Stopniowo etyczna SI zaczęła kojarzyć się z działaniami wizerunkowymi czy lobbingiem zamiast z dziedziną nauki. Pojawiły się głosy o tzw. wybielaniu działalności firm z wykorzystaniem etyki (ethics washing).

Najwyższy czas, by uniwersytety i społeczeństwo obywatelskie przejęły działania na polu etycznej SI z rąk branży technologicznej

Profesor Thomas Metzinger z Uniwersytetu w Moguncji – filozof i członek grupy eksperckiej ds. strategii SI dla Komisji Europejskiej – pisał w tym kontekście w kwietniu 2019 roku na łamach „Der Tagesspiegel”: „Branża z zaangażowaniem organizuje debaty etyczne, żeby zyskać na czasie i odwrócić uwagę opinii publicznej, a także przeciwdziałać skutecznej regulacji czy powstaniu odpowiednich polityk – albo chociaż je opóźnić. Również politycy lubią powoływać komitety etyczne, bo wskazują im sposób działania w sytuacji, gdy ze względu na złożoność problemu po prostu nie wiedzą, co robić (to rzecz ludzka). W tym samym czasie branża tworzy jednak kolejne pralnie do wybielania swoich działań za pomocą etyki”.

Metzinger podkreślił również, że część problemu stanowi sam skład unijnej grupy roboczej: w jej pracach brało udział tylko kilku etyków, większość zaś stanowili przedstawiciele polityki, uczelni, społeczeństwa obywatelskiego oraz przede wszystkim branży technologicznej.

Wylewamy dziecko z kąpielą

Elettra Bietti z Wydziału Prawa Uniwersytetu Harvarda zauważa, że narastający w tym obszarze sceptycyzm wzmacniają dodatkowo także powierzchowne przekonania o etyce czy – szerzej – filozofii jako dyscyplinie oderwanej od praktyki, abstrakcyjnej, dzielącej włos na czworo w sytuacji, gdy potrzebne jest zdecydowane działanie. W efekcie prace na rzecz etycznej SI dla wielu zaczęły wydawać się jałowe, na dodatek mocno podejrzane przez swoje uwikłania biznesowe.

Zdaniem Bietti taki obrót spraw jest bardzo szkodliwy. Rzetelna i neutralna refleksja nad problemami wynikającymi z rozwoju technologii nie jest możliwa bez filozofii moralnej. Całkowite odrzucenie etyki SI z powodu prób zawłaszczenia tej sfery przez niektóre firmy technologiczne przypomina leczenie ze skutkami gorszymi od choroby.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=Ji4Eu30VRoc

Elettra Bietti opowiada o problemach związanych z refleksją nad etyką w świecie nowych technologii.
Źródło: The Conference on Fairness, Accountability, and Transparency (FAT*) / YouTube

Badaczka przyznaje, że trzeba ujawniać instrumentalizację etyki przez biznes. Działania niektórych gremiów powiązanych z branżą faktycznie służą bowiem za zasłonę dymną dla rzeczywistych problemów. Nie ma się co łudzić, że inicjatywy minimalizowania liczby zbieranych danych czy ograniczenia zastosowań SI we wrażliwych obszarach (jak medycyna czy bezpieczeństwo publiczne) wyjdą od komitetów etycznych związanych z firmami technologicznych – przekonuje Bietti. Zwraca jednak uwagę, że błędem jest widzieć całą etykę w kontekście działań sprzyjających biznesowi.

– Trwa spór przedstawicieli korporacji z ludźmi broniącymi interesów społecznych co do użyteczności etyki jako języka [do opisu problemów związanych z rozwojem technologii – red.], jednak bardzo niewiele osób potrafi odnieść się do jej rzeczywistych celów i możliwości – mówi Bietti w komentarzu dla portalu sztucznainteligencja.org.pl. – Etyka nie jest odpowiednikiem deregulacji, samoregulacji czy regulacji gwarantującej nietykalność. Może towarzyszyć bardzo restrykcyjnemu prawu. To nieporozumienie językowe prowadzi do całościowego odrzucenia etyki, podczas gdy mogłaby ona posłużyć do uwzględnienia wielości perspektyw i lepszej oceny różnych opcji działania.

Zdemokratyzować technologię

Co istotne, badaczka z Harvardu nie odrzuca możliwości prowadzenia przez firmy sensownych prac nad etyczną technologią. Uważa to za zjawisko pożądane. Problem pojawia się wtedy, gdy inicjatywy podmiotów komercyjnych stają się tożsame z wszystkimi działaniami na rzecz etycznej SI. A tak bywa coraz częściej.

Z opinią Bietti współgrają słowa prof. Metzingera, który podsumowując swoje doświadczenia w grupie eksperckiej do spraw strategii SI, podkreślał, że unijne wytyczne są bardzo dobrze zakorzenione w fundamentalnych wartościach europejskich. I przekonywał, że jeśli chcemy, by zasady te naprawdę służyły nam wszystkim, to najwyższy czas, by uniwersytety i społeczeństwo obywatelskie przejęły działania na tym polu z rąk branży technologicznej.

Coraz częściej słychać głosy mówiące o potrzebie demokratyzacji technologii nie tylko w wymiarze czysto rynkowym (jak np. tworzenie narzędzi niewymagających zaawansowanych kompetencji programistycznych), ale także społecznym (uwzględnianie w projektowaniu i wykorzystywaniu rozwiązań SI perspektyw spoza sektora technologicznego). Ten postulat staje się dziś jeszcze bardziej znaczący w kontekście prac nad etyką nowych technologii. Ich efekty dotkną bowiem nas wszystkich.