Co trzeci szef firmy chce szybciej inwestować w automatyzację. To odpowiedź biznesu na spustoszenia spowodowane przez pandemię – wynika z raportu Capital Confidence Barometer (Barometr Zaufania Kapitałowego EY), opublikowanego przez firmę doradczą EY (wcześniej Ernst & Young)

Jeszcze kilka miesięcy temu eksperci i ekonomiści zastanawiali się, czy kryzys związany z COVID-19 w Chinach wpłynie na europejskie przedsiębiorstwa, w szczególności te mające fabryki w Państwie Środka. I nad tym, jakie problemy dotkną transport lotniczy czy morski, względnie handel.

Dziś stoimy w obliczu niewyobrażalnych zniszczeń, których koronawirus dokonał w najbardziej uprzemysłowionych gospodarkach – a najgorsze dopiero przed nami. Kryzys, wystawiając odporność firm na najcięższą próbę, zmusza ich szefów do ponownej oceny modeli operacyjnych.

Niektóre firmy chcą przezwyciężyć problemy, stawiając na nowe technologie. By zautomatyzować pracę w jeszcze w większym stopniu niż do tej pory. Wskazuje na to opublikowany 30 marca Barometr Zaufania Kapitałowego EY, badanie bazujące na planach osób podejmujących w biznesie najważniejsze decyzje. EY zapytał 2,9 tysiąca przedstawicieli kadry zarządzającej przedsiębiorstwami na całym świecie, co zamierzają w najbliższych 12 miesiącach.

Szefowie firm nie mają oczywiście złudzeń, że kryzys związany z koronawirusem będzie miał ogromny wpływ na światową gospodarkę. Jak informuje cytowany w opracowaniu raportu Steve Krouskos, wiceprezes EY, tzw. koszt ludzki jest oczywiście najstraszliwszym aspektem tego bezprecedensowego kryzysu.

– Nie tylko jeśli chodzi o tragicznie utracone ludzkie istnienia, ale też o liczbę zagrożonych źródeł utrzymania. Odpowiedź kadry zarządzającej na kryzys utrzymania miejsc pracy będzie najważniejsza – twierdzi Krouskos.

Z szacunków firmy Personnel Service wynika, że w związku z pandemią koronawirusa w naszym kraju pracę może stracić nawet 2 miliony ludzi

W związku z paraliżem dotychczasowych łańcuchów dostaw 52 procent pytanych przez EY szefów chce ponownie ocenić dotychczasowe strategie, a 47 procent podjęło już działania w tej materii. Najciekawszym jednak wnioskiem z badania EY jest to, że ponad 40 procent ankietowanych menedżerów chce ponownie ocenić potrzebę inwestycji w automatyzację pracy, zaś ponad jedna trzecia (36 procent) już zdecydowała o przyspieszeniu tych inwestycji i szykuje się na świat po kryzysie.

Raport EY nie wyjaśnia precyzyjnie, na czym ta automatyzacja miałaby polegać. Może, ale nie musi oznaczać natychmiastowego zastąpienia pracowników maszynami. W szerokim rozumieniu automatyzacja pracy to przede wszystkim wprowadzenie do dotychczasowych procesów biznesowych w firmach nowych technologii, które pozwolą na pełniejsze wykorzystanie możliwości pracowników przy zmniejszeniu kosztów. Aż 71 procent ankietowanych menedżerów stwierdziło, że po powrocie normalności priorytetem będą dla nich nowe inwestycje w technologie cyfrowe.

Oznacza to przede wszystkim, że firmy znalazły w automatyzacji pracy i procesów biznesowych źródło zysku lub oszczędności, które do tej pory nie było wykorzystywane. Powodów takiego stanu rzeczy było wiele – zarówno technologicznych, jak sprzętowych. Swoje zrobiły też obawy pracowników i szefów. Koronawirus spowodował, że decyzje o włączeniu innowacji w system pracy zostały przyspieszone.

Kryzys zmusił i przedsiębiorców, i pracowników do wykorzystania pracy zdalnej, która do tej pory była domeną wolnych zawodów, ekspertów czy firm technologicznych. Efekt? Renomowana firma doradcza Gartner ocenia, że nawet 30 procent osób wysłanych przez pracodawców do pracy w domach nie wróci już do biur. Czy gdyby nie kryzys, pracodawcy zdecydowaliby się na takie kroki? Niekoniecznie.

Jeszcze w grudniu 2019 r. raport Aleo.com wskazywał, że nawet 60 procent Polaków obawia się automatyzacji pracy i robotyzacji procesów. Dziś wiemy, że to nie roboty mogą nam odebrać pracę, lecz kryzys gospodarczy. W USA Departament Pracy poinformował kilka dni temu, że padł rekord liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych – złożyło je aż 3,3 miliona Amerykanów, najwięcej od 40 lat.

W Polsce sytuacja też nie wygląda najlepiej. Z szacunków firmy Personnel Service wynika, że w związku z pandemią koronawirusa w naszym kraju pracę może stracić nawet 2 miliony ludzi.

Źródło: Barometr Zaufania Kapitałowego EY
Raport jest dostępny TUTAJ

Komentarz eksperta

Michał Kot, szef sprzedaży w Digital Industries Siemens Polska

Na pewno doświadczenia z walki z COVID-19 spowodują upowszechnienie się digitalizacji w ogóle, a co za tym idzie – także digitalizacji produkcji i procesów temu towarzyszących. Cyfrowe technologie takie jak chmura, IIOT, druk 3D czy AR/VR umożliwiają firmom kontynuowanie produkcji bez fizycznej obecności pracowników w zakładzie. Pozwalają też na bardzo szybką adaptację wytwarzania do nowych warunków – dostarczanie innych, mniej kosztownych, bardziej dostosowanych do potrzeb klientów produktów.

Automatyzacja produkcji z jednej strony, a digitalizacja z drugiej są postrzegane również jako czynniki zwiększenia efektywności wytwarzania. Umożliwiają skrócenie tzw. go-to-market, czyli całego cyklu od koncepcji produktu, jego zaprojektowania poprzez testowanie i samą produkcję, aż po dystrybucję na rynku. To pozwala na znaczącą redukcję kosztów. To tyle, jeśli chodzi o zmiany wewnętrzne w zakładach. Na zewnątrz w nowej rzeczywistości zyska na znaczeniu zdolność do lokalnego wytwarzania dóbr. Zmniejszy się skala międzykontynentalnych łańcuchów dostaw. I to w znacznym stopniu może ograniczyć globalizację w przemyśle.