• Europa nie ma wspólnej aplikacji do śledzenia kontaktów ludzi w czasie epidemii COVID-19
  • Chiny świetnie wykorzystały do tego potencjał smartfonów, ale kosztem wolności
  • Trzeba zintegrować wszystkie „krajowe” aplikacje na świecie – apelują naukowcy

Koronawirusem zaraziło się już ponad 1,4 miliona osób na całym świecie. Wiele państw stosuje lub opracowuje zaawansowane technologicznie narzędzia do walki z rozprzestrzenianiem się pandemii. Coraz bardziej popularne są wśród nich aplikacje na smartfony.

To systemy monitorujące pozostawanie użytkownika na kwarantannie, osobiste dzienniczki jej przebiegu czy platformy, które śledzą, czy nie zetknęliśmy się z innymi osobami, które są lub mogą być zainfekowane.

Tyle że – by skutecznie działać – aplikacja monitorująca rozprzestrzenianie się wirusa musi być taka jak on: jednolita i powszechna – uważa część naukowców.

Tam, gdzie nie ma prywatności

Chińczycy dowiedli, że takie oprogramowanie w smartfonie może skutecznie wspomóc eliminowanie zagrożenia infekcji koronawirusem. Wykorzystują do tego WeChat, „aplikację do wszystkiego”, używaną przez niemal wszystkich posiadaczy telefonów komórkowych w Państwie Środka. Za jej pomocą zamawiają taksówki, jedzenie na wynos, sprawdzają rozkłady jazdy komunikacji publicznej, grają w gry i kontaktują się ze znajomymi. Teraz, gdy osoba używająca aplikacji znajdzie się w pobliżu innej, która może być zarażona, ostrzega o tym telefon. Można też sprawdzić, czy podróżowało się w towarzystwie takiej osoby.

By skutecznie działać, aplikacja monitorująca rozprzestrzenianie się wirusa musi być taka jak on: jednolita i powszechna

Singapur również wdrożył jedną aplikację do śledzenia, kto z kim ma styczność w dobie epidemii, a Korea Południowa poszła jeszcze dalej – powstała aplikacja o nazwie Corona 100m, która zapisuje lokalizację zarażonych osób i ostrzega pozostałych użytkowników aplikacji, jeśli znajdą się w promieniu 100 metrów od kogoś takiego.

Czy Europa powinna wziąć wzór z tych krajów? Czy świat zgodzi się na wspólne, jednolite podejście?

Nie tylko trackery

Problemem może być nie tylko sceptycyzm Europejczyków wobec centralnych rozwiązań. Ogromna przeszkoda to rozproszenie technologii: niemal każdy kraj ma już własny program, który monitoruje kontakty obywateli w przestrzeni publicznej i pomaga ustalać, czy którzy z nich są w grupie ryzyka. Bywa, że w jednym kraju dostępnych jest nawet kilka takich aplikacji. W Polsce mamy rządowe ProteGo, które wdraża Ministerstwo Cyfryzacji (aplikacja ma nas ostrzegać, gdy znajdziemy się w pobliżu osoby chorej lub potencjalnie zarażonej), ale też SafeSafe (patrz ramka), aplikację stworzoną przez wrocławskich badaczy i inżynierów.

Własne jednolite rozwiązanie testują Czesi. Pod koniec marca na południu kraju rozpoczęły się pierwsze próby Inteligentnej kwarantanny. Chodzi o mapę poruszania się osoby zarażonej koronawirusem i identyfikowania w ten sposób osób potencjalnie przez nią zarażonych. Inteligentna kwarantanna nie jest klasyczną aplikacją. To program, który korzysta m.in. z danych operatorów sieci komórkowej i banków.

Niemcy też przymierzają się do takich trackerów, natomiast Irlandia na początku kwietnia ogłosiła plan wprowadzenia aplikacji na smartfony, która będzie używana do śledzenia kontaktów między zarażonymi.

Kiedy otworzą granice

Jednak po ustaniu pandemii i tak wciąż warto będzie wiedzieć, czy w trakcie przemieszczania się nie tylko w obrębie własnego kraju, ale i za granicą narażamy się na kontakt z osobami mogącymi przenosić zarazki.

System PEPP-PT będzie zgodny z RODO, ma anonimowo i chroniąc naszą cyfrową prywatność śledzić kontakty ludzi

Dlatego zawiązała się europejska koalicja techników i naukowców wywodzących się z ośmiu krajów, kierowana przez niemiecki Instytut Telekomunikacji im. Fraunhofera Heinricha Hertza (HHI). Pracuje nad technologią śledzenia kontaktów mających znaczenie w związku z COVID-19. System będzie zgodny z RODO, ma anonimowo i chroniąc naszą cyfrową prywatność śledzić kontakty ludzi. Żadne dane osobowe, dane na temat lokalizacji użytkowników ani identyfikatory ich kont w Google czy Apple nie będą przez system przechowywane ani nigdzie przesyłane. Program nosi nazwę Pan-European Privacy-Preserving Proximity Tracing (Paneuropejskie Chroniące Prywatność Śledzenie Bliskości, PEPP-PT) i ma być dołączony do krajowych aplikacji na smartfony.

Wirus nie zna granic

Jak podkreślają jej twórcy, technologia może być stosowana podczas podróży między krajami za pośrednictwem anonimowego mechanizmu wymiany.

„Wirus szybko się rozprzestrzenił i nie zna granic politycznych. Aby go opanować, musimy działać w ten sam sposób; szybkość i współpraca międzynarodowa są niezbędne do ochrony zdrowia, prywatności i gospodarki” – piszą autorzy PEPP-PT. Zespół, który pod koniec marca liczył już ponad 130 członków z ośmiu krajów, składa się z naukowców, technologów i ekspertów ze znanych międzynarodowych instytucji badawczych i firm. Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu, grupa ma „doświadczenie w zakresie komunikacji, psychologii, epidemiologii, śledzenia bliskości, bezpieczeństwa, prywatności, szyfrowania, ochrony danych, rozwoju aplikacji, systemów skalowalnych, infrastruktury superkomputerowej i sztucznej inteligencji”.

W nadziei, że z ich rozwiązania skorzysta wielu ludzi na całym świecie, twórcy PEPP-PT zapraszają wszystkie kraje do używania stworzonych przez siebie rozwiązań, i to bezpłatnie. „Razem jesteśmy silniejsi przeciw SARS-CoV-2” – zachęcają.

Unia reaguje

Komisja Europejska też zauważyła potencjał aplikacji śledzących rozprzestrzenianie się koronawirusa. W środę 8 kwietnia wydała zalecenie, aby opracować wspólne unijne podejście do korzystania z aplikacji i danych mobilnych. Opisała też proces przyjęcia przez państwa członkowskie zestawu instrumentów, koncentrując się na dwóch wymiarach: wspólnym podejściu do wykorzystania śledzących aplikacji oraz do modelowania i przewidywania ewolucji wirusa poprzez wykorzystanie anonimowych danych mobilnych dotyczących lokalizacji. Ma się to odbywać z poszanowaniem bezpieczeństwa danych i prawa do prywatności.

Wiadomo też, że od 23 marca komisarze rozmawiają o tym z operatorami telefonii komórkowej. Komisja ma wkrótce przedstawić szczegółowe wytyczne, a do 15 kwietnia państwa członkowskie opracują wraz z KE zestaw instrumentów na rzecz ogólnoeuropejskiego podejścia do aplikacji mobilnych we współpracy z Europejską Radą Ochrony Danych.

Państwa członkowskie powinny przedstawić sprawozdanie z podjętych działań do 31 maja, a Komisja od czerwca do ustania kryzysu pandemii będzie publikować sprawozdania okresowe.


OD REDAKCJI: Artykuł został zaktualizowany 9.04.2020 o część dotyczącą reakcji Komisji Europejskiej

Koronawirusowa aplikacja z Wrocławia

SafeSafe to aplikacja stworzona do przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się epidemii COVID-19 przez agencję kreatywną wraz z zespołem ekspertów i przedsiębiorców. Pomysłodawcą projektu był Mateusza Romanów z agencji 25wat. Użytkownik wypełnia test, który pozwala mu ocenić ryzyko zakażenia, prowadzi dziennik zdrowia, korzysta z porad dotyczących profilaktyki i zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa. Aplikacja jest już dostępna na stronie internetowej koronazglowy.com. W kolejnej aktualizacji ma zostać dodana m.in. funkcja budowania Big Data i modelowanie scenariuszy zakażeń oraz lokalizowania ognisk zakażeń.