Technologiczny wyścig zbrojeń Stanów Zjednoczonych i Chin nie traci na sile. Przynajmniej w wymiarze retorycznym. Krytyczną ocenę możliwości Państwa Środka w dziedzinie sztucznej inteligencji przedstawił ostatnio szef strategicznego centrum SI w Departamencie Obrony USA

USA mierzą się z silną konkurencją w obszarze nowych technologii. Mimo to wciąż pozostają liderem w pracach nad SI, także w obszarze obronności – powiedział podczas „zapoznawczego” spotkania z dziennikarzami 9 lipca Nand Mulchandani, nowo powołany p.o. dyrektora Wspólnego Centrum Sztucznej Inteligencji (Joint Artificial Intelligence Center, JAIC) Pentagonu.

Chiny zaawansowane w inwigilacji i cenzurze

Odnosząc się do potencjału Chin, Mulchandani stwierdził, że są one bezdyskusyjnie najbardziej zaawansowane w takich obszarach, jak rozpoznawanie twarzy czy analiza języka chińskiego. W obu przypadkach chodzi jednak o inwigilację społeczeństwa oraz cenzurę mediów i internetu.

Podkreślił też, że USA posiadają techniczne możliwości prowadzenia podobnych działań. Nie rozwijają jednak takich narzędzi, bo jest to niezgodne z prawem i sprzeczne z amerykańskimi wartościami.

– Nasza konstytucja oraz prawa dotyczące prywatności chronią obywateli USA oraz stoją na straży sposobów, w jakie ich dane są zbierane i wykorzystywane – powiedział.

„Nie” dla broni autonomicznej. Poważnie?

W jakim kierunku Pentagon zamierza zatem rozwijać SI? Skupiając się na systemach poszerzających możliwości żołnierzy na polu walki, a także pomagających wojsku wspierać państwo w sytuacjach kryzysowych. Jako przykład tych drugich Mulchandani podał rozpoczęty w marcu projekt Salus, który używa SI do przewidywania braków wody pitnej, lekarstw i innych zasobów niezbędnych w walce z pandemią.

Jeśli chodzi o militarne wykorzystanie SI, przedstawiciel Pentagonu nie sprecyzował, o jakie dokładnie projekty chodzi. Zaznaczył jednak, że nie dotyczą one broni autonomicznej. We wszystkich przypadkach człowiek ma mieć pełną kontrolę nad opracowywanymi systemami.

Deklaracje te idą w parze z „Zaleceniami dotyczącymi etycznego wykorzystania sztucznej inteligencji”, które w 2018 r. opublikowała Rada Innowacji Departamentu Obrony. Warto jednak pamiętać, że zawarte w tym dokumencie zasady wzbudziły wątpliwości wielu komentatorów jako zbyt mgliste. Co więcej, USA były też jednym z państw, które na forum ONZ zablokowały projekt traktatu zakazującego w pełni autonomicznej broni.

Retoryka czy obiektywizm?

Wątpliwości może też budzić wyrażone przez Mulchandaniego przekonanie, że Chiny przodują wyłącznie w wykorzystywaniu SI do inwigilacji i cenzury. Choć bowiem oba obszary zastosowań są niewątpliwie bardzo ważne dla Pekinu, to chińska strategia rozwoju SI bynajmniej się do nich nie ogranicza. O dużych szansach na zwycięstwo Chin w globalnym wyścigu SI jest przekonany Kai-Fu Lee, który podkreśla, że na obecnym etapie rozwoju technologii bardziej niż nowe odkrycia będą się liczyły konkretne wdrożenia. A w tym Chiny będą bez wątpienia liderem.

Pozycji Chin może więc zagrozić przede wszystkim zmiana paradygmatów w dziedzinie badań nad SI. Czy coś ją dziś zapowiada? Z jednej strony coraz więcej naukowców mówi dziś o fundamentalnych ograniczeniach odpowiedzialnego za współczesny boom SI uczenia głębokiego. Z drugiej do kolejnego przełomu może prowadzić jeszcze daleka droga, co jednak nie oznacza, że wdrożenia dostępnych (choć niedoskonałych) narzędzi zostaną wstrzymane. Kluczową rolę będzie tu bowiem odgrywać umiejętność zintegrowanego podejścia do różnych technologii oraz zmian organizacyjnych i procesowych. Państwo, któremu uda się to jako pierwszemu, będzie nadawało ton cyfrowej transformacji.

Wypada więc z dystansem traktować opinie Pentagonu deprecjonujące chińskie możliwości rozwoju SI. To bowiem bardziej retoryczne zapasy niż obiektywna ocena sytuacji. Na wynik tego wyścigu przyjdzie nam jeszcze poczekać.