Paneuropejski system zapewniający współdziałanie aplikacji do ustalania kontaktów zakaźnych już działa. Ma połączyć wszystkie krajowe rozwiązania. Na razie łączy trzy

Do systemu jako pierwsze włączyły się niemiecka Corona-Warn-App, irlandzki COVID Tracker oraz włoska aplikacja Immuni. Łącznie używa ich blisko 30 milionów osób. Komisja Europejska uruchomiła właśnie „bramkę”, która ma zapewnić interoperacyjność krajowych aplikacji śledzących kontakty zakaźne. To rozwiązanie ma zapewniać transgraniczne działanie krajowych apek i pomóc w przerwaniu łańcucha transgranicznych zakażeń koronawirusem.

Druga grupa aplikacji zostanie podłączona w przyszłym tygodniu. Dołączą czeska eRouška, duńska Smittestop, hiszpański Radar Covid i łotewski Apturi Covid. Kolejne aplikacje zostaną podłączone do systemu w listopadzie. Jak oceniają dostawcy usługi (T-Systems i SAP, serwer jest hostowany w centrum danych Komisji w Luksemburgu), poprzez bramkę współpracować ze sobą będzie łącznie większość aplikacji krajowych.

Niezbędne minimum danych

Użytkownicy będą musieli zainstalować tylko jedną aplikację, a podczas podróży do innego uczestniczącego w systemie państwa europejskiego będą nadal korzystać z możliwości śledzenia kontaktów i otrzymywania powiadomień, zarówno w swoim kraju, jak i za granicą.

Jak zapewnia Komisja Europejska, dane osobowe obywateli są w pełni chronione, a informacje będą przechowywane w bramce maksymalnie przez 14 dni. Wymieniane informacje są w pełni pseudonimizowane, szyfrowane i ograniczone do niezbędnych. Serwer typu „gateway” ogranicza do minimum ilość danych wymienianych pomiędzy aplikacjami krajowymi.

System nie pozwala na identyfikację poszczególnych osób ani na śledzenie lokalizacji czy ruchu urządzeń.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=noEflL09pR8&feature=emb_logo&ab_channel=DigitalSingleMarket

Unijna bramka umożliwia współpracę krajowych aplikacji śledzących kontakty zakaźne.
Źródło: Digital Single Market / YouTube

„Swobodny przepływ ludzi jest integralną częścią jednolitego rynku – ułatwia go bramka, pomagając jednocześnie ratować życie” – stwierdził po oficjalnym ogłoszeniu funkcjonowania paneuropejskiego systemu Thierry Breton, komisarz ds. jednolitego rynku. Niemiecki minister zdrowia Jens Spahn zauważa, że wszędzie w Europie infekcje znów się nasilają, dlatego stosowanie aplikacji śledzących właśnie teraz może „zrobić prawdziwą różnicę”. Dzięki nim i skupieniu ich za pomocą bramki można ostrzegać o kontaktach zakaźnych podczas i po podróży zagranicznej.

Unijne przymiarki

Od czasu wybuchu pandemii państwa członkowskie oceniają skuteczność, bezpieczeństwo, prywatność i ochronę danych w ramach rozwiązań cyfrowych używanych do wyjścia z kryzysu. Opracowały unijny zestaw narzędzi (UE Toolbox) do ustalania kontaktów zakaźnych i aplikacji ostrzegawczych.

Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca wykonawcza Komisji Europejskiej ds. cyfrowej Europy, powstanie narzędzia łączącego krajowe rozwiązania zapowiedziała już w maju br. Uzgodniono wtedy wytyczne w sprawie interoperacyjności, a w czerwcu Komisja przyjęła decyzję wykonawczą w celu zapewnienia podstawy prawnej dla usługi „gateway”. We wrześniu system został przetestowany w fazie pilotażowej.

Aplikacji śledzących według informacji podawanych przez Komisję Europejską używa zdecydowana większość europejskich państw. Do wspólnego z nich korzystania poprzez bramkę i serwer KE przystąpiły na razie Irlandia, Niemcy i Włochy. Zdecentralizowane apki śledzące zakaźne kontakty COVID-19 (wykonują obliczenia w samej aplikacji użytkownika) posiadają Austria, Belgia, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Hiszpania, Holandia, Łotwa, Malta, Polska, Portugalia i Słowenia. Scentralizowane (obliczenia są prowadzone na serwerach krajowych organów ds. zdrowia) posiadają Francja i Węgry.

Słowacja, Cypr i Litwa wciąż rozwijają aplikację, a Szwecja, Luksemburg i Rumunia takiej nie przewidują.

Polacy nieufni

W Polsce za śledzenie kontaktów odpowiada aplikacja STOP COVID – ProteGO Safe, stworzona na zlecenie resortu cyfryzacji. Czy ProteGO Safe będzie działało za granicą?

– Wszystkie aplikacje, które są interoperacyjne, jak np. ProteGO Safe w Polsce, mogą dołączyć do bramki, gdy będą do tego gotowe technicznie. Z informacji przekazanych przez polskie władze wynika, że polska aplikacja dołączy do bramki w drugiej połowie listopada – poinformował portal sztucznainteligencja.org.pl Johannes Bahrke, odpowiedzialny za kontakty medialne KE.

Jak działa ProteGO Safe?

Zainstalowana na smartfonie monitoruje otoczenie i nawiązuje kontakt za pośrednictwem łącza Bluetooth z urządzeniami innych użytkowników (nie z użytkownikami). Jeżeli inny użytkownik aplikacji, z którym spotkaliśmy się w ostatnich 14 dniach, zachoruje na koronawirusa i zamieści tę informację w aplikacji – zostaniemy o tym poinformowani i poinstruowani, co robić. Aplikacja analizuje czas i odległość kontaktu, ale nie dowiemy się, kto zachorował: po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa z zakażonym kontaktuje się pracownik Centrum Kontaktu, przekazując mu m.in. numer PIN. Umożliwia on przesłanie informacji na urządzenia innych użytkowników aplikacji, z którymi miał kontakt w ostatnich 14 dniach. Aby aplikacja skutecznie pomogła wskazywać zakaźne kontakty, powinno ją pobrać ok. 60 procent Polaków, czyli blisko 23 miliony obywateli Polski. Tymczasem w telefonach ma ją zaledwie ok. 800 tysięcy użytkowników, w części nieaktywnych (co daje ok. 2 procent populacji). Dla porównania – zamówioną za 20 milionów euro niemiecką aplikację zainstalowało do połowy lipca ponad 15,6 milionów obywateli Niemiec (na 83 miliona ludności – ponad 18 procent).

W czym tkwi problem?

Minister cyfryzacji Marek Zagórski tłumaczył to w wywiadzie z serwisem Cybedefence24 głównie brakiem zaufania Polaków do nowych technologii oraz wzmacniającymi to zjawisko, nieuprawnionymi oskarżeniami, że aplikacja nie chroni prywatności. „Konieczne jest wyjaśnienie w prosty i zrozumiały sposób mechanizmów jej działania. Uważam, że to główna bariera przed jej instalacją” – stwierdził minister.