– Wchodzę do znanego muzeum i widzę na ścianie moje obrazy – chełpił się swego czasu Wolfgang Beltracchi, najsławniejszy fałszerz XX wieku. Czy maszyny pozbawią go powodów do tej dumy? 

Przez blisko czterdzieści lat Beltracchi zwodził znawców i miłośników sztuki, malując i sprzedając muzeom oraz kolekcjonerom falsyfikaty dzieł największych mistrzów pędzla. Choć udowodniono mu autorstwo ponad pięćdziesięciu podrobionych prac, utrzymuje, że na rynek sztuki wprowadził ich kilkaset. Na jego fałszerstwa nabierali się najwytrawniejsi eksperci, a podróbki jego autorstwa wisiały w czołowych galeriach.

Ale to już przeszłość. Być może Beltracchi jest jednym z ostatnich przedstawicieli swego fachu. Wkrótce jego miejsce może zająć sieć neuronowa podłączona do drukarki 3D.

W kopiowaniu obrazu jednym z głównych problemów jest odwzorowanie koloru w różnych warunkach oświetleniowych. Kopia i oryginał mogą wyglądać identycznie w galerii, ale po przeniesieniu ich w inne miejsce – znaczną się różnić.

Badacze z Computer Science and Artificial Intelligence Laboratory (CSAIL) na amerykańskim MIT opracowali nowatorską metodę kopiowania dzieł sztuki w oparciu o druk 3D i uczenie maszynowe. Nazwali ją RePaint.

Tradycyjne metody druku zwykle opierają się na tzw. technice CMYK, polegającej na wykorzystaniu czterech barw: cyan, magenta, yellow, black (turkusowa, mieszanina barw dająca kolor podobny do różowego, żółta i czarna). Są one mieszane w różnych proporcjach, by można było uzyskać pożądany kolor.

Zespół z MIT opracował technikę zwaną „color-contoning”, która polega na nakładaniu metodą przypominającą druk 3D dziesięciu warstw przezroczystego atramentu o różnych odcieniach. Technologia wykorzystuje także znaną od dziesięcioleci metodę druku rastrowego, która pozwala na osiągnięcie płynnych przejść tonalnych przez nakładanie ogromnej liczby malutkich kropek atramentu o różnej wielkości lub w różnych odstępach. Kombinacja tych dwóch technik gwarantuje lepsze odwzorowanie niuansów kolorystycznych dzieł.

Za dobranie odpowiednich proporcji atramentu odpowiada z kolei model uczenia głębokiego, odpowiednio wyszkolony na próbkach koloru. Przewiduje on na podstawie zdjęcia oryginału, jaka kombinacja barw składowych pozwoli wiernie oddać kolory.

Kopie powstałe w technologii RePaint, niezależnie od oświetlenia pozostają wierne oryginałowi. Oddanie jego innych cech, jak faktura czy połysk, wciąż pozostaje na razie poza zasięgiem maszyn. Na razie nową metodą da się skopiować fragment obrazu wielkości wizytówki, jednak twórcy zapewniają, że jej zastosowanie do większych formatów to tylko kwestia rozmiaru drukarki.

Nową technologią mogą być zainteresowani właściciele galerii i popularyzatorzy malarstwa. Wierne kolorystycznie kopie będą mogły zastąpić oryginały oddane do renowacji, wypożyczone do innych galerii lub tak cenne, że trzymane pod kluczem.

Czy zatem dni fałszerzy są policzone? Kto wie? Warto pamiętać, że sekretem sukcesu Beltracchiego było to, że zamiast kopiować prace mistrzów malarstwa, malował nowe obrazy w ich stylu. Próby stworzenia algorytmów zdolnych powtórzyć tę strategię podejmowane są już od kilku lat. Naukowcy z niemieckiego Uniwersytetu w Tybindze stworzyli sztuczną inteligencję, która analizuje dzieła sztuki i wyodrębnia z nich styl malarza, a następnie potrafi zaaplikować go do fotografii.

Możliwe zatem, że już niedługo jedynym sposobem na odróżnienie falsyfikatu od oryginału będzie gruntowna analiza cech fizycznych obrazu – użytych materiałów, faktury, warstw farby, śladów pędzla. Jak dotąd żadna drukarka 3D nie potrafi tego zasymulować.

Ale jak długo muzealnicy i marszandzi mogą spać spokojnie?