• Media, pisząc o sztucznej inteligencji, skupiają się na dokonaniach biznesu
  • Dziennikarze ukazują technologie jako panaceum na nasze bolączki, albo źródło zagłady
  • Jest diagnoza problemów, nie ma propozycji rozwiązań

Media odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu naszego obrazu o sztucznej inteligencji. Czy ich praca wiernie oddaje rzeczywistość? Odpowiedzi szukali badacze z Reuters Institute for the Study of Journalism. Przeanalizowali ponad 700 artykułów na temat sztucznej inteligencji w brytyjskiej prasie.

Okazuje się, że ponad połowa (60 proc.) wszystkich artykułów skupia się wokół działań firm prywatnych. Najczęściej dziennikarze opisują nowe produkty działające z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Przykładowo buty do biegania, smartfony czy sex-roboty i technologie kopiowania zawartości ludzkiego mózgu. Poza tym uwaga mediów skupia się na badaniach prowadzonych przez prywatnych inwestorów i cytowaniu wypowiedzi menedżerów.

Jeśli brać pod uwagę źródła, na które powołują się media, to w 33 proc. wiążą się one z firmami prywatnymi. Dwa razy mniej źródeł pochodzi ze środowiska akademickiego i aż sześć razy mniej – z administracji rządowej. 12 proc. wszystkich tekstów przywołuje postać przedsiębiorcy i filantropa Elona Muska.

SI lekiem na całe zło

Artykuły objęte analizą często traktowały sztuczną inteligencję jako panaceum na bolączki naszej cywilizacji. Przekaz był jasny: rozwiązanie angażujące sztuczną inteligencję jest najlepsze. I dziennikarze rzadko poddają to w wątpliwość.

Mało miejsca poświęca się też potencjalnym negatywnym skutkom działania systemów opartych o SI. Z przekazów medialnych bije pewność, że SI już teraz wprowadza rewolucyjne zmiany w każdym aspekcie naszego życia.

Zdarza się, że media mylą faktyczne zastosowania z tymi potencjalnymi. Zaciera się różnica pomiędzy tym, co już działa, tym, co jest na wczesnym etapie rozwoju, a myśleniem życzeniowym. To ostatnie często jest motywowane względami marketingowymi. Jaskrawym przykładem jest informowanie o wnioskach o patenty składanych przez firmy. Media traktowanie je jak zapowiedzi wprowadzenia nowych technologii, choć nie ma na to żadnej gwarancji.

Rozbieżne opinie o SI na rynku pracy

Poza działaniami przedsiębiorstw, wśród poruszanych przez media tematów wybijają się też kwestie ekonomiczne, geopolityczne oraz etyczne.

Dziennikarze masowo rozpisują się o tym, jak zastosowanie sztucznej inteligencji wpłynie na rynek pracy. Ich opinie są skrajne. Jedni wieszczą, że wkrótce możemy mieć problem z milionami bezrobotnych, podczas gdy drudzy zapewniają, że liczba miejsc pracy wzrośnie dzięki sztucznej inteligencji. Przeważa to drugie stanowisko.

W kręgach mediów stosowanie myślących maszyn jest zapowiedzią zmian porządku geopolitycznego. Artykuły przytaczają wypowiedzi Władimira Putina, że światem będzie rządził kraj, który zostanie liderem w opracowaniu sztucznej inteligencji.

Jednocześnie publicyści apelują, by państwa powstrzymały się od nakładania ograniczeń (np. w kwestii dostępu do danych), aby prywatne firmy mogły swobodnie pracować nad rozwojem SI.

Uprzedzone algorytmy

Jeśli chodzi o etyczne obawy co do zastosowania SI, to media najczęściej przytaczają wypowiedzi przedstawicieli biznesu, w których ci zapowiadają poważną dyskusję i podkreślają, że jest to bardzo ważny temat. Dziennikarze się z tym zgadzają, jednak nie idą o krok dalej i tej dyskusji nie podejmują. Co powinno być jej tematem? Najczęściej wskazuje się dwa, które można hasłowo nazwać: dyskryminacja i zabójcze roboty.

Pierwszy temat dotyczy algorytmów, które są uprzedzone względem jakiejś grupy społecznej: kobiet, mniejszości etnicznych, osób o niższym statusie majątkowym. Media wskazują trzy przyczyny tego problemu. Pierwsza, to źle dobrany zestaw danych wejściowych. Druga, to błąd w samym algorytmie, a trzecia, to uprzedzenia nieświadomie przekazywane przez samych twórców tychże algorytmów, którzy – jak się zauważa w artykułach – w większości są białymi kawalerami około trzydziestki mieszkającymi w Kalifornii.

Bunt maszyn w wojsku

Kwestie wykorzystania SI w obronności są dla mediów pretekstem do snucia alarmistycznych wizji o zabójczych maszynach, które wyrwały się spod kontroli, o kolejnym wyścigu zbrojeń między mocarstwami, czy też o „odczłowieczeniu” wojny i przeniesieniu odpowiedzialności za ludzką śmierć na bezduszne maszyny.

I tu znów media zatrzymują się na diagnozie problemów, nie rozpoczynając dyskusji nad ich rozwiązaniami. Mało który z publicystów odnosi się do pytania, czy należy zakazać wykorzystania SI w systemach zbrojeniowych.

„Nie dziwię się skrajnym opiniom w ocenie SI, gdyż w myśl obiegowej opinii, boimy się tego, czego nie znamy. A kto z nas osobiście zetknął się ze sztuczną inteligencją? Jak na razie bazujemy bardziej na literaturze science-fiction lub tego typu filmach, ale też nie należy bagatelizować lęków wielu ludzi” – mówi profesor Marek Sokołowski, medioznawca, socjolog, kierownik Katedry Socjologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Naukowiec zwraca też uwagę na czynnik ludzki: „Nie zakładam, że roboty wyposażone w SI mogą zawieść. Ale już człowiek nimi zawiadujący, sterujący, programujący – jak najbardziej. Dlaczego? Gdyż wielokrotnie to, co zostało wymyślone na poczet dobra, ostatecznie obracało się lub też przyoblekało w zło. I nie zakładam tu złych intencji naukowców, eksperymentatorów, innowatorów, wynalazców, ale tak już jest z techniką, iż wyzwala się ona spod naszej kontroli i szybuje w takie obszary, w jakich nigdy nie powinna się znaleźć.”

Raport podkreśla konieczność zmiany sposobu pisania o kwestiach sztucznej inteligencji. Przede wszystkim – piszą badacze – ważne jest, by do głosu dopuścić więcej stron. Poza przedstawicielami firm powinni być słyszani akademicy, legislatorzy, aktywiści. Sami dziennikarze też nie powinni uciekać od zajęcia stanowiska.

Dziennikarze powinni wystrzegać się bezkrytycznego powtarzania sloganów na temat „przełomowych” produktów i krytycznie oceniać stan ich rozwoju. Muszą sobie za każdym razem zadać pytanie, czy ta technologia nie jest dopiero w powijakach, czy faktycznie wprowadzi rewolucyjne zmiany, a jeśli tak, to jakie są tego społeczne i etyczne implikacje.