Australia to kraj tysięcy plaż, które niszczą morskie fale. Pomoże je chronić sztuczna inteligencja
Koszt odtwarzania piaszczystego wybrzeża jest olbrzymi i może przekraczać nawet milion dolarów za kilometr. Zamiast usuwać skutki erozji, znacznie rozsądniej jest jej zapobiegać. Na antypodach wydatnie pomagają w tym wodorosty, które zmniejszają siłę fal.
Jednak zanieczyszczenie morza, zwłaszcza ściekami, bardzo osłabia podwodne łąki. A ponieważ potrzebują one nawet i pół wieku, by odrosnąć, Australijczycy bardzo się o nie troszczą i regularnie monitorują ich stan. W przeciwieństwie do lasów na lądzie, nie da się im zrobić zdjęć z powietrza. Jedynym sposobem jest łódź i wyposażeni w sprzęt do nurkowania i kamerę biolodzy.
Nie mogą pływać w podwodnych gęstwinach regularnie, bo mają rzecz jasna także inne zajęcia. A na domiar złego czasem wyprawy trzeba odwoływać ze względu na ostrzeżenia przed rekinami. Gdy naukowcy wypływają już w morze, nagrywają więc jak najwięcej materiału wideo. By dokładnie ocenić, w jakim stanie są podwodne zarośla, muszą potem przeglądać długie godziny nagrań i na bieżąco wprowadzać do bazy danych informacje o gatunku wodorostów i ich stanie.
Uczenie głębokie na pomoc wodorostom
To bardzo czasochłonne (i monotonne) zajęcie. Dr Adam Makarucha z IBM we współpracy z australijską firmą KWP stworzyli algorytm, który pozwala zidentyfikować rodzaj wodorostów i ich gęstość. Ze względu na to, że dane od biologów nie spływają równomiernie, rozwiązanie oparto na chmurze hybrydowej (czyli przetwarzaniu danych w chmurze publicznej, gdy jest ich dużo) i platformie uczenia głębokiego IBM Watson Machine Learning Accelerator Community Edition. Budowa i uczenie sztucznej inteligencji zajęły dwa tygodnie.
Oprogramowanie rozpoznaje gatunki podwodnych roślin i ich gęstość z trafnością 91 procent. Pozwoliło znacząco skrócić czas opisywania nagrań. Jak tłumaczy naukowiec, ponad 500 godzin nagrań wideo, które pozostały nieopisane, system może przetworzyć w mniej niż jeden dzień. Pojedynczemu człowiekowi zajęłoby to kilka tygodni żmudnej pracy lub zaangażowało zespół dziesięciu osób przez dziesięć dni.
„Szybkość, gdy chodzi o ochronę środowiska, jest kluczowa” – mówi Adam Makarucha portalowi ZDNet.com. – „Nie mamy czasu. Jeśli stracimy podwodne lasy, odzyskamy je za pół wieku. Musimy działać już teraz”.
Odnawianie polskich plaż
Na polskim wybrzeżu ubywa od jednego do dwóch metrów plaży rocznie, ale silny sztorm potrafi zabrać nawet i dwadzieścia metrów. W tym roku część wybrzeża skorzystała na poszerzaniu (z 350 do 600 m) i pogłębianiu (z 17 do 18 m) toru wodnego Portu Północnego w Gdańsku na długości 6,4 km.
Wydobywany przez pogłębiarki piasek (aż 4 mln m sześc.) trafił na plaże m. in. w Jelitkowie, Brzeźnie, Jastrzębiej Górze, Ostrowie, Helu, Kuźnicy, Stegnie i Sztutowie. Plaże poszerzono o kilkadziesiąt, miejscami nawet o sto metrów. Całość prac kosztowała 161 mln złotych. To największy taki program w historii polskiego Wybrzeża.