Nastoletni Bartłomiej Pacia z maleńkich Rud na Górnym Śląsku został jednym ze zwycięzców prestiżowego konkursu programistycznego Google Code-in.
Pierwotnie w nagrodę miał zwiedzić kampus Google w Kalifornii, jednak ze względu na koronawirusa otrzyma między innymi 2 tys. dolarów i smartfon Google Pixel.
Google Code-in to światowy konkurs programistyczny dla uczniów w wieku 13-17 lat. Za jego sprawą Google wprowadza uczestników do open-source – darmowego, otwartego i wspólnego oprogramowania, z którego korzystać może każdy, każdy też może je modyfikować i pomagać w jego rozwoju.
– To taki programistyczny wolontariat – mówi nam Bartek. Jest uczniem klasy matematyczno-fizyczno-informatycznej w II Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Rybniku. – Pomaganie w rozwoju open-source to dość popularna aktywność, dobrze postrzegana w świecie programistów. Sporo firm, np. Google czy Microsoft, mocno to wspiera, m.in. właśnie poprzez akcje takie jak Google Code-in. Największą grupę zwycięzców w konkursie Google Code-in stanowią oczywiście Hindusi, ale tuż za nimi niemal zawsze są Polacy. Rok temu udało mi się zostać finalistą. Do tego, by wygrać, umiałem jeszcze zbyt mało.

Jak wygląda konkurs? Do Google zgłaszają się organizacje, które rozwijają jakieś projekty open-source. Google wybiera te, które najlepiej się sprawdzą w mentoringu młodych ludzi. Mentorzy w tych organizacjach tworzą następnie wiele krótkich, z reguły zabierających od trzech do pięciu godzin zadań, w ramach których trzeba pomóc w rozwijaniu projektu, np. poprzez naprawienie błędu lub dodanie nowej funkcjonalności. Zadania są widoczne na specjalnej stronie internetowej; każdy może podjąć pracę nad którymś z nich.
Konkurs trwa 50 dni. W tym czasie każdy uczestnik pracuje na własne konto, choć bardzo ważną rolę odgrywa aspekt społecznościowy – pomaganie innym uczestnikom, udzielanie się w społeczności projektu, robienie więcej niż tylko to, co zostało określone w zadaniach.
– Po upływie 50 dni mentorzy w każdej organizacji wybierają sześciu finalistów, którzy ich zdaniem wykonali najlepszą robotę. Spośród tej szóstki wyłaniania się dwóch zwycięzców, którzy w nagrodę jadą na parodniową wycieczkę do San Francisco. Liczba organizacji jest różna każdego roku, ale zazwyczaj jest ich od 20 do 30. Z każdej wygrywają 2 osoby, co daje od 40 do 60 zwycięzców na całym świecie – wyjaśnia programista z Rud. Było trudno?
Największą grupę zwycięzców w konkursie Google Code-in stanowią oczywiście Hindusi, ale tuż za nimi niemal zawsze są Polacy
– To zależy od celu, jaki ktoś sobie obierze, i od organizacji. Jeśli ktoś bierze udział tylko po to, żeby wykonać zadania i dostać t-shirt, to jest łatwo. Ale jeśli mierzysz wyżej, w finał lub zwycięstwo, to trzeba nastawić się na programowanie przez co najmniej parę godzin dziennie. To sporo poświęceń i wyrzeczeń – mówi Bartek.
A wiedza?
– Tu też Google Code-in różni się od innych informatycznych konkursów. Na przykład dużo bardziej niż wiedza algorytmiczna liczy się praktyka, doświadczenie i generalne „obycie w temacie” – dodaje chłopak.
Bartek jest nie tylko pasjonatem programowania, ale też lokalnym patriotą. Jeszcze będąc w gimnazjum stworzył m.in. aplikację „Odkryj Rudy”, która pomaga poznać historię Rud i atrakcje tej miejscowości, których jest sporo (zespół klasztorno-pałacowy, park, rozległe lasy). W ubiegłym roku opracował natomiast aplikację BusWaker. To prosta pomoc dla tych, którzy lubią spać w autobusie.
– Nieraz zdarzało się, że jadąc autobusem do szkoły zasypiałem i niewiele brakowało, bym przegapił wysiadkę. Napisałem więc sobie aplikację, która mnie budzi, gdy zbliżam się do wcześniej ustalonego miejsca – wyjaśnia.
Programy Bartka można pobrać ze strony Google Play.