Nauka i biznes mają w Polsce dogodne rozwiązania, by nawiązywać twórczą współpracę. Dlaczego więc sukcesy w tym obszarze są tak nieliczne? Na to pytanie starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Nauka-biznes 2.0”

Przedstawiciele rządu, akademii, organizacji pozarządowych i przedsiębiorców dyskutowali o barierach współpracy nauki i biznesu w Polsce podczas spotkania zorganizowanego przez Koalicję na rzecz Polskich Innowacji (KPI) wspólnie z Fundacją na rzecz Nauki Polskiej (FNP).

Zbliżenie różnych perspektyw pomogło zidentyfikować główne wyzwania w skutecznym współdziałaniu firm i ośrodków naukowych. Pokazało ponadto, że rozbieżności w ocenie sytuacji zdarzają się nie tylko między sektorami, ale także wewnątrz poszczególnych środowisk.

Mamy strategię

Co Konstytucja dla Nauki zmienia w relacjach nauka-biznes? – pytała prowadząca debatę Dagmara Krzesińska, prezes KPI.

Warto spojrzeć szerzej na to zagadnienie, bo zmiany systemowe zostały zapoczątkowane znacznie wcześniej – zauważył Mateusz Gaczyński, wicedyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ustawa o innowacyjności z 2016 r. wprowadziła ułatwienia podatkowe, a Prawo o szkolnictwie wyższym zobowiązało uczelnie do tworzenia centrów technologicznych. Powinniśmy rozpatrywać te ustawy wspólnie z decyzją o utworzeniu Sieci Naukowej Łukasiewicz i oczywiście Konstytucją dla Nauki. W tej chwili mamy spójny ekosystem, który nie tylko zobowiązuje jednostki naukowe do współpracy z biznesem, ale również tę współpracę w różnych zakresach ułatwia – przekonywał.

Oceny nauki nie można sprowadzać wyłącznie do efektów biznesowych – twierdził z kolei Robert Dwiliński, dyrektor Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii (UOTT) na Uniwersytecie Warszawskim. W tej chwili wystarczająco dużo punktów przyznaje się za projekty wdrożeniowe i nie ma powodu zwiększać ich liczby. Oprócz ułatwień po stronie systemu nauki jest przecież także dużo mechanizmów wspierających biznes we współpracy z akademią: Szybka Ścieżka czy POIR. Mimo tych wszystkich narzędzi wciąż nie odnosimy tutaj spektakularnych sukcesów. Może więc w tym ekosystemie jest jakaś luka? – pytał.

Podobnego zdania był Zbigniew Krzewiński z firmy CoWinners specjalizującej się w komercjalizacji badań. Choć w Polsce mamy strategię, która motywuje uczelnie do współpracy z biznesem, brakuje wymiaru operacyjnego: przedsiębiorcy nie są dobrze przygotowani do współpracy z nauką.

Potrzebujemy pośrednika

Inkubatory innowacyjności w Polsce dają świetne efekty – mamy ok. 100 spółek typu spin-off – mówił Dwiliński. Z drugiej strony w funduszach venture capital są 2 miliardy zł. A jak wyglądają inwestycje? Są bliskie zeru. Te mechanizmy się u nas nie sprzęgają.

Przyczyny takiego stanu upatrywał w braku mediatorów pomiędzy oboma środowiskami. Potrzebujemy sprawnych i znających przepisy menedżerów, którzy rozumieją specyfikę i oczekiwania naukowców oraz przedsiębiorców – wyjaśniał. Ważna jest też nadrzędna polityka innowacyjna, która pomogłaby spiąć w całość istniejące już dziś elementy. Innym dobrym rozwiązaniem byłoby też utworzenie akademickich funduszy inwestycyjnych.

Z kolei Zbigniew Krzewiński kładł nacisk na zwiększenie świadomości polskich przedsiębiorców. Biznes musi wiedzieć, na czym chce budować swoją przewagę konkurencyjną – argumentował. Jeśli mają to być innowacyjne technologie, to powinien być gotowy na zmianę dotychczasowego modelu działania. Nie da się wprowadzić innowacji i utrzymać wszystkiego po staremu. Co więcej, współpraca z nauką wymaga konsekwencji i dużej cierpliwości. Oba środowiska różnią się bowiem modelami działania, szczególnie jeśli chodzi o czas.

Nie przegapmy szansy

W Polsce są pieniądze na współpracę nauki z biznesem i nie pochodzą one tylko z grantów – przekonywał Michał Dżoga z Intela. Także firmy są zainteresowane inwestowaniem w badania i rozwój. Gdybyśmy mieli kilka lepiej rozwiniętych projektów, byłaby szansa na szeroko zakrojoną współpracę. Musimy zdecydować, co chcemy rozwijać w Polsce. Inaczej będziemy tkwić w rozdrobnieniu i nic z tego nie wyjdzie.

Podczas dyskusji zabrali głos także przedstawiciele centrów technologicznych z różnych ośrodków naukowych w Polsce (m.in. Gdańska, Łodzi, Warszawy czy Krakowa). Zwracali uwagę na to, że wiele zespołów naukowych nie chce prowadzić badań w obszarach wskazywanych przez biznes. Co więcej, zdarza się, że naukowcy przy wyborze obszaru badań nie sprawdzają ewentualnych zastosowań swoich prac albo prowadzą takie, z których za granicą już dawno zrezygnowano lub je zweryfikowano. Współpraca z biznesem burzy też znany im model i tempo pracy.

Zamykanie się na nowe możliwości jest więc przypadłością dotykającą zarówno przedsiębiorców, jak i badaczy. Czy z tej sytuacji jest wyjście?

Zbigniew Krzewiński wymienił kilka porad, które mogą pomóc w nawiązywaniu twórczej współpracy obu środowisk. Przede wszystkim wskazał na potrzebę budowania relacji z konkretnymi osobami. To rozwiązanie skuteczniejsze, przynajmniej na początku, niż nawiązywanie oficjalnej międzyinstytucjonalnej współpracy. Po drugie, warto zapraszać do projektów reprezentantów różnych ośrodków, tak by móc wybrać tych najlepszych. Po trzecie, w przypadku problemów dobrze jest starać się dotrzeć do decydentów, którzy mogą pomóc znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony.

Równie ważna, podkreślał Mateusz Gaczyński, jest jednak zmiana podejścia do ewentualnej porażki. W Stanach Zjednoczonych ryzyko niepowodzenia w komercjalizacji badań jest wpisane w mechanizm współpracy nauki i biznesu. Tymczasem u nas wciąż pokutuje przekonanie, że nieudany projekt to dowód nieudolności. Czas to zmienić. Inaczej strach przed błędem będzie większy niż chęć podjęcia ryzyka współpracy.