Twórcy „South Parku” stoją za pierwszym cyklicznym programem z wykorzystaniem technologii deepfake

Deepfake’i są z nami od kilku dobrych lat. Technologia realistycznego generowania lub symulowania postaci na wideo była przez ten czas wykorzystywana w drugim obiegu – od amatorskich satyrycznych filmików podkładających gdzie się da twarz Nicolasa Cage’a po obrzydliwe praktyki produkowania sfałszowanych scen porno z udziałem celebrytów i nagich zdjęć nieletnich.

Deepfake’i są coraz lepszej jakości, wciąż jednak ze względu na moc obliczeniową potrzebną do ich wyprodukowania efekt końcowy broni się tylko na małym ekranie przeglądarki czy telefonu. Ta „mocochłonność”, a także fakt, że technologia wciąż nie jest dopracowana, jest główną przyczyną tego, że profesjonalne studia filmowe i telewizyjne nie zdecydowały się na razie na jej wykorzystanie.

Jednak to, co nie przejdzie w „poważnej” produkcji telewizyjnej, może się okazać zupełnie wystarczające na potrzeby satyry. Twórcy kultowego serialu animowanego „South Park” postanowili wykorzystać deepfake’i w swoim nowym formacie – cotygodniowym programie satyrycznym „Sassy Justice”. To bodaj pierwsze użycie tej technologii w profesjonalnej i cyklicznej produkcji.

Program, podobnie jak serial „South Park”, ma być bezpardonowym komentarzem do najbardziej palących kwestii społecznych i politycznych. Prowadzącym jest Fred Sassy, postać fikcyjna, reporter lokalnej stacji telewizyjnej z Cheyenne w stanie Wyoming. Twórcy wykorzystali technologię deepfake, by upodobnić jego twarz do Donalda Trumpa.

Pierwszy odcinek został w całości poświęcony deepfake’om. Sassy przeprowadza rozmowy z ekspertami od sztucznej inteligencji, politykami (Donald Trump, Ivanka Trump) czy celebrytami (aktor Michael Caine).

Oczywiście wszystkie postaci są fikcyjne, a znane twarze zostały nałożone z użyciem deepfake’ów. Jak się łatwo domyślić, wszystkie podawane przez aktorów informacje są kompletną bzdurą. Jako przykład doskonałych deepfake’ów są pokazywane sceny grane przez maskotki, faktyczne nagrania są prezentowane jako podróbki, zaś oczywiste fałszywki są przez „ekspertów” oceniane jako autentyczne.

Aktor sztucznie upodobniony do Michela Caine’a i doskonale naśladujący jego głos przekonuje, że nie da się wiernie podrobić głosu jakiejś osoby. Donald Trump przyznaje, że umiera na COVID i w obliczu nieuchronnej śmierci uświadomił sobie, jakim strasznym jest człowiekiem. Program jest przerywany niby-reklamami, w których występuje Mark Zuckerberg.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=9WfZuNceFDM

Źródło: Sassy Justice / YouTube

Program powstał w pewnym sensie przez przypadek. Autorzy programu, twórcy „South Park” Trey Parker i Matt Stone oraz aktor Peter Serafinowicz, zaczęli pracę nad pełnometrażowym filmem z wykorzystaniem deepfake’ów.

„Zanim pojawił się ten wielki przerażający koronawirus, wszyscy bali się deepfake’ów. Chcieliśmy sobie porobić z nich żarty, bo to czyni je mniej strasznymi” – wspomina Matt Stone w rozmowie z „The New York Timesem”.

Głównym bohaterem filmu miał być właśnie Fred Sassy, reporter śledczy lokalnej stacji newsowej, który przez swoje podobieństwo do Donalda Trumpa miał być wciągnięty w machinę urzędniczą Białego Domu. Projekt był finansowany z własnej kieszeni. Twórcy stworzyli studio o nazwie Deep Voodoo i zatrudnili 20 specjalistów od deepfake’ów.

Wkrótce po rozpoczęciu pracy nad filmem wybuchła pandemia koronawirusa. Stało się oczywiste, że nie da się dokończyć ambitnego projektu, jednak szkoda było zmarnować potencjał produkcji. Tak powstał pomysł na bardziej skromny format.

Twórcy programu wykorzystują odmianę deepfake’ów o nazwie face swap. Model uczenia maszynowego jest trenowany na nagraniach przedstawiających aktora i takich, które pokazują parodiowaną postać. Następnie model nakłada twarz parodiowanej osoby na twarz aktora, synchronizując mimikę i ruchy głowy. Jeśli aktor z grubsza przypomina parodiowaną osobę i odpowiednio naśladuje jej sposób mówienia i poruszania, rezultat potrafi być bardzo wiarygodny.

Niektóre sceny „Sassy Justice” zostały odegrane zaskakująco wiarygodnie. Oczywiście wiadomo, że sekwencje zmodyfikowane za pomocą technologii deepfake w tym wypadku nie mają nikogo oszukać – to oczywista parodia. Jednak parodia w wykonaniu kogoś, kto do złudzenia przypomina parodiowaną osobę, zdaje się działać mocniej, pozwala na chwilowe zawieszenie niewiary i wprowadza dodatkowy element humorystyczny.

„To zupełnie nowa forma animacji dla ludzi takich jak my, którzy lubią konstruować rzeczy ujęcie po ujęciu, mieć kontrolę nad każdym aktorem i głosem. To dla nas doskonałe medium” – mówi Trey Parker w rozmowie z „NYT”.

Czy autorzy programu pokażą nowe, kreatywne sposoby wykorzystania deepfake’ów? Przekonamy się w najbliższych tygodniach.