Nowa kapela na scenie deathmetalowej przekracza granice gatunku i ludzkiej fizjologii dzięki wsparciu głębokiego uczenia
Nietuzinkowe, odkrywcze podejście do harmonii, przełamywanie skostniałych struktur thrash metalu, pełen emocji i ekspresji wokal – to właśnie kochamy w death metalu. Wszyscy znamy i cenimy twórczość takich zespołów jak Carcass, Death, Dismember czy Morbid Angel.
Niestety, nawet najbardziej płodni artyści tego nurtu mają swoje ograniczenia, a wierni fani czekają na kolejne nowości. Tym bardziej cieszy to, że ostatnio na scenie deathmetalowej zajaśniała nowa gwiazda – Dadabots.
W ich twórczości słychać wyraźne wpływy kanadyjskiego zespołu Archspire, grającego techniczny death metal. Na dorobku grupy z Vancouver Dadabots budują jednak nową jakość, której charakterystycznym rysem jest całkowicie niezrozumiały wokal o nieludzkim brzmieniu, chaotyczna, nieprzewidywalna sekcja rytmiczna i riffy gitarowe, których prawdopodobnie nie byłby w stanie powtórzyć żaden gitarzysta na świecie.
Z ich twórczością można się zapoznać na YouTube, gdzie od ponad miesiąca prowadzą transmisję na żywo. Non stop. 24 godziny na dobę.
Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=CNNmBtNcccE
Źródło: DADABOTS ᴏғғɪᴄɪᴀʟ / YouTube
Dadabots to rzecz jasna fikcja, za którą stoi SI generująca w czasie rzeczywistym quasi-deathmetalowe brzmienia. Jej ojcami są CJ Carr i Zack Zukowski, koledzy ze studiów w prestiżowym Berklee College w Bostonie.
Ich pierwotnym zamiarem było stworzenie systemu, który wiernie imitowałby muzykę tworzoną przez ludzi. W tym celu „karmili” sieć neuronową kilkusekundowymi fragmentami utworów różnych wykonawców. SI nauczyła się rozpoznawać i reprodukować ich charakterystyczne cechy.
„Choć dążyliśmy do wiernego odtworzenia oryginalnych danych, byliśmy zachwyceni walorami estetycznymi rezultatu. Wokaliści solowi zmienili się w chóry widmowych głosów, kapele rockowe zmieniły się w kubistyczny jazz, a łączenie różnych nagrań skutkowało surrealistycznymi chimerami dźwięku” – piszą o swojej pracy.
Jej efektem jest dziesięć albumów, które można przesłuchać na bandcampie. Każdy z nich stanowi wybór co lepszych „utworów” wygenerowanych przez sieć neuronową na podstawie twórczości innego zespołu.
Szczególne miejsce zajmuje w tym dorobku wspomniana już kanadyjska grupa Archspire. „Większość sieci neuronowych, które wytrenowaliśmy, produkowała kiepską muzykę. Muzyczną zupę. Piosenki się destabilizowały i rozpadały. Ten zespół był inny” – mówił CJ Carr portalowi Motherboard. Muzyka tworzona przez Dadabots na podstawie Archspire jest bardziej jednolita i konsekwentna. Carr twierdzi, że może to wynikać z szybkiego tempa oryginału. Stąd pomysł, by rezultat transmitować na żywo w portalu YouTube. Podkreśla, że to, co tam słyszymy, jest generowane w czasie rzeczywistym, bez ingerencji osób trzecich.