Amazon stworzył wideofon działający w systemie, który jest skrzyżowaniem Facebooka ze strażą sąsiedzką. Tak spodobał się policji w USA, że zaczęła go sprzedawać, a nawet rozdawać za darmo. Haczyk? Dostęp do nagrań…
Należąca do giganta sprzedaży wysyłkowej Amazon firma Ring ma jeden flagowy produkt – wideofon. Niewielkie pudełko zawierające dzwonek do drzwi i kamerę łatwo przytwierdzić do futryny. Obsługuje się ją przez aplikację na smartfona, która przesyła powiadomienia, gdy ktoś zadzwoni do naszych drzwi, można w niej też śledzić obraz z kamery na żywo.
W ubiegłym roku Ring uruchomił też sieć społecznościową Neighbors (czyli po prostu „Sąsiedzi”), która służy jako lokalny odpowiednik Facebooka. Choć może właściwszym określeniem byłoby „skrzyżowanie Facebooka ze strażą sąsiedzką”, bo pozwala użytkownikom wideofonu na udostępnianie nagrań. Wszystko po to, by odstraszyć ewentualnych przestępców, a okolica była bezpieczniejsza.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że Ring zaczęła w Stanach Zjednoczonych sprzedawać policja – lub nawet rozdawać, bowiem w niektórych miastach można było dostać urządzenie bezpłatnie. Już to było etycznie wątpliwe i wzbudziło pytania, czy policja powinna zajmować się sprzedażą czegokolwiek. Co bardziej niepokojące, działo się to na koszt podatników. Amazon nie rozdawał stróżom prawa swojego produktu za darmo. Policja po prostu kupowała urządzenia za własne pieniądze (choć zapewne ze sporą zniżką).
Z danych wysyłanych przez system korzysta już 400 posterunków policji
Policjanci nie rozdawali wideofonu bezinteresownie. Warunkiem skorzystania z prezentu była zgoda na dostęp do obrazów z kamery. Niewielu protestowało, gdy otrzymywali za darmo kamerę z całodobowym monitoringiem prowadzonym przez policję. Gdy amerykańscy dziennikarze zaczęli drążyć temat, firma Ring stwierdziła, że nie udostępnia obrazów organom ścigania. Niemal miesiąc później wyjaśniła, że właściciel dzwonka może udzielić policji dostępu do nagrań poprzez aplikację (odsyłała jednocześnie do przykładów, jak zwiększa to bezpieczeństwo mieszkańców okolicy).
Oczywiście można sobie wyobrazić, że na pomysł stróże prawa wpadli sami. Urządzenie z działającą przez całą dobę kamerą jest wszakże doskonałym narzędziem do obserwacji okolicy, a społecznościowa sieć – cennym źródłem informacji. Amazon zapewne nawet nie musiał lobbować, by policja zechciała jego produkt sprzedawać, rozdawać czy promować.
Po opisaniu sprawy przez media Amerykanie odkryli, że niekoniecznie im się podoba pomysł obserwowania ich drzwi przez policję mającą dostęp do nagrań z kamery sąsiada z naprzeciwka. Co gorsza, wydaje się, że dopiero teraz odkryli, że posiadający takie urządzenie sąsiad może nagraniami dysponować dowolnie, również publikując je w internecie, na przykład w mediach społecznościowych. Inicjatywy zmierzające do ograniczenia takich praktyk zderzyły się bowiem z w pierwszą poprawką do konstytucji gwarantującą (bardzo szeroko rozumianą) swobodę wypowiedzi.
Przez Stany Zjednoczone przetacza się więc teraz dyskusja dotycząca prawa do prywatności i ochrony danych osobowych w dobie cyfryzacji, zwłaszcza rozpoznawania twarzy. Ale jeśli chodzi o wideofony Amazona, mleko już się rozlało. Z danych wysyłanych przez Ring korzysta już 400 posterunków policji, w tym na przykład w dwumilionowym Houston. Na swojej stronie internetowej firma chwali się „milionami użytkowników na świecie”. Nie podaje jednak dokładnie, ile takich urządzeń zainstalowano w USA.
Wcześniej w tym roku Amazon złożył patent na wykorzystanie sztucznej inteligencji do wykrywania kradzieży paczek sprzed drzwi – w czasie rzeczywistym i na podstawie nagrania rejestrowanego stale przez jego dzwonek.
Wideofon i policja to niejedyny przykład, jak interes giganta splata się z interesami państwa. Wartość kontraktów Amazon Web Services dzięki umowom na przetwarzanie danych policji, sądów, wywiadu i służb imigracyjnych w ciągu pięciu lat wzrosła dziesięciokrotnie (z 200 milionów do 2 miliardów dolarów).