• System jest testowany w dwóch europejskich państwach
  • Program ułatwia ratownikom szybsze podjęcie właściwej decyzji
  • Duński start-up wciąż ulepsza swój wynalazek

Corti AI, pomocnik dyspozytora medycznego, wygląda niepozornie, jak mały odświeżacz powietrza. Po zaledwie 50 sekundach rozmowy z osobą dzwoniącą na pogotowie potrafi zidentyfikować przypadek zatrzymania krążenia. Jest w tym szybszy od ludzi dyżurujących po numerem 112. Co więcej, potrafi też podpowiedzieć, jak udzielić pomocy.

Kluczowe pierwsze minuty

Każdego roku w wyniku nagłego zatrzymania krążenia umiera około 700 tysięcy Europejczyków. Na świecie z tego powodu odchodzi rocznie nawet 1,5 miliona ludzi. Zatrzymanie krążenia jest najczęstszą przyczyną zgonów, a mniej niż jedna na 10 osób ma szansę przeżyć.

Kluczowe jest pierwsze pięć minut, a jeśli pomoc nie nadejdzie w ciągu 10 minut, szanse na odratowanie maleją do procenta. Liczy się czas nadejścia ratunku, to sekundy. Telefon wzywający pogotowie jest w takich sytuacjach grą o życie. Dyspozytorzy muszą szybko zdecydować o wysłaniu karetki, jednocześnie instruując wzywającego pomoc, co ma robić, zanim nadejdzie fachowa pomoc. To najczęściej przypadkowa osoba, nie mająca wiedzy, jak reagować, zrobić masaż serca czy prawidłowo wykonać sztuczne oddychanie.

Ludzie z duńskiego start-upu Corti postanowili wesprzeć dyspozytorów sztuczną inteligencją. Ich urządzenie towarzyszy kopenhaskim dyspozytorom pogotowia. Upiększając biurko podsłuchuje rozmowę telefoniczną i pomaga decydować. Czyli ratować.

112, też słucham?

Sztuczna inteligencja ulokowana w niepozornej kulce zwanej The Orb, zaprojektowanej przez designera i projektanta m.in. abażurów Toma Rossau, potrafi rozpoznać w głosie pacjenta, że za chwilę może dojść do zatrzymania krążenia lub na podstawie informacji dostarczonych przez dzwoniącego zrozumieć, że już doszło do takiej sytuacji.

W ramach szkolenia Corti przeanalizował 161 tysięcy połączeń alarmowych, które wykręcono na numer alarmowy w Kopenhadze w 2014 r. Dokładnie zdiagnozował 93 procent tych osób w porównaniu z 73 procentami dokładności uzyskanymi przez operatorów, ludzi. Zrobił to na dodatek nawet o 30 sekund szybciej, średnio o 10 sekund.

Biały cylindryczny dyspozytor mierzy kilkanaście centymetrów. W środku ukryty jest mały „superkomputer” – z oprogramowaniem do rozpoznawania mowy, powiązanym z modułem Jetson TX2 dostarczonym przez Nvidię.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=DfeDjtAQKRc

Program wysyła wskazówki do dyspozytora.
Źródło: YouTube

Gdy dzwoni alarmowy telefon, Corti AI włącza się w rozmowę. Rozpoznaje jej najważniejsze fragmenty, filtruje szumy i hałas, zbierając sygnały z otoczenia i niewerbalne dźwięki (np. wzorce oddechu czy ton głosu). Pliki audio trafiają następnie na serwery Corti, zasilane przez procesory Nvidii.

Podczas rozmowy program analizuje dane i porównuje z danymi historycznymi pochodzącymi z tysięcy zebranych wcześniejszych połączeń alarmowych, dzięki czemu platforma uczy się w miarę upływu czasu. Serwery reagują błyskawicznie, wysyłając konkretne wskazówki na ekran monitora, na który patrzy dyspozytor – człowiek. Sugerują konkretne pytania do alarmującego, wysyłają wskazówki za pośrednictwem platformy Corti’s Triage. Została ona zbudowana we współpracy z doświadczonymi ratownikami.

Zainteresowanie świata

W ubiegłym roku system zaprezentowano na kwietniowej konferencji Europejskiego Stowarzyszenia Numerów Alarmowych (EENA,European Emergency Number Association). To skupiająca ponad 1500 przedstawicieli służb ratunkowych z 80 krajów organizacja pozarządowa z siedzibą w Brukseli, założona w 1999 roku. EENA ogłosiła wtedy rozpoczęcie współpracy z Corti w ramach testowego projektu.

– Wspólnie z Corti prowadzimy testy w dwóch lokalizacjach we Francji i dwóch we Włoszech. Pierwszymi rezultatami projektu będziemy dzielić się podczas naszego dorocznego kongresu w dniach 10-12 kwietnia – informuje Jerome Paris, dyrektor zarządzający EENA.

Twórcy Corti nie ustają w ulepszaniu systemu. Zespół programistów pracuje nad technologią, która eliminuje hałas w tle i problemy z jakością połączenia, aby podsłuchująca kulka mogła uważniej skupić się na głosie danej osoby. Specjaliści opracowują też zestawy danych do wsparcia dyspozytorów w wykrywaniu innych dolegliwości (choroby serca, udar, przedawkowanie narkotyków).

Tylko saper myli się raz

Polskie algorytmy postępowania, którymi posługują się nasi dyspozytorzy, nie są zbyt precyzyjne. To zawsze ludzie, w oparciu o wiedzę medyczną oraz o swoje doświadczenie, muszą podjąć decyzję. Rzadko popełniają błędy. Jednak to się zdarza.

– Jeśli dyspozytor się myli, przyczyną są emocje zgłaszającego. Czasem alarmujący bagatelizują jakieś objawy, wskazując, że na przykład nie chodzi o zawał, tylko o niestrawność. Czasami opisy sytuacji i stanu osoby potrzebującej pomocy są dalece przesadzone – komentuje Piotr Pieczara, ratownik medyczny, współautor scenariuszy Zimowych Międzynarodowych Mistrzostw Polski w Ratownictwie Medycznym, prezes stowarzyszenia Mocni Pomocni.

W 2018 roku jadąc rano do pracy z synem, również ratownikiem, dostrzegł na poboczu leżącego mężczyznę, potrąconego przez samochód. Podejmując na czas prawidłową reanimację uratowali mu życie. Stali się wtedy bohaterami mediów.

Szkolimy z przepisów

Polska uczy dyspozytorów schematów działania, opracowanych wspólnie z ratownikami, lekarzami i pracownikami dyspozytorni w 2014 roku. Podobne procedury od dawna stosują inne państwa Europy.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym od 2019 roku nasi dyspozytorzy mają obowiązek centralnych szkoleń z procedur, wyliczonych w rozporządzeniu ministra zdrowia. Każde wsparcie ich pracy wpływające na prawidłowe decyzje, byłoby nieocenione. Ratownicy pracujący w funkcjonujących obecnie w Polsce dużych dyspozytorniach ratunkowych często odbierają nawet 80 telefonów podczas jednej zmiany. Ich praca to wyjątkowy stres i presja.

– Nie słyszałem o rozwiązaniu opartym o sztuczną inteligencję, ale każde narzędzie w rękach dyspozytora czy ratownika, które zwiększa szanse niesienia właściwej i natychmiastowej pomocy, jest bardzo potrzebne. I zaczynamy się do nich przyzwyczajać. Są już systemy w samochodach, które wzywają ratunek w razie wypadku i wskazują lokalizację poszkodowanych. Nie zawsze to działa właściwie, ale jest wciąż ulepszane – wyjaśnia Pieczara.