Impact Re:action 2020: Jak będzie wyglądał świat po koronawirusie? Czy innowacje pozwolą przetrwać nadchodzący kryzys? Czy technologia rozpędzi gospodarkę?

Najlepsi eksperci na świecie szukają odpowiedzi na pytania o przyszłość naszej gospodarki po pandemii. Należy do nich Kai Keller ze Światowego Forum Ekonomicznego, który był jednym z gości wirtualnego kongresu „Impact Re:action 2020 connected by Krakow”, zorganizowanego 3 czerwca.

W zderzeniu z pandemią system okazał się bardziej odporny, niż wielu sądziło. Czy światowe finanse czeka kryzys podobny do tego z lat 2008-2009? Niekoniecznie – uważa Keller.

– Jeszcze kilka tygodni temu akcje przedsiębiorstw spadały nawet o 30 procent, a szybkość sprzedaży akcji przekroczyła tę z lat 2008 i 2009. Firmom i rządom coraz trudniej było pożyczać pieniądze. Ale w przeciwieństwie do sytuacji sprzed dekady banki centralne zareagowały szybciej i skuteczniej. Nie w kilka miesięcy po pierwszych symptomach kryzysu, ale w kilka dni, co zaskoczyło nawet wytrawnych giełdowych graczy – zaznaczył Keller.

Programy rządów, które wsparły gospodarkę, też pojawiły się bardzo szybko. Jednak kluczowa była rola banków: nie pogłębiły kryzysu, jak poprzednio, ale pomogły go opanować.

Kellerowi daleko jednak do hurraoptymizmu. Światowa gospodarka nie jest jeszcze na prostej.

– Droga do ozdrowienia będzie bolesna. Owszem, rynki finansowe wyglądają dziś tak, jak gdyby poradziły sobie z kryzysem. Ale w rzeczywistości wcale nie musi tak być. Nie wiemy, jak długo potrwają ograniczenia. W pesymistycznym scenariuszu dostęp do pożyczek i kredytów może zostać ograniczony – zauważył amerykański ekspert.

Jeśli świat chce wygrać z kryzysem, musi uwierzyć w innowacje. Kluczem do rozwoju i ochrony gospodarki powinna się stać technologia. Ten kryzys pokazał, że czwarta rewolucja przemysłowa nie abstrakcją, lecz teraźniejszością.

Dopiero teraz zaczynamy poznawać źródła kryzysów, które mogą wydarzyć się w przyszłości. I na pewno pojawią się też takie kryzysy, których SI nie będzie w stanie przewidzieć

– Firmy, które kryzys dotknął najmniej, to te, które wdrożyły innowacje przed pandemią. To one najlepiej sobie radzą – stwierdził Keller, dodając, że nie tylko mali innowatorzy zyskali na kryzysie. Wielkie firmy technologiczne także umocniły swoją pozycję. Co ciekawe odbyło się to m.in. kosztem fintechów.

Co dalej? By pandemia nie stała się największym problemem świata, globalna społeczność musi przebudować swoje gospodarki. Według Kellera kluczem do tego ma być zrównoważony rozwój i nieodkładanie na potem walki z globalnym ociepleniem.

SI a pytania o świat po pandemii

Rozmowa z prof. Anetą Hryckiewicz, liderką programu Master in Big Data Science w Akademii Leona Koźmińskiego

Tomasz Jurczak: Czy system finansowy na świecie, w Europie i w Polsce okazał się odporny na koronawirusa? Wielu ekspertów twierdzi, że tak, choć nie mówią jeszcze o końcu kryzysu.

Aneta Hryckiewicz: Rzeczywiście, przez te trzy miesiące system finansowy udowodnił, że nie boi się koronawirusa, choć nie było to dużym zaskoczeniem. Banki, reagując na wcześniejsze informacje i bazując na doświadczeniu z podobnymi kryzysami w przeszłości, zachowały się odpowiednio. Jednak to nie był typowy kryzys finansowy – czyli taki, gdy duża część kapitału finansowego zostaje zamrożona, w jakiś sposób ucieka z kraju lub jest problem z pozyskaniem tego kapitału przez znaczącą część uczestników rynku. My w takiej sytuacji nie jesteśmy, choć światową gospodarkę niebawem może czekać taki kryzys.

W jakim jesteśmy momencie?

Na razie nie mamy fali upadłości ani bankructw główne dlatego, że banki centralne pompują ogromne ilości pieniędzy w gospodarkę. Widać już pierwsze symptomy kryzysowe, takie jak zwiększenie bezrobocia, ale nadal są one w stanie zamrożenia przez stały dopływ gotówki. W którymś momencie jednak część firm może nie być już w stanie spłacać swoich zobowiązań. Owszem, wiele firm przeżyło pandemię, ale było to spowodowane ogromną pomocą państw. Mówię tutaj nie tylko o Polsce. W związku z takimi działaniami banków centralnych trudno ocenić, co przyniosą następne miesiące. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja jesienią. Jeżeli znowu nastąpi zamrożenie, konsekwencje mogą być dużo poważniejsze niż obecnie. Bo wiele firm nadszarpnęło już swoje finanse. W tym momencie może pomóc technologia.

Jak?

Uczenie maszynowe z dużym prawdopodobieństwem jest w stanie przewidzieć zarówno pojawienie się kryzysu, jak i jego konsekwencje. Pod warunkiem, że dane historyczne są dostępne i wiemy, jakie dane mamy analizować. Nie jest to jednak oczywiste, gdyż zdarzały się kryzysy, które były zaskoczeniem. Inaczej mówiąc, analizowano nie te dane, które wskazywały źródło pojawienia się kryzysu. W obecnym kryzysie kluczowe będą dane o bankructwach przedsiębiorstw oraz jakości portfeli banków. Kluczowa również jest koncentracja kredytów w sektorach, z których pochodzi większość bankrutujących przedsiębiorstw. Może to wskazać, które banki mogą mieć potencjalne problemy. Kryzys 2007 r. był przewidywalny. Mówiło się już o nim dużo wcześniej, ale to, co się stało po upadku banku Lehman Brothers we wrześniu 2008, nie było już do przewidzenia.

Nawet przez sztuczną inteligencję?

Nawet przez nią. Na szczęście w bankach jest dziś duża presja na to, by zbierać jak najwięcej danych. Kluczowa będzie wiedza, które dane sprawdzić i które ze sobą połączyć. Analiza danych będzie musiała znaleźć sygnały ostrzegawcze, zanim dojdzie do kryzysu. Niestety dopiero teraz zaczynamy poznawać źródła kryzysów, które mogą wydarzyć się w przyszłości. I na pewno pojawią się też takie kryzysy, których sztuczna inteligencja nie będzie w stanie przewidzieć.

To, z czym mamy dziś do czynienia w obszarze SI, to jest dopiero zalążek. Mamy ogromną ilość danych, coraz częściej banki centralne mówią o wykorzystaniu Big Data. Kluczem jest jednak znalezienie odpowiednich powiązań pomiędzy uczestnikami rynku finansowego, których nie dostrzeżono np. w 2008 roku. Pewne powtarzalne mechanizmy SI wyłapie bardzo szybko, więc kryzys w stylu Lehman Brothers nam raczej nie grozi. Ponadto mieliśmy już przecież kryzysy pandemiczne, np. po SARS lub hiszpańskiej grypie. FED (System Rezerwy Federalnej, bank centralny USA – red.) opublikował np. bazę danych finansowych od 1300 roku, które dotyczą wyłącznie kryzysów związanych z pandemiami i zarazami. Te dane mogą posłużyć do znalezienia odpowiedzi na pytanie, co nas czeka w przyszłości. Na ich podstawie eksperci są w stanie przeanalizować, jak może rozwijać się kryzys po COVID-19.

W przeszłości doświadczyliśmy wielu pandemii. Sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe mogą nam pomóc przewidywać takie zdarzenia, a co najważniejsze – oszacować ich konsekwencje.