W powszechnym mniemaniu nowoczesne technologie są zagrożeniem głównie dla nisko- i średniopłatnych zawodów. To prawda, o ile mowa o automatyzacji czy robotyzacji, jednak niekoniecznie w przypadku sztucznej inteligencji. Czy rozwój SI zachwieje rynkiem pracy dobrze opłacanych specjalistów?
Gdy myślimy o oddziaływaniu nowoczesnych technologii, zwykle traktujemy łącznie automatyzację, informatyzację, robotyzację czy sztuczną inteligencję. Takie podejście jest wygodne i sprzyja uogólnieniom, lecz utrudnia precyzyjne analizy. Dotyczy to także przyszłości pracy.
Autorzy raportu „What jobs are affected by AI?”, opracowanego przez amerykański Instytut Brookingsa (IB), postanowili uniknąć ogólników i sprawdzić, na jakie zawody będzie miała wpływ sama sztuczna inteligencja.
Patent na badanie
Aby wyjść poza intuicyjne przypuszczenia czy cząstkowe dane, specjaliści z IB skorzystali z nowej metody predykcji wpływu technologii na amerykański rynek pracy opracowanej przez Michaela Webba.
Webb, wykorzystując dokumenty patentowe dotyczące sztucznej inteligencji, wyszukał w nich frazy opisujące możliwości SI (np. diagnozowanie chorób). Następnie w amerykańskiej bazie zawodów O*NET znalazł odpowiedniki tych zwrotów w opisach poszczególnych stanowisk. W ten sposób mógł porównać możliwości współczesnej SI z zadaniami wykonywanymi w ramach różnych profesji. Na koniec, używając szeregu zmiennych (np. częstotliwości występowania jakiejś kompetencji czy jej znaczenia dla danego zawodu), z pomocą uczenia maszynowego zbudował wzór umożliwiający ocenę podatności profesji na wpływ SI.
Choć opracowany przez Webba model pozwala dość precyzyjnie wskazać oddziaływanie SI na poszczególne zawody, nie określa jednoznacznie, czy będzie on pozytywny, czy negatywny.
Czas na mężczyzn w białych kołnierzykach
Co wynika z badania?
W przeciwieństwie do automatyzacji czy robotyzacji, gdzie maszyny zastępują człowieka przy wykonywaniu dobrze zdefiniowanych i powtarzalnych czynności, sztuczna inteligencja będzie przydatna przy bardziej złożonych zadaniach. Takich, do których wykonywania była do tej pory niezbędna specjalistyczna wiedza. Choćby w pracy analityków, optometrystów, prawników, radiologów czy techników rolników.
Jak jednak podkreślają autorzy, SI jako technologia ogólnego zastosowania (general purpose technology) może zostać użyta właściwie w każdym sektorze gospodarki. W prognozie chodzi więc mniej o konkretne branże, a bardziej o typy profesji (specjalista, menedżer) czy umiejętności merytoryczne (np. analityczne). Co ciekawe, poza zasięgiem oddziaływania SI znajdą się nie tylko nisko- i średniopłatne zawody, ale również te najlepiej wynagradzane, czyli stanowiska menedżerskie najwyższego szczebla.
Autorzy raportu porównują sztuczną inteligencję do motoryzacji. Nie chodzi im o zaawansowanie obu technologii, lecz o ich oddziaływanie na gospodarkę
Czy jednak nadejście ery sztucznej inteligencji jest równoznaczne z utratą pracy przez rzesze wysoko wykwalifikowanych specjalistów? Niekoniecznie. Odnosząc się do ustaleń Erika Brynjolfssona z MIT Sloan School of Management, autorzy raportu zauważają, że SI może zarówno zastępować pracę ludzi, uzupełniać ją, jak i tworzyć zupełnie nowe miejsca pracy.
Ten mechanizm staje się lepiej widoczny, gdy pracę wykonywaną przez SI przypiszemy nie poszczególnym zawodom, ale konkretnym zadaniom wykonywanym w ich ramach. Okazuje się wówczas, że SI wcale nie musi wysłać na bezrobocie radiologów (jak często dziś głoszą niektórzy futuryści). Rozpoznawanie obrazów przez maszyny (czyli w tym przypadku główna przewaga SI nad człowiekiem) nie wyczerpuje bowiem obowiązków żywego radiologa: dotyczy jedynie dwóch spośród niemal 30 jego zadań.
Raport zawiera też dane dotyczące demografii. W USA sztuczna inteligencja wpłynie przede wszystkim na pracę wykonywaną przez mężczyzn w wieku produkcyjnym, głównie białych i Azjatów, zamieszkujących aglomeracje miejskie. Najbardziej narażeni są ci, którzy znajdują się w połowie kariery zawodowej, czyli w okolicach czterdziestki.
SI jak motoryzacja
Twórcy raportu są powściągliwi w jednoznacznej ocenie oddziaływania SI na rynek pracy. Ich zdaniem trudno tu na razie o wiarygodne wnioski. Jest tak, ponieważ SI cały czas się rozwija. Na dodatek nie została jeszcze powszechnie wdrożona i brakuje przykładów jej wykorzystania w gospodarce.
W podsumowaniu autorzy raportu porównują sztuczną inteligencję do motoryzacji. Nie chodzi im o zaawansowanie obu technologii, lecz o ich oddziaływanie. Upowszechnienie samochodów sprawiło, że nowa praca powstała nie tylko w fabrykach czy warsztatach, ale też na stacjach benzynowych i w przydrożnych barach. Ich zdaniem w przypadku SI możemy również spodziewać się narodzin nowych, choć trudnych dziś do przewidzenia zajęć.