Smartfon to drzwi do internetu. Dla wielu wciąż zamknięte. Myślimy, że to urządzenie jest powszechne. Tymczasem miliony ludzi na świecie po prostu na nie nie stać
Znasz kogoś, nie wliczając małych dzieci, kto nie ma telefonu komórkowego? Ja może jedną osobę – to leciwa sąsiadka, której obce są wszystkie nowoczesne urządzenia z wyjątkiem telewizora na pilota. Myślimy, że smartfony są powszechne. Tymczasem posiadanie ich to dla wielu setek milionów ludzi na świecie wciąż tylko marzenie o luksusie.
Szalejąca na całym świecie pandemia koronawirusa pokazała, jak ważny jest internet dla funkcjonowania społeczeństwa. Poprawia możliwości edukacji i zatrudnienia, a także umożliwia dostęp do kluczowych usług. Wciąż jednak daleko nam do tego, aby wszyscy mogli mieć do niego dostęp. Online jest dopiero nieco ponad połowa ludności świata.
W Sierra Leone przeciętny mieszkaniec tego kraju na smartfona musiałby pracować pół roku
Badania na ten temat przeprowadziła fundacja Web Foundation w ramach prowadzonego przez siebie Aliansu na Rzecz Dostępnego Internetu. Ankieta została przeprowadzona w 70 krajach o niskich i średnich dochodach i wykazała ogromne rozbieżności w cenach smartfonów w różnych krajach. Wynika z niej, że 2,5 miliarda ludzi mieszka w krajach, gdzie koszt posiadania telefonu mobilnego to minimum jedna czwarta ich zarobków. Uniemożliwia to bycie „online”, o co zabiegają światowe organizacje i wspólnoty, takie jak Unia Europejska, Organizacja Narodów Zjednoczonych czy Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU).
Ile to kosztuje?
Indie zamieszkuje 1,4 miliarda ludzi. To 1/5 wszystkich homo sapiens na świecie. Najtańszy smartfon krajowego, wiodącego producenta komórek Jio kosztuje tu ponad 350 dolarów. To dwa razy więcej niż średnia miesięczna pensja Hindusów. W Sierra Leone przeciętny mieszkaniec tego zachodnioafrykańskiego kraju na smartfona musiałby pracować sześć miesięcy – koszt urządzenia wynosi tam 250 dolarów. Ponad dwa miesiące musiałby pracować przeciętny mieszkaniec Burundi na telefon kosztujący 56 dolarów, a ponad miesiąc obywatel Tadżykistanu (szczegółowe dane dostępne TUTAJ).
A gdzie tanio?
Pierwsze miejsce w ankiecie, pod względem najtańszych urządzeń zajęła Botswana z niedrogim smartfonem kosztującym 4 procent średniego miesięcznego dochodu, a tuż za nią plasują się Jamajka (5 procent), Meksyk (5,7 procent) i Kostaryka (6 procent).
„Widzimy duże różnice między ludźmi żyjącymi w różnych regionach świata. W Afryce najmniej przystępne cenowo urządzenia osiągały 62,8 procent średniego miesięcznego dochodu, w porównaniu z 11,7 procent w obu Amerykach i 16,2 procent w regionie Azji i Pacyfiku (bez Indii). Uwzględniając Indie, wskaźnik w regionie Azji i Pacyfiku wzrasta do 87,4 procent ze względu na rolę tego kraju jako kraju o bardzo dużej populacji i wysokich kosztach” – wyjaśniają badacze. Ponadto udokumentowali, że w badanych krajach częściej stać na smartfona mężczyzn, niż kobiety, które w wielu krajach zarabiają średnio mniej niż oni.
Jak to zmienić?
„Internet to koło ratunkowe i musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby usunąć bariery, które utrudniają ludziom dostęp do internetu” – stwierdził Teddy Woodhouse, dyrektor ds. Badań Web Foundation w oświadczeniu.
Przystępność cenowa urządzeń zależy od szeregu czynników, takich jak koszty produkcji i konkurencja rynkowa, preferencje konsumentów i średni dochód w kraju. Jednak rządy i organizacje, zdaniem fundacji mają do dyspozycji szereg narzędzi, dzięki którym urządzenia mobilne mogą być bardziej przystępne cenowo dla konsumentów. Są nimi:
- Zmniejszenie podatków od tanich urządzeń
- Korzystanie z zewnętrznych funduszy pomocy, aby dotować urządzenia
- Wspieranie projektów, które pomagają rozłożyć koszty urządzeń.