Czy posterunki opanują wirtualni policjanci? Na Dalekim Wschodzie sztuczna inteligencja już dziś tropi przestępców

Piramida finansowa Ponziego (od nazwiska niesławnego pomysłodawcy) polega na pozyskiwaniu przez założycieli takiego przedsięwzięcia jak największej liczby uczestników. Skuszeni niezwykle wysokimi zyskami ludzie wpłacają pieniądze, a następie zapraszają do sieci swoich znajomych. Ci finansują atrakcyjne oprocentowanie poprzedników. W końcu często interes nagle się zwija albo nowi klienci przestają napływać. I okazuje się, że zyskali jednak tylko inicjatorzy przekrętu.

Bitcoin Gangnam Style

Okazuje się, że ten rodzaj oszustwa nie ominął kryptowalut, o czym poinformował kilka dni temu koreański serwis Korea Joongang Daily. O ile oszustwo „na kryptowaluty” nie jest niczym niezwykłym, o tyle sposób złapania przestępców już o wiele bardziej.

Przekręt, który być może przejdzie do historii pod nazwą Bitcoin Gangnam Style – to właśnie w tej południowej dzielnicy Seulu przestępcy rozkręcili swój „biznes” – będzie długo pamiętany także z tego powodu, że policja miała wirtualnego pomocnika. Specjalny algorytm pozwolił stróżom prawa wytropić przestępczy proceder.

„Śledczy” SI dzięki schematom wykorzystującym słowa kluczowe w opisach usługi, jak i w komentarzach (np. „Ponzi”, „członkowie pożyczający” i „rekrutujący”), pozwolił na zlokalizowanie w sieci oszustwa. Ponadto komputer dokonał analizy wiekowej użytkowników serwisu. Okazało się, że są to osoby w wieku 60-70 lat. To dodatkowo wzbudziło podejrzenia seulskiej policji. Następnie algorytm pozwolił zidentyfikować po reklamach w sieci firmę, która może mieć coś wspólnego ze wspomnianą piramidą finansową. Ostatecznie do aresztowania członków grupy, którzy okradli starszych ludzi na ponad 18 milionów dolarów, przyczynił się anonimowy informator.

Azjatycki przyczółek

Jednak wykorzystanie sztucznej inteligencji w walce z przestępcami to w Azji żadna nowość. W 2018 roku japoński telekom NTT East stworzył przy współpracy ze start-upem Earth Eyes Corp strażnika SI – specjalną kamerę wykorzystywaną w monitoringu wizyjnym. Umożliwiała ona wykrywanie niepokojących zachowań ludzi w sklepach. W skrócie: algorytm porównuje obraz na żywo z kamery z posiadanymi schematami podejrzanych zachowań. Jeśli takie rozpozna, powiadamia ochronę sklepu. Testy wskazywały na 40-procentową skuteczność. Nie wiadomo jednak, jak wpłynęła na nią świadomość klientów o wykorzystaniu narzędzi identyfikacji. Niestety poza danymi z testów NTT East nie opublikował dodatkowych informacji na temat wdrożenia usługi.

Z kolei japoński start-up Vaak już rok temu twierdził, że udało mu się dzięki podobnej „inteligentnej” kamerze złapać złodzieja w sklepie w Jokohamie na podstawie mimiki twarzy i zachowania. W tym roku firma poszła o krok dalej. W marcu przedstawiła plan stworzenia algorytmu, który będzie przeciwdziałał kradzieży, zanim złodziej jej dokona. To pozwoli pracownikowi sklepu na interwencję, zanim dojdzie do przestępstwa.

Niewątpliwie Azja staje się przyczółkiem dla technologii, które w Europie uznane zostałyby za naruszające ludzką prywatność. Jeżeli dołożymy do tego chińskie testy identyfikacji piratów drogowych na autostradach czy wyszukiwanie podejrzanych osób w pobliżu bankomatów w Singapurze, to mamy wizję przyszłości wprost z takich filmów jak „Raport mniejszości”.

Pytanie, czy świat z tysiącem kamer wokół nas nie zacznie przeszkadzać i tym, którzy dziś nawołują do wykrywania przestępców dzięki takim metodom.