Inteligentne roboty w jednej z japońskich sieci hoteli nie radzą sobie z obsługą gości; nie mają wiedzy na temat lokalnych atrakcji, irytują i przeszkadzają. Dlatego ich właściciel wycofuje niektóre z użycia
Właściciel hoteli „Henn na” (co oznacza „dziwne”) zmniejsza liczbę maszyn w swoich obiektach. Z liczącej ćwierć tysiąca sztuk załogi inteligentnych robotów została już ledwie połowa. Ich usługi są niesatysfakcjonujące i cierpi na tym reputacja całej sieci.
Kiedy sieć hotelarska wprowadzała roboty w 2015 r., świat obiegła fala euforii. Teraz nastał czas grupowych zwolnień robotów-ludzi i robotów-dinozaurów.
Rekord, i co z tego?
Pierwszy hotel „Henn na” został otwarty w Sasebo niedaleko Nagasaki w 2015 roku. Rok później otrzymał certyfikat Światowych Rekordów Guinessa jako pierwszy na świecie z robotami jako personelem.
Za ok. 80 dolarów za dobę goście mogli przekonać się, że drzwi pokoju można otwierać skanując twarz. A recepcjonista o fizjonomii dinozaura wpisze ich dane w komputer. Z kolei pulchny robocik Churi wielkości kufla, siedzący na stoliku nocnym, odpowie płynnie na pytania o pogodę. Ponadto zadziała jak budzik, zdalnie włączy światło i uruchomi telewizor.
Zrobotyzowany personel miał być największą atrakcją hoteli „Henn na”. W pierwszym z ośmiu obiektów należących do sieci zajął 90 procent miejsc pracy. Od pracowników odprawy i tragarzy po szatnię i dozorcę. Chwytem marketingowym miała być m.in. humanoidalna kobieta w recepcji, kiwająca głowa dinozaura czy mechaniczna kończyna odbierająca bagaż. Wszystko po to, by obniżyć koszty pracy. Stało się jednak inaczej.
Jajowaci konsjerże pierwsi do zwolnienia
Grupa biur podróży H.I.S., która prowadzi sieć „Henn na”, posiada osiem hoteli w całym kraju, od przedmieść Nagasaki po okolice Tokio. Wszystkie z robotami wśród pracowników obsługi. Niektóre z nich są tyranozaurami, witają hotelowych gości na przyjęciach i skanują paszporty. Inne mają humanoidalny kształt i np. grają w zespole instrumentalnym, jeszcze inne automatycznie sortują śmieci. Jako pierwsi pracę stracili konsjerże o uśmiechniętych, jajowatych głowach.
To od nich zaczęły się problemy. Churi nie potrafiły bowiem odpowiadać na szczegółowe pytania turystów, zacinały się nie rozpoznając obcych akcentów. Jeden z nich ciągle budził chrapiącego gościa i pytał, w czym może pomóc, ponieważ jego system uruchamiał się za pośrednictwem dźwięku.
Witaj, witaj, witaj, witaj
Na parterze hotelu Maihama na wschód od Tokio, jest niesamowicie cicho. Tylko dopóki klienci nie zbliżają się do robotów-dinozaurów, obsługujących recepcję. Ich czujniki wykrywają ruch i zmuszają system każdego z nich do euforycznego okrzyku „Witaj!”. Przy większej liczbie gości w hallu hotelowym robi się okropny hałas i też sypią się skargi.
Wiele robotów rozwożących bagaże do różnych pokoi nie radzi sobie z nierównościami podłogi. Inne często się psują. Goście wzywają do pomocy obsługę „tradycyjną” – proszą pokojówki o wymianę ręczników na czyste, bojów o dostarczenie bagażu i pomoc dinozaurom w skanowaniu ich paszportów. Okazuje się, że zatrudnienie robotów w hotelu zwiększa koszt ludzkiej pracy.
„Kiedy faktycznie i na co dzień używasz robotów, zdajesz sobie sprawę, że są miejsca, w których nie są potrzebne lub po prostu irytują ludzi” – powiedział gazecie Wall Street Journal szef hotelu pod Nagasaki Hideo Sawada.
Goście wzywają do pomocy „tradycyjną” obsługę – proszą pokojówki o wymianę ręczników na czyste, bojów o dostarczenie bagażu i pomoc dinozaurom w skanowaniu paszportów
W wyniku licznych skarg od pracowników i klientów sieć stopniowo rezygnuje z usług robotów, jednak zapewnia, że chce kontynuować plany rozwoju nowej generacji pracowników-robotów.
„Staramy się ewoluować i ulepszać każdego dnia, pracujemy z najnowocześniejszym sprzętem” – powiedział mediom Tatsuya Fukuda, dyrektor sprzedaży i marketingu, który nadzoruje rozwój sieci dla krajowego giganta w branży turystycznej H.I.S.