- Chiny testują rozstrzyganie sporów sądowych za pośrednictwem WeChat
- Od marca do końca ub. roku zarejestrowano 3 miliony spraw na czacie
- Chatbot i sędzia awatar mają podkreślić cyfrową potęgę Kraju Środka
Nie tylko w Polsce spory sądowe są rozstrzygane miesiącami. Obciążenie sądów to bolączka wielu krajowych wymiarów sprawiedliwości, m.in. w 1,4-miliardowych Chinach. A te pochwaliły się ostatnio oficjalnie, że część sądowych sporów powierzyły sztucznej inteligencji.
W grudniu Chiński Najwyższy Sąd Ludowy opublikował raport z pilotażowego programu „mobilnego sądu”. Uruchomiono go za pośrednictwem platformy mediów społecznościowych WeChat. Cyfrowy sąd proceduje w sporach cywilnych. Chiny poinformowały, że za pośrednictwem chatbota od marca ub. roku wszczęto ponad 3 miliony spraw. Z raportu wynika też, że w systemie zarejestrowanych jest ponad 1 milion obywateli, w tym około 73 tysiące prawników.
Ale Chiny chyba przesadzają, że spory rozstrzyga sztuczna inteligencja. Właśnie w ten sposób opisała „mobilny sąd” chińska filia francuskiej agencji prasowej AFP, zaczynając depeszę zdaniem „sędziowie sztucznej inteligencji, cybersądy i wyroki wydawane na czacie – witamy w odważnym nowym chińskim świecie sprawiedliwości”. Wywołało to falę kpin ze strony innych mediów i niezależnych autorów. Jednak warto przyjrzeć się bliżej chińskim rozwiązaniom. Jest wśród nich bowiem nie tylko sąd na czacie, ale również sędzia – awatar.
Walka o prym
Nacisk na cyfrowe usługi sądownicze to kolejny krok Chin, aby pokazać światu (czytaj Stanom Zjednoczonym), że we wszystkich dziedzinach będą już wkrótce liderem technologicznym. Warto dodać, że Stany stosują już SI w swoich sądach nie od dziś; algorytmy pomagają sędziom w niektórych regionach kraju w ocenie ryzyka, związanego z sankcjami dla oskarżonego, np. czy w trakcie warunkowego zwolnienia nie ucieknie. Chiński wysiłek totalnej cyfryzacji wszystkiego (nawet papier toaletowy w publicznych toaletach w Pekinie wydawany jest na podstawie rozpoznawania twarzy) popierany przez prezydenta Xi Jinpinga został wzmocniony technologiczną strategią Państwa Środka. Ogłoszona w lipcu 2017 roku, podparta dokumentem z 2015 roku pt. „Made in China 2025” stwierdza, że do 2030 roku Chiny obejmą pozycję lidera, jeśli chodzi o zastosowanie nowych technologii, głównie sztucznej inteligencji i blockchain.
Ułatwienia i nadzór
Plany Chin wywołały wówczas sporo międzynarodowego zamieszania, inne kraje mocniej zwróciły uwagę na istotę rozwoju nowatorskich rozwiązań, a Stany Zjednoczone zaostrzyły wysiłki w utrudnianiu Chinom gospodarczego rozwoju.
Chiński sposób na cyfryzację społeczeństwa to nie tylko dążenie do objęcia światowego przewodnictwa w tej kwestii. To również budowa olbrzymiego, zaawansowanego technologicznie aparatu do nadzoru i inwigilacji oraz ambicja, by prześcignąć USA w tym, co tylko możliwe. Chiny chcą nowe technologie, zwłaszcza blockchain, wykorzystać do wszystkiego, od wydawania cyfrowych pieniędzy po usprawnianie usług rządowych i śledzenie lojalności wobec Partii Komunistycznej.
Internetowy gigant
Chińscy państwowi innowatorzy wyszli z założenia, że oddanie prostych funkcji w ręce wirtualnego sędziego pomaga zmniejszyć obciążenie sądów. W Państwie Środka z internetu korzysta mobilnie ok. 830 milionów ludzi, a liczba sporów generowanych przez płatności mobilne i handel elektroniczny rośnie w postępie geometrycznym.
Najnowszy pomysł, „mobilny sąd” na WeChat umożliwia użytkownikom wypełnianie akt, przesłuchanie i wymianę dowodów bez fizycznego stawiania się w sądzie. Został uruchomiony w marcu ub. roku w 12 prowincjach i regionach. Dowody są wprowadzane do systemu za pośrednictwem łańcucha bloków. Jednak w rzeczywistości sprawy rozsądza sędzia-człowiek, a automat zarządza procedurami gromadzenia dowodów i zeznań przed wydaniem wyroku. Sztucznej inteligencji jeszcze tu nie ma.
Awatar w todze
Pojawia się ona w innym projekcie. W 2017 roku w mieście Hangzhou uruchomiono specjalną „cyberprzestrzeń” w celu rozwiązywania sporów prawnych o charakterze cyfrowym. Hangzhou Internet Court to interfejs online, w którym uczestnicy procesu pojawiają się na czacie wideo, podczas gdy sędzia sztucznej inteligencji – zobrazowany na ekranie za pomocą awatara w todze i siedzący pod czerwonym, rozgwieżdżonym chińskim godłem – zachęca ich do przedstawienia swoich spraw. Rozpatruje online spory handlowe, sprawy dotyczące praw autorskich i roszczenia dotyczące odpowiedzialności za produkt e-commerce. Uczestnicy postępowania mogą rejestrować cywilne skargi przez internet, a następnie logować się na rozprawę sądową. Zarówno ten rodzaj rozpatrywania spraw, jak i rozmowy sądowe na WeChat, działają przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
Od czasu ustanowienia sądu w Hangzhou Chiny utworzyły podobne izby w Pekinie i południowej metropolii Guangzhou. Trzy sądy przyjęły do rozpatrzenia łącznie 118 764 sprawy i zakończyły 88 401 postępowań, wynika z oficjalnych danych przekazanych opinii publicznej przez Najwyższy Sąd Ludowy.
Sztuczny sąd arbitrażowy także w Polsce
Dodajmy, że SI do rozstrzygania drobnych sporów zaczęła w ubiegłym roku wykorzystywać Estonia, najbardziej zdigitalizowane europejskie państwo. W jej ślady zdaje się zmierzać nasz kraj. W połowie tego roku pierwsze moduły sztucznej inteligencji zaczną wydawać wyroki pierwszego w Polsce elektronicznego sądu arbitrażowego.
Ultima Ratio założony przy Stowarzyszeniu Notariuszy RP, podpisał umowę z warszawską spółką IUS.AI na wdrożenie systemu. Wyroki mają zapadać szybciej, zastępując funkcję sędziego i pracowników sądowych nawet w 80 procentach procesu związanego z prowadzeniem sprawy i wydawaniem wyroków. W ciągu trzech lat wprowadzane będą nowe moduły, a system będzie automatycznie przygotowywać projekt orzeczenia wraz z uzasadnieniem. Będzie też dostarczał informacji o przebiegu i wyniku podobnych spraw.