Dwie minuty rozmowy ze smartfonem mogą zdiagnozować schizofrenię. Algorytmy mogą też diagnozować depresję i chorobę afektywną dwubiegunową. Ale czy powinny?

Schizofrenia to jedno z najczęstszych zaburzeń psychicznych, jak się szacuje dotyka jedną na sto osób. Jest też trudna do zdiagnozowania. W przeciwieństwie do potocznego wyobrażenia, większość pacjentów nie cierpi z powodu nagłych urojeń i lęków, choroba rozwija się u nich stopniowo, a objawia obniżeniem nastroju, wycofaniem, czy trudnościami ze spójnym myśleniem. To objawy trudne do wykrycia.

Firma AI Cure ma nadzieję, że sztuczna inteligencja pomoże diagnozować tę chorobę na wczesnym etapie na podstawie tych właśnie wczesnych objawów. Opracowała aplikację, która śledzi mimikę twarzy, ton głosu oraz treść wypowiedzi na dwuminutowym filmie. Potem algorytm analizuje, czy na nagraniu widać mniejszą zdolność do wyrażania emocji oraz spowolnienie mowy, charakterystyczne w chorobie.

Aplikację przetestowano na dwudziestu jeden osobach chorych i dziewięciu zdrowych, które przez trzy miesiące co tydzień nagrywały krótki film. Nagrania były oceniane przez lekarzy ze szpitala Mount Sinai w Nowym Jorku.

Wyniki wskazują, że oceny lekarzy i algorytmu były „w wysokim stopniu skorelowane”. Aplikację wykorzystywała również w ramach testów firma farmaceutyczna Takeda, która planuje w ten sposób kontrolować skuteczność leków na schizofrenię w swoich próbach klinicznych. Wyniki przedstawiono na dorocznym spotkaniu European College of Neuropsychopharmacology w Kopenhadze, donosi tygodnik „New Scientist”.

Naukowcy komentują, że trzydzieści osób to zbyt mała próba, by móc ocenić skuteczność narzędzia. Firma przyznaje, że jest to raczej prototyp, który ma wykazać słuszność pomysłu (proof of concept). Ale firma AI Cure wcale nie jest pierwsza. Era algorytmów diagnozujących zaburzenia psychiczne nadeszła już jakiś czas temu.

W czerwcu tego roku w „NPJ Schizophrenia” naukowcy (z Emory University i Harvard Medical School) opublikowali pracę, w której opisywali inną metodę diagnostyczną opartą na analizie języka.

Wykazali, że wystąpienie objawów psychotycznych jest przewidywalne, bowiem chorzy nie tylko zaczynają mówić i pisać o głosach lub dźwiękach, ale ich mowa jest też mniej treściwa. Skonstruowany przez badaczy algorytm był w stanie trafnie przewidzieć wystąpienie psychozy w około 90 proc. przypadków.

W swojej pracy badacze również wskazali na ograniczenia (próba wyniosła 40 osób). Sugerują, że potrzebne będą większe badania nad zautomatyzowaną analizą języka i przewidywaniem zaburzeń psychicznych.

Zanim nadciągnie depresja

Z kolei w ubiegłym roku badacze z włoskiego Center for Research and Telecommunication Experimentation for Networked Communities (CREATE-NET) postanowili zbadać, czy algorytmy pomogą w diagnozowaniu choroby dwubiegunowej. W tej chorobie fazy depresji przerywane okresami zdrowia przeplatają się z okresami nadmiernego pobudzenia (manii). Gdyby można było przewidzieć, że niebawem nadciągnie depresja lub mania, można by podać leki odpowiednio wcześniej. Jest to kluczowe szczególnie w depresji, bowiem leki przeciwdepresyjne zaczynają działać po kilku tygodniach przyjmowania.

Algorytmy umożliwiające diagnozę psychiatryczną to spore ryzyko. Można wyobrazić sobie, że takie narzędzia będą wykorzystywane poza systemem opieki zdrowotnej, na przykład przez pracodawcę. Bankowi udzielającemu nam kredytu również może zależeć na stabilnym zdrowiu psychicznym klienta

Cierpiącym na zaburzenia afektywne dwubiegunowe wręczono smartfony (z klawiaturą, która mierzyła siłę nacisku klawiszy). Zbierano też dane o ruchu telefonu, lokalizacji pacjentów oraz tempie mowy podczas rozmów. Pacjentów biorących udział w programie diagnozowano też regularnie podczas wizyt w klinice.

Skonstruowany przez badaczy algorytm DeepMood przewidywał zbliżającą się fazę manii lub depresji z 90-procentową pewnością na podstawie samego ruchu telefonu i nacisku na klawisze. Gdy do analizy dołączono dane o aktywności i lokalizacji, dokładność wzrosła do 94 proc. A gdy uwzględniono tempo mowy, skuteczność wyniosła aż 97 proc.

Tu również grupa była nieliczna – rejestrowano dane dwunastu osób przez cztery miesiące.

Nie jest też tajemnicą, że Facebook prowadzi podobny eksperyment na miliardach użytkowników. Od pewnego czasu monitoruje posty pod kątem treści, które mogą sugerować, że ich autor boryka się z depresją i może próbować targnąć się na swoje życie. Jeśli algorytm wykryje pewne słowa kluczowe, sugeruje zwrócenie się o profesjonalną pomoc psychologiczną, wysyła też wiadomość do znajomych autora postu.

W dobie „big data” diagnozowanie depresji na podstawie tego, co mówimy i piszemy stało się dość łatwe. Jak można się domyślić w depresji używa się częściej słów określających negatywne emocje. Co jednak ciekawe, jak wynika z badań zmienia się też perspektywa, co język wiernie odzwierciedla. Rzadziej używa się drugiej i trzeciej osoby (on, ona, oni) za to znacznie częściej pierwszej (ja). Co najważniejsze, znacząco częściej używa się w depresji określeń kategorycznych takich jak „zawsze”, „nic”, „całkiem”, czy „zupełnie”. Algorytm może wyłapać to bezbłędnie.

Algorytmy i zagrożenia

Pytani przez tygodnik „New Scientist” eksperci w dziedzinie zdrowia psychicznego wypowiadają się z rezerwą o diagnozowaniu schizofrenii na podstawie krótkich nagrań. Jeśli grupa badanych nie przekracza kilkudziesięciu osób, pozytywny wynik sygnalizuje pewien kierunek. Nie stanowi jednak mocnego dowodu naukowego, póki nie potwierdzą go kolejne badania uwzględniające większą liczbę badanych.

Naukowcy zaznaczają też, że algorytmy umożliwiające diagnozę psychiatryczną to spore ryzyko. Można wyobrazić sobie, że takie narzędzia będą wykorzystywane poza systemem opieki zdrowotnej, na przykład przez pracodawcę. Bankowi udzielającemu nam kredytu również może zależeć na stabilnym zdrowiu psychicznym klienta. Czy w przyszłości rozmowy o pracę i o kredyt będą nagrywane, a nasze zachowanie analizowane przez algorytmy? Komisja Europejska już teraz pracuje nad prawem, które ma zapewnić „skoordynowane, europejskie podejście do ludzkich i etycznych skutków sztucznej inteligencji”.

Jeśli zaś na sztucznej inteligencji może skorzystać psychologia i psychiatria, to skorzysta na tym co czwarty z nas (i co trzeci nastolatek). Według danych Światowej Organizacji Zdrowia sprzed niemal dekady, jakaś forma zaburzenia psychicznego dotyka lub dotknie w ciągu życia co czwartą osobę (więcej jest ich wśród młodzieży). Według prognoz tej samej instytucji depresja niebawem stanie się najczęstszą chorobą po chorobach układu krążenia.