- Sojusz Północnoatlantycki czeka „NATOmatyzacja”
- Myślące maszyny z dnia na dzień nie postawią świata na głowie
- Rosja jest zbyt zacofana, by straszyć Zachód inteligentną bronią
„Narody NATO muszą przygotować się na nowe wyzwania związane z szybkim tempem zmian w technologii komunikacyjnej, sztucznej inteligencji i zagrożeniach cybernetycznych, nie tylko pod względem bezpieczeństwa, ale także ze względu na głęboki wpływ, jaki będzie miał hi-tech w ich społeczeństwach” – brzmiała konkluzja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Bratysławie, które odbyło się na początku czerwca.
Miękkie podbrzusze Paktu
Program wiosennej sesji, omówiony przez ponad 300 parlamentarzystów z 28 państw członkowskich Paktu z Ameryki Północnej, Europy i delegatów z krajów partnerskich, obejmował stosunki z Rosją, ekspansję Chin, przyszłość kontroli zbrojeń, sztuczną inteligencję i obronę przed cyberatakami. Już wcześniej, pod koniec maja w Londynie, w trakcie konferencji na temat cyberbezpieczeństwa sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg powiedział, że na te ostatnie NATO „nie jest odporne”.
– Codziennie rejestrujemy podejrzane zdarzenia wobec systemów NATO. Zagrożenia cybernetyczne staną się jeszcze bardziej niebezpieczne wraz z rozwojem nowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe i głębokie fałszywki (deepfakes). Technologie te zasadniczo zmieniają charakter działań wojennych. Tak jak rewolucja przemysłowa – mówił wtedy Stoltenberg.
Nowa era bezpieczeństwa
„Od ograniczeń infrastrukturalnych po niedobór talentów: kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) muszą zacząć zajmować się wyzwaniami, które stawiają przed nimi nowe technologie. To NATO może zagwarantować, że jego wartości, postawy etyczne i zobowiązania moralne będą podstawą nowej ery bezpieczeństwa” – pisze Andrea Gilli z NATO Defence College (NDC) w Rzymie.
NDC jest międzynarodową uczelnią wojskową dla krajów NATO. Poza działalnością edukacyjną zajmuje się też przygotowywaniem analiz, raportów i zaleceń dla czołowych przywódców Paktu.
Dr Gilli specjalizuje się w innowacjach w dziedzinie obronności i modernizacji sił zbrojnych. W opracowaniu, które przygotował dla NATO, krytykuje tezę, jakoby zmiany technologiczne prowadziły do międzynarodowej niestabilności, ze wzrostem ryzyka eskalacji konfliktów zbrojnych na czele.
SI jak silnik parowy
Gilli uzasadnia, że wielkie zmiany technologiczne rzadko miały natychmiastowe skutki – taki na przykład silnik parowy potrzebował około 100 lat, by „zaprezentować wszystkie swoje dramatyczne konsekwencje”. Komputery nie wpłynęły znacząco na statystyki produktywności aż do połowy lat 90., choć pojawiły się już na początku lat 50.
„Dlatego jeśli sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe i Big Data okażą się podobne do silnika parowego lub komputera, wywołają ogromne skutki gospodarcze, ale ryzyko szybkiej transformacji geoekonomicznej jest znacznie przesadzone” – pisze Gilli.
Wzrost mocy obliczeniowej procesorów w ciągu najbliższych kilku lat będzie potężniejszy niż w całej historii ludzkości
Automatyzacja systemów militarnych też nie jest niczym nowym. Samobieżna torpeda z końca XIX wieku opierała się na automatycznych urządzeniach zapewniających stabilność hydrostatyczną i korektę kursu. Na początku XX wieku karabiny marynarki wojennej wykorzystywały mechaniczne systemy kontroli dla większej celności.
Elektronika i komputery umożliwiły ewolucję samolotów wojskowych w XX i XXI wieku, ponieważ pod względem liczby, prędkości i złożoności wykonywanych operacji były lepsze od pilotów.
Świat do przeprojektowania
Wzrost mocy obliczeniowej procesorów w ciągu najbliższych kilku lat będzie potężniejszy niż w całej historii ludzkości – zapowiada Włoch. Drugi trend będzie dotyczył oprogramowania: dzięki najnowszym osiągnięciom w informatyce, a w szczególności w dziedzinie głębokich sieci neuronowych, „przeprojektuje” ono gruntownie cały nasz świat.
No i trend trzeci – rosnąca dostępność urządzeń przenośnych spowodowała, że w ciągu ostatnich dwóch lat powstało 90 proc. spośród wszystkich istniejących dziś danych cyfrowych. I to tempo jeszcze przyspieszy! Coraz bardziej wyrafinowane algorytmy będą wykorzystywać Big Data do szybkiego zdobywania doświadczeń w świecie rzeczywistym, a to doprowadzi do powstania tzw. silnej sztucznej inteligencji.
Eksperci od bezpieczeństwa przyznają, że czwarta rewolucja przemysłowa szybko zmieni źródła bogactwa, co jedne kraje wzmocni, a inne osłabi czy doprowadzi do upadku. Ta wielka fala zmian ma wpłynąć na równowagę militarną, destabilizując system międzynarodowy i zwiększając prawdopodobieństwo wybuchu wojny. Istnieje też obawa, że pozbawione ludzkiego osądu i doświadczenia algorytmy zmienią kryzysy dyplomatyczne w konfrontacje militarne lub zaostrzą konflikty.
Więcej niż sprzęt
Czy jednak technologie oparte na sztucznej inteligencji rzeczywiście doprowadzą do supremacji jednych państw nad innymi? Według Gillego to wątpliwe. „Jeśli jesteśmy świadkami transformacji wojskowej opartej na technologiach ogólnego przeznaczenia (sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe i Big Data), które można łatwo wykorzystać w walce, żaden uczestnik rywalizacji nie jest w stanie osiągnąć znaczącej, trwałej przewagi militarnej (…), ponieważ konkurenci mogą szybko dogonić lub wdrożyć skuteczne kontrsystemy” – wyjaśnia badacz.
Poza tym z powodu prostych błędów w gromadzeniu lub przetwarzaniu danych korzystające z nich platformy wojskowe będą narażone na częste awarie. Ponadto dzięki generatywnym sieciom przeciwstawnym (GAN) uczestnicy mogą na coraz większą skalę wprowadzać fałszywe dane do systemów wroga.
Z 3 miliardów dolarów na łączność satelitarną i systemy komputerowe do wzmocnienia obrony cybernetycznej NATO wykorzystano ledwie około 100 milionów
Potęga wojskowa to coś więcej niż sprzęt. Liczą się też elastyczność taktyczna i kompetencje operacyjne. „NATO, jego państwa członkowskie i partnerzy (…) powinni korzystać z możliwości oferowanych przez nowe technologie i podejmować związane z nimi wyzwania. Sojusz Północnoatlantycki winien rozpocząć nowy proces transformacji, ukierunkowany na erę inteligentnych maszyn: zaczynając od tego, co nazywam ‘NATOmatyzacją’” – pisze Włoch.
Celem jest nie tylko zachowanie i wzmocnienie przewagi wojskowej NATO, lecz także ochrona wartości, na których Pakt jest oparty.
Inwestować, byle z głową
Gilli przyznaje, że państwa NATO powinny inwestować w nowe technologie wojskowe, lecz rozsądnie, bo unowocześnianie którejkolwiek armii wymaga nie tylko odpowiednich systemów, ale też czasu, ludzi, wsparcia instytucjonalnego i pieniędzy.
Biorąc więc pod uwagę strukturę wydatków militarnych, pomysł, by „kraje mogły szybko wykorzystać technologie czwartej rewolucji przemysłowej do budowy potęgi wojskowej, wydaje się przesadzony” – ocenia.
Czy to odstraszy Władimira Putina, który w sztucznej inteligencji na usługach armii widzi klucz do panowania nad światem? Zdaniem włoskiego uczonego, pamiętne słowa rosyjskiego prezydenta na ten temat, wypowiedziane jesienią 2017 r. podczas spotkania z kadetami w Jarosławiu, mogły mieć na celu jedynie wywołanie paniki wśród państw NATO (to zdanie z lubością powtarza co jakiś czas). W rzeczywistości bowiem Rosja na razie nie ma technologicznych podstaw do konkurowania z Zachodem w tej dziedzinie.
Cyberzaległości czas nadrobić
Gilli zaleca jednak: państwa członkowskie NATO nie powinny być biernymi obserwatorami. Trzeba wykorzystywać istniejące możliwości technologiczne i przemysłowe, by zagwarantować pokój.
Od lutowej wizyty sekretarza Sojuszu w Brukseli znacznie częściej mówi się w NATO o potrzebie zwiększenia wydatków na operacje cybernetyczne i sztuczną inteligencję. Niedawno władze Paktu ogłosiły m.in. budowę nowego centrum dowodzenia cybernetycznego w belgijskim Mons, które ma zostać w pełni obsadzone do 2023 r. Poza tym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Dania, Estonia i Holandia chcą wykorzystać swoje cyfrowe systemy obronne do odpierania ataków cybernetycznych na sojuszników – gdy w 2018 roku wyszło na jaw, że rosyjska służba wywiadu wojskowego GRU przeprowadziła szereg takich ataków na państwa zachodnie w różnych sektorach, od sportu po transport i zbiory danych partii politycznych.
Trzeba szybko zabrać się do roboty, bo zdaniem ekspertów pod tym względem Sojusz jest kompletnie nieprzygotowany na nową wojnę. Z 3 miliardów dolarów przeznaczonych na łączność satelitarną i systemy komputerowe do wzmocnienia obrony cybernetycznej wykorzystano zaledwie około 100 milionów.