Jeśli zaczniemy luzować obostrzenia zbyt szybko, czeka nas katastrofalny wzrost zachorowań – wynika z symulacji naukowców z MIT opartych na sztucznej inteligencji
W przypadku, gdy ograniczenia potrwają dłużej, czeka nas ekonomiczna zapaść – twierdzą jedni. Jeśli poluzujemy ograniczenia, czeka nas gwałtowny wzrost zachorowań – twierdzą drudzy. Kto ma rację? Nowe badania wskazują, że ci drudzy na pewno mają. Pozostając w domach zapobiegamy katastrofie.
Badacze z MIT chcieli sprawdzić, czy sztuczna inteligencja będzie mogła przewidzieć rozwój epidemii w poszczególnych krajach, biorąc pod uwagę różne środki jakie przedsięwzięto – w każdym kraju zastosowano inne w odmiennym czasie i zakresie. Chcieli się też oprzeć tylko na danych dotyczących koronawirusa SARS-CoV-2 (wywołującego chorobę COVID-19), a nie, jak większość innych modeli, na poprzednich epidemiach (wirusów SARS i MERS).
W tym celu wytrenowali sieć neuronową na danych o liczbie zachorowań ze stycznia, lutego i marca. Na podstawie tych danych sieć trafnie odtworzyła rozwój epidemii w czterech rozważanych przez badaczy miejscach (Wuhan, Włoszech, Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych) w kwietniu. Jej wyliczenia wskazują, że polityka ograniczania kontaktów jest słuszna.
„Nasze wyniki jednoznacznie wskazują, że kraje, w których wprowadzono szybkie działania i obostrzenia dotyczące kwarantanny i izolacji, odniosły sukces w spowalnianiu rozprzestrzeniania się zakażeń i zapobiegły wykładniczej eksplozji [liczby zachorowań]” – piszą badacze w pracy umieszczonej w serwisie MedRxiv (w którym publikowane są prace przed systemem recenzji naukowych).
Niestety naukowcy nie wzięli pod uwagę Polski, ale w Stanach Zjednoczonych (gdzie środki przedsięwzięto bardzo późno) prognozują szczyt liczby zachorowań na 20 kwietnia. Bynajmniej nie oznacza to, że wtedy będzie można zdjąć maseczki i pootwierać centra handlowe, restauracje i kina – przestrzegają badacze.
„Wykazaliśmy też, że poluzowanie lub zniesienie środków kwarantanny teraz doprowadzi do wykładniczej eksplozji liczby zakażeń i unicestwi wszelkie wysiłki podjęte w USA od połowy marca tego roku” – czytamy w opracowaniu.
Taniec z koronawirusem
To, co przewidziała sztuczna inteligencja potwierdza tylko „analogowe” wyliczenia naukowców z Imperial College London. Ich praca z połowy marca odbiła się szerokim echem w mediach. Przewidywali, że ograniczenia wprowadzane przez rządy pozwolą zmniejszyć liczbę zachorowań. Wtedy (by ratować gospodarkę), można pomyśleć o znoszeniu zakazów.
Badanie MIT pokazuje, że polityka ograniczania kontaktów jest słuszna
Jednak gdy obostrzenia zostaną poluzowane, w perspektywie miesiąca czeka nas ponowny wzrost liczby przypadków. Można temu zaradzić wprowadzając znów ograniczenia. A gdy liczba ofiar epidemii znów spadnie, ponownie je poluzować. Czyli dwa miesiące ograniczeń, miesiąc do półtora powrotu do normalności to obraz, który z tych badań się wyłania.
Jak długo mamy prowadzić taki kontredans z koronawirusem? Tu odpowiedź jest jednoznaczna – póki nie wynajdziemy skutecznego lekarstwa lub szczepionki. To łatwo zrozumieć. Na nowego wirusa nie nabyliśmy jeszcze odporności, więc nie ma innego sposobu, by go powstrzymać.
Nie taniec, a oscylacja
Na stronie IEEE Spectrum, portalu amerykańskiego stowarzyszenia inżynierów, wypowiadają się autorzy innej prognozy, z kanadyjskiego University of British Columbia (opartej na modelu Jefferya Kantora z University of Notre Dame). Przestrzegają, że luzowanie ograniczeń po okresie spadku zachorowań może przynieść wzrost znacznie większy niż poprzednie maksimum – czyli podobnie do symulacji opartych na sztucznej inteligencji autorstwa badaczy z MIT.
Aby ograniczyć takie niekontrolowane wahania, postulują by wprowadzić znane z inżynierii rozwiązanie sprzężenia zwrotnego. Należy reagować adekwatnie do informacji – czyli spadku lub wzrostu zachorowań. To rozwiązanie przypomina symulacje badaczy z Imperial College, ale postuluje znoszenie ograniczeń stopniowo i stosownie do sytuacji.
Autorzy twierdzą, że przy odpowiednim dostrojeniu reakcji rządów i służb epidemiologicznych będzie można zdusić pandemię do poziomu, w którym będzie się zaledwie tlić. Czy można im ufać? Cóż, inżynierowie są specjalistami od kontrolowania systemów złożonych i jak mało kto znają się na ich oscylacjach.
Co ciekawe, w podobnym tonie wypowiada się polski rząd. W planie przedstawionym w ubiegłym tygodniu mowa jest o kolejnych fazach wychodzenia z epidemii. Nie podano jednak żadnych konkretnych dat, znoszenie kolejnych restrykcji ma być bowiem uzależnione od zmniejszenia się tempa przyrostu zachorowań.
Polski plan znoszenia ograniczeń nosi tytuł „Nowa normalność: etapy znoszenia ograniczeń związanych z COVID-19”. Do czasu wynalezienia i masowej produkcji szczepionki na koronawirusa musimy się do nowej normalności przyzwyczaić. Ograniczenia, w takiej czy innej formie, będą nam towarzyszyć.