Automat może już wklejać promowane produkty do filmów i seriali – inne dla każdego widza. Eksperci ostrzegają: zaciera się linia między rozrywką a reklamą
„To było w tej scenie, kiedy główny bohater otwiera lodówkę i sięga po colę”. „Ale on sięgał po wodę!” odpowiadasz koledze. I niczym w kwantowym świecie, gdzie cząstka może być tu i tam naraz, obaj macie rację.
Sztuczna inteligencja umie już wklejać reklamy do filmów i seriali. Inną reklamę dla każdego widza, w zależności od jego profilu na platformie streamingowej.
Widz na widelcu
Jak opisuje „New Scientist”, duże amerykańskie studia NBC Universal i Sony Pictures Television wykorzystują już technologię opracowaną przez brytyjską firmę Mirriad. W Europie firma ma umowy z francuską telewizją TF1 i niemiecką RTL.
Technologia pozwala cyfrowo wstawiać do materiału filmowego reklamy nie tylko na płaskie powierzchnie takie jak ściany budynków. Może też umieszczać w dowolnym miejscu, na przykład na stole, przy którym siedzą bohaterowie serialu, trójwymiarowe obiekty, choćby butelkę napoju danej marki.
„Polega to na wstawianiu obrazów tam, gdzie nigdy ich nie było”, mówił rok temu brytyjskiemu „Guardianowi” Mark Popkiewicz, założyciel i ówczesny prezes firmy Mirriad. „W dzisiejszym świecie, w którym widzowie w coraz większym stopniu ignorują tradycyjne reklamy lub je blokują, istotne dla reklamodawcy jest móc skorzystać z dobrych treści w sposób naturalny”.
Czy naturalny? Raczej całkowicie sztuczny. Odpowiednio wytrenowana sieć neuronowa analizuje materiał filmowy i tworzy listę miejsc (oraz okienek czasowych), gdzie można umieścić reklamę. Jest w stanie rozpoznać na przykład sceny, które odbywają się w windzie, mówi „New Scientist” Ann Wang z Tencent Video, chińskiej platformy streamingowej, która również współpracuje z firmą Mirriad.
Na platformach streamingowych można by reklamy dostosowywać do profilu widza. Na razie jeszcze to tylko techniczna możliwość, ale jak przyznają obie firmy (Mirriad i Tencent), zamierzają iść w tym kierunku. Bo za reklamy dopasowane do użytkownika reklamodawcy po prostu płacą więcej.
Luckin Coffee, której reklamy i kubki z kawą widać na filmie promującym usługę, to istniejąca w Chinach sieć kawiarni. Zatrudniła firmę Mirriad, która włożyła produkty lub reklamy kawy do stu scen w jedenastu serialach, które są dostępne w serwisie Tencent. Miejsca na komputerowe wstawki wybrała odpowiednio wytrenowana przez firmę sieć neuronowa. A inna firma badawcza sprawdziła (dzięki śledzeniu ruchu oczu badanych widzów), że algorytm dokonuje trafnych wyborów (większość oglądających zwróciła na nie uwagę).
Obecny prezes firmy Mirriad Stephan Beringer dodaje, że firma chciałaby nauczyć algorytm rozpoznawania emocji, kontekstu i ciągłości scenariusza, żeby proces wstawiania reklam w pełni wykonywał komputer. Na razie potrzebny jest jeszcze nadzór człowieka. Ale algorytmy mogą już same rozpoznawać aktorów, żeby wybrać sceny, do których nie należy wstawiać reklam, bo dany aktor ma już kontrakt z konkurencyjną firmą niż potencjalny reklamodawca.
Aktor nie wie, co pije
Product placement jest dość powszechnie wykorzystywany w przemyśle rozrywkowym. Gwiazdy często noszą ubrania, używają telefonów czy jeżdżą samochodami określonych marek. Produkty konkretnej firmy pojawiają się często w serialach. Ale do tej pory było to uzgadniane przed przystąpieniem do kręcenia filmu i realizowane w trakcie powstawania dzieła.
Dzięki komputerowym algorytmom ten proces przechodzi do fazy postprodukcji. Reżyser i aktorzy w ogóle nie muszą być świadomi, że w danej scenie będzie reklama (lub reklamowany produkt). Inną markę można reklamować w kinach, inną na platformie streamingowej, gdy odbiorcą jest kobieta, jeszcze inną – gdy mężczyzna.
To zdaniem komentujących ekspertów zaciera linię między rozrywką a reklamą. „Konsumenci nie zawsze są świadomi, że zawartość komercyjna miesza się z treściami kulturowymi”, mówi Caroline Moraes z University of Birmingham serwisowi Seeflection.
20th Century Fox ani NBC Universal nie odpowiedziały na prośbę „New Scientista” o komentarz.
„Guardian” zaś ocenił, że takie innowacyjne metody reklamowe powinny być traktowane z ostrożnością. Widzowie mają coraz niższy próg tolerancji na przekazy reklamowe, a zacieranie linii między reklamą a treścią może odbić się na branży reklamowej rykoszetem.