- 1 dziecko na 160 nie umie rozpoznać, co czują inni ludzie
- Nie znamy przyczyny autyzmu i nie wiemy, jak go leczyć
- Możemy pomóc dzieciom funkcjonować m.in. za pomocą nowych technologii, jak okulary Google’a
Autyzm dziecięcy to zaburzenie rozwojowe, które polega przede wszystkim na problemach z komunikacją – werbalną i pozawerbalną. Dziecko autystyczne jest jakby zamknięte w swoim własnym świecie. Nie umie rozpoznawać podstawowych emocji na twarzach innych. Nie wie, co czują, nawet jeśli są to osoby tak mu bliskie i znane jak jego rodzice. Czy są weseli, smutni czy może zagniewani? Relacje stają się w tej sytuacji nie lada wyzwaniem.
Według WHO na świecie takie problemy ma 1 dziecko na 160.
Nie wiemy, co jest przyczyną autyzmu ani jak go leczyć. Można jednak znacząco poprawić funkcjonowanie osoby autystycznej, jeśli odpowiednio wcześnie postawi się diagnozę i zacznie terapię. Ważne, żeby zacząć ją, zanim dziecko wyrośnie z okresu, kiedy jego możliwości poznawcze i językowe jeszcze się kształtują. Tradycyjna terapia behawioralna poprawia społeczne i emocjonalne deficyty, ale trwa długo, wymaga pomocy specjalistów i jest kosztowna.
Przejrzeć na oczy
Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda w Dolinie Krzemowej już od kilku lat pracowali nad projektem, który mógłby wspomóc i przyspieszyć tradycyjną terapię. We współpracy z Google’em stworzyli specjalne okulary, które pomagają dzieciom z autyzmem rozpoznawać emocje u osób, z którymi mają kontakt.
Jak to działa?
Program wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji i automatyzuje proces rozpoznawania emocji. Zainstalowany jest na okularach Google’a, którym towarzyszy aplikacja na smartfonie.
Większość rodziców twierdziła, że wyraźnie wzrosła intensywność relacji dziecka z otoczeniem. „Mój syn na mnie spojrzał” – mówiła jedna z matek wzruszona
Kiedy dziecko patrzy na drugą osobę, kamera w okularach rejestruje obraz jej twarzy, a program analizuje emocję, jaka się na niej maluje. Dziecko może samo próbować zgadnąć, jaka to emocja, ale może także poprosić o podpowiedź w postaci emotikonki lub wiadomości głosowej.
Program dzięki uczeniu maszynowemu potrafi sklasyfikować osiem emocji: szczęście, zaskoczenie, złość, obrzydzenie, smutek, lęk, niepewność, spokój. Całość jest nagrywana, więc potem można obejrzeć film wspólnie z dzieckiem i wytłumaczyć mu, kto, co i dlaczego czuł w poszczególnych momentach. Każda emocja jest zaznaczona innym kolorem na pasku pod ekranem, na przykład czerwony kolor oznacza niezadowolenie, a żółty – radość. Program dostarcza też informacji, ile razy dziecko spojrzało w oczy swojemu rozmówcy.
Hej! Czy coś się stało?
Badania prowadzone były w warunkach laboratoryjnych od 2015 roku, ale przełomowe okazały się ostatnie testy, przeprowadzane w domach, szkołach, na podwórkach, czyli w naturalnych warunkach, podczas rzeczywistych interakcji dziecka z rodziną i przyjaciółmi.
W badaniu wzięło udział 71 dzieci. Losowo podzielono je na dwie grupy – 40 trafiło do grupy badawczej, 31 – do grupy kontrolnej. Dzieci z grupy badawczej dostały okulary do domu i przez dwa miesiące używały ich kilka razy w tygodniu przez 20 minut.
Okazało się że zarówno na skali VAB (Skala Zachowań Adaptacyjnych Vineland), jak i w subiektywnym odbiorze rodziców poprawa była wyraźna. Większość rodziców twierdziła, że wyraźnie wzrosła intensywność relacji dziecka z otoczeniem, że dzieci częściej nawiązywały z nimi kontakt wzrokowy. „Mój syn na mnie spojrzał” – mówiła jedna z matek wzruszona.
Dzieci także są zadowolone. Po dwóch miesiącach treningu 14-letnia Gabby (cytowana na stronie projektu) powiedziała: „Patrzę teraz w szkole na twarz mojej przyjaciółki. Co ona może czuć? – myślę. Wtedy uświadamiam sobie, że jej mina przypomina mi tę, którą mieli moi rodzice, kiedy byli niezadowoleni. Mogę ją więc zapytać: Hej! Czy coś się stało?”.
– Wiem, co czują inni. To niesamowite! – cieszy się ośmioletni Ethan.
Wygląda na to, że dzieci nauczone pozytywnym doświadczeniem później także są bardziej skłonne to tego, by częściej i uważniej wpatrywać się w twarze innych, starając się już samodzielnie odczytać ich wyraz, co natychmiast przekłada się na lepsze funkcjonowanie w grupie.
Wyniki badań zostały opublikowane w „JAMA Pediatrics”.