KOMENTARZ. Pomysł Chin na rozwijanie sztucznej inteligencji zgodnie z kodeksem etycznym może wywoływać drwiący uśmiech. Reżim Xi Jinpinga jest przecież znany z masowej inwigilacji obywateli za pomocą zaawansowanych technologii cyfrowych. O czym więc świadczy publikacja nowych zasad dotyczących SI w Państwie Środka? Wydaje się, że to przede wszystkim działanie mające poprawić wizerunek Chin w ich nasilającym się sporze handlowym z USA
Opublikowane pod koniec maja przez Akademię Sztucznej Inteligencji w Pekinie (podległą Ministerstwu Nauki i Technologii) zasady etycznej SI promują dobroczynną SI oraz wykorzystywanie jej potencjału dla dobra ludzkości i natury.
Zwięźle sformułowane tzw. pekińskie zasady SI przypominają raczej manifest niż szczegółowe wytyczne, które w tej dziedzinie opracowały choćby Komisja Europejska czy IEEE (Institute of Electrical and Electronics Engineers). Pod względem założeń chiński kodeks bliski jest jednak standardom wypracowanym na Zachodzie.
By ludzie żyli dostatniej
Zgodnie z pekińskimi zasadami badania nad SI powinny być prowadzone ze względu na postęp i dobro ludzkości oraz środowiska, a także z poszanowaniem takich wartości, jak: prywatność, godność, wolność, autonomia i prawa człowieka.
Twórcy zasad nawiązują też do znanej z unijnych wytycznych koncepcji godnej zaufania sztucznej inteligencji (trustworthy AI), czyli systemów transparentnych, unikających dyskryminacji i uprzedzeń, a także dających się wyjaśnić. W dokumencie jest też między innymi mowa o potrzebie międzynarodowej współpracy na rzecz rozwijania przyjaznej człowiekowi SI.
Na tego rodzaju deklaracje, same w sobie godne pochwały, musi paść cień podejrzenia w przypadku państwa, które swoich obywateli objęło Systemem Społecznego Zaufania, czyli bardzo inwazyjnymi narzędziami cyfrowej kontroli.
Co więcej, Chiny często deklarują pokojowe intencje, w praktyce postępując w sposób budzący wątpliwości co do swoich rzeczywistych zamierzeń. Dobrym przykładem takiej postawy może być przyłączenie się do grupy państw popierających na forum ONZ zakaz rozwijania broni w pełni autonomicznej (która sama podejmuje decyzje na polu walki). Na pozór Chińska Republika Ludowa znalazła się poza gronem, które wstrzymało się przed poparciem zakazu (były wśród nich m.in. USA, Rosja czy Australia), jednak w praktyce pozostaje jednym z głównych producentów i eksporterów broni autonomicznej na świecie.
Hipokryzja nasza powszechna
Wypada zatem traktować pekińskie zasady etycznej SI jako taktyczne posunięcie mające wprowadzić państwo rządzone przez Xi Jinpinga do coraz liczniejszego klubu krajów deklarujących zatroskanie kierunkiem rozwoju SI. Potrzeba uwiarygodnienia chińskiej technologii staje się coraz bardziej paląca w kontekście narastającego konfliktu handlowego na linii USA – Chiny i oskarżeń wysuwanych pod adresem koncernu Huawei przez amerykańskie władze.
Okoliczności, w jakich dochodzi do opublikowania etycznych zasad przez Chiny, nie są więc neutralne i nie sposób myśleć o nich w oderwaniu od międzynarodowego sporu o chińską infrastrukturę i zależność jej producentów od centrali w Pekinie. Z drugiej strony na korzyść Chińczyków przemawia to, że w ostatnim czasie wiele instytucji czy gremiów przyjmuje zasady etycznej SI (Komisja Europejska, OECD) lub deklaruje taką chęć (Światowe Forum Ekonomiczne).
Podejrzliwość wobec chińskich intencji nie powinna jednak pozwalać Zachodowi na poczucie wyższości. Masowa inwigilacja obywateli, którą rozwija ChRL, zasługuje na słowa potępienia. Warto jednak przy okazji piętnowania chińskich nadużyć pamiętać, że ich systemem monitoringu niedawno zainteresowała się Australia. Albo przypomnieć sobie działania amerykańskich służb wywiadowczych, które m.in. wymagały od producentów IT instalowania w systemach tzw. furtek umożliwiających inwigilację.
Być może więc rację ma amerykański ekspert od cyberbezpieczeństwa Bruce Schneier, który twierdzi, że ostatecznie możemy nie tyle wybierać, czy będziemy inwigilowani, czy też nie, ile raczej przez kogo. Wygląda na to, że prawdziwy przełom nastąpi dopiero wtedy, gdy któreś z państw pierwsze przyzna, że po prostu podgląda nas etyczniej od innych.