Około 322 mln ludzi na świecie cierpi na depresję, wynika z danych WHO. W Polsce co roku chorych przybywa, a terapeutów ubywa. Czy w obliczu rosnących potrzeb, lekarstwem na braki kadrowe okażą się psychoterapeutyczne chatboty?
Przewiduje się, że do 2020 roku to właśnie depresja ma być jednym z najpowszechniej występujących zaburzeń psychicznych i jedną z najpoważniejszych chorób na świecie. Diagnozuje się ją zwykle pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Mężczyźni chorują dwa razy rzadziej niż kobiety, u których najbardziej niebezpieczny wiek to czas między 60. a 64. rokiem życia. Choroba ta coraz częściej dotyka także młodych ludzi i dzieci.
Depresja jest najczęstszą przyczyną samobójstw. Większość chorych ma myśli samobójcze, część z nich próbuje odebrać sobie życie, niektórzy – skutecznie. Rocznie umiera z tego powodu milion osób, dziennie to 3,8 tys. Co 40 sekund gdzieś na świecie zabija się człowiek chory na depresję.
Liczbę Europejczyków, którzy cierpią na to schorzenie w 2018 roku oszacowano na 40 milionów. Połowa z nich się nie leczy. Bo nie jest to łatwe. Kiedy już przezwyciężą opory wewnętrzne i lęk przed naznaczeniem, napotykają bariery zewnętrzne. Na pomoc specjalisty czeka się długo, a potem – słono za nią płaci.
Dyskretny urok terapii online
W ostatnich latach obserwujemy ogromne zainteresowanie interwencjami terapeutycznymi online – łatwo dostępnymi, a jednocześnie dyskretnymi. Jesteśmy z tym coraz bardziej oswojeni. Bo skoro w domu mamy Alexę, a w telefonie asystenta głosowego Google – to czemu nie mamy mieć wirtualnego psychoterapeuty?
Pomysł, żeby chorych wspierały roboty, wcale nie jest nowy. Już 53 lata temu Joseph Weizenbaum, informatyk z Massachusetts Institute of Technology (MIT) napisał program komputerowy, który symulował ludzką mowę i „udawał” psychoanalityka. Nazwał ją Eliza. Eliza mówiła: „opowiedz mi, jaki masz problem”, „mów dalej, proszę”, „to interesujące”. Nie rozumiała wypowiedzi swoich rozmówców i zdarzało się, że wyrażała się zupełnie nieadekwatnie do sytuacji, ale dzięki tak ogólnikowym frazom często udawało jej się stworzyć iluzję rozmowy z żywym, pełnym zrozumienia i współczucia człowiekiem.
Od tamtego czasu powstało wiele terapeutycznych chatbotów. Coraz lepiej nas rozumieją.
Z Tess na Messengerze lub przez telefon
„Jeszcze dziesięć lat temu sam cierpiałem na depresję” – pisze na swojej stronie Michiel Rauws, założyciel X2 AI – start-upu w Dolinie Krzemowej. „Metodą prób i błędów, znalazłem wreszcie psychoterapeutkę, która potrafiła mi pomóc. Jakiś czas potem zdałem sobie sprawę, że rozmawiając z rodziną czy przyjaciółmi, nieustannie powtarzam jej słowa. Słowa, które usłyszałem podczas terapii. I zrozumiałem: jeśli ja mogę pomagać innym, powtarzając wciąż te same kwestie, to maszyna mogłaby robić to samo. Tak narodziła się Tess”.
Tess – terapeutyczny chatbot – pomaga przetrwać depresję, niepokój, stres, wypalenie zawodowe, czy wyczerpanie pracą opiekuna. Można pisać do niej na Messengerze albo dzwonić. Tess nie wykorzystuje preselekcji tak, jak większość chatbotów. Zapamiętuje, co mówi pacjent. Pamięta, kto go drażni, czego się boi i o czym śnił, więc pacjent czuje się zrozumiany. A to jest przecież podstawowym celem terapii. W ciągu dwóch tygodni objawy depresji zmniejszają się o 13 proc., stresu – o 18 proc. Osiem milionów użytkowników wykupiło już dostęp.
W Polsce na depresję choruje już niemal 2 miliony osób. 750 tysięcy leczy się farmakologicznie. Każdego dnia kilkanaście osób odbiera sobie życie z powodu tej choroby – to więcej ofiar, niż ginie w wypadkach drogowych
Ostatnio Tess wspiera także pracowników kanadyjskiej organizacji Saint Elizabeth, oferującej domowe usługi medyczne. Po raz pierwszy musiała zostać wytrenowana pod kątem pomocy konkretnej grupie zawodowej. Podczas pilotażowego miesiąca wymieniła z opiekunami, pielęgniarkami i terapeutami z Saint Elizabeth 12 tysięcy wiadomości. To pozwoliło jej zapoznać się bliżej z ich pracą, z problemami, z jakimi się stykają, z ich potrzebami – czyli wiedzą, jaką zwykle przekazujemy terapeucie. Kiedy odpowiadała niezgodnie z ich oczekiwaniami – mówili jej o tym, a ona zapamiętywała, że to był z jej strony błąd. I następnym razem reagowała już lepiej.
Tess jest bardziej partnerem do rozmowy niż terapeutą. Kiedy stan pacjenta jest coraz gorszy, kontaktuje go z psychoterapeutą – człowiekiem. Ale jej ogromnym atutem jest dostępność. Można się do niej zwrócić w każdej chwili i w każdym miejscu. Nie trzeba wychodzić z domu, nie trzeba czekać miesiącami na wizytę u specjalisty. Jest na każde nasze zawołanie.
Nie wspominając o tym, że niektórzy wolą terapeutę robota niż człowieka.
Weterani wolą chatbota
Przyznanie się do depresji jest wciąż dla wielu czymś nie do pomyślenia. Szczególnie – dla mężczyzn. W grupie weteranów wojennych to bardzo widoczne zjawisko. Wielu z nich cierpi na zespół stresu pourazowego, ale przyznanie się do tego nie przychodzi im łatwo. Nie zgłaszają się do specjalistów, nie proszą o pomoc. Okazuje się, że łatwiej im się otworzyć przed programem komputerowym, który zapewnia anonimowość. Nie muszą się ani wstydzić ani obawiać oceny. W końcu to tylko robot.
Chatbot Ellie pomagał diagnozować zespół stresu pourazowego u amerykańskich weteranów powracających z Afganistanu. Jej zadaniem było zebranie jak największej ilości informacji na temat danej osoby. Informacji, które później mogłyby zostać przeanalizowane przez specjalistę. Badaniami kierowała Gale Lucas, psycholożka z Instytutu Kreatywnych Technologii Uniwersytetu Południowej Kalifornii, na zamówienie DARPA – amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się rozwojem technologii wojskowej.
Uczestnicy badań spotykali się sam na sam w pokoju z chatbotem, którego awatar widoczny był na ekranie telewizora. Rozmowa zaczynała się od prostych pytań, takich jak w każdej ankiecie. Stopniowo pytania stawały się coraz bardziej wnikliwe i intymne. „Czy nie masz problemów ze snem?” „Czy męczą Cię koszmary?” „Złe myśli?” Ellie nie tylko „rozmawia”, ale także „widzi” swojego rozmówcę. Potrafi interpretować wyraz jego twarzy, gesty, mowę ciała – mimowolne odruchy, które dla każdego człowieka psychoterapeuty niosą wiele ważnych informacji. U Ellie uważna obserwacja i anonimowość badania – wzajemnie się nie wykluczają.
Złe samopoczucie z powodu nieprawidłowego myślenia
Kolejnym robotycznym terapeutą jest Woebot! – stworzony na uniwersytecie w Stanfordzie z myślą o studentach. Stosuje terapię poznawczo-behawioralną, u której podstaw tkwi założenie, że człowiek nie czuje się źle dlatego, że coś złego go spotkało, lecz dlatego, że nieprawidłowo myśli o tym, co go spotkało. Dlatego należy zmienić sposób myślenia. Kiedy mówimy np.: Nigdy nie będę miał przyjaciół”, sami siebie ciągniemy w dół. Kiedy zaś powiemy: „Do tej pory nie miałem przyjaciół”, nie zamykamy się na możliwość poznania kogoś. To wymaga oczywiście ćwiczeń. I tu może przydać się Woebot.
– Jak dla mnie – irytująco moralizatorski i pouczający – krytykuje Elżbieta Salachna, która przez miesiąc rozmawiała z Woebotem. – Daje porady w stylu: „trzeba szanować przyjaciół i pielęgnować relacje”. Bot nigdy nie zastąpi psychoterapeuty, ale jest jakimś sposobem na spędzanie części melancholijnego czasu depresji.
To nie to samo, co terapia, ale może większość ludzi potrzebuje właśnie tego – doraźnej pomocy? Może lepsze to niż nic? Może kiedy jesteśmy w potrzebie, wystarczy lekki zewnętrzny bodziec, żebyśmy mogli się wygadać – żeby tama puściła i popłynął oczyszczający strumień świadomości? Zresztą – nie przeceniajmy ludzi; oni też nie zawsze stają na wysokości zadania. Psychoterapia jest raczej sztuką niż nauką i jak to sztuka – czasem wychodzi, a czasem nie. Zależy od tak ogromnej ilości zmiennych, że trudno przewidzieć jej skuteczność. Więc może nie odrzucajmy pomocnej, choć wirtualnej, dłoni chatbota?
Proste aplikacje do autocoachingu
W Polsce na depresję choruje już niemal 2 miliony osób. 750 tysięcy leczy się farmakologicznie. Każdego dnia kilkanaście osób odbiera sobie życie z powodu tej choroby – to więcej ofiar, niż ginie w wypadkach drogowych i umiera na raka piersi, czy raka prostaty.
Liczba cierpiących na depresję rośnie. Za to ilość specjalistów – psychiatrów, psychologów i placówek zdrowia psychicznego – spada. Ludzie borykający się z depresją mają problem z dostępem do terapii.
Czy w tej sytuacji rozwiązania technologiczne nie byłyby pomocne? Pewnie tak, jednak terapeutycznego chatbota w języku polskim jeszcze nie ma.
– Bardzo byśmy chcieli, żeby powstawały takie rozwiązania w języku polskim, ale niestety nikt się do nas z takim zapytaniem do tej pory nie zwrócił – mówi Michał Hanecki z firmy K2 Bots.Ai, specjalizującej się w tworzeniu chatbotów opartych o sztuczną inteligencję.
Na razie pojawiają się tylko proste aplikacje takie jak Daylio – dziennik, pamiętnik, monitor nastroju. („Prowadź pamiętnik, Rozpoznawaj wzorce, Twórz nowe nawyki”). To rodzaj autocoachingu.
E – compared na SWPS
Prekursorem badań nad zastosowaniem nowych technologii w zapobieganiu, rozwojowi i leczeniu depresji jest w Polsce Uniwersytet SWPS. Naukowcy z zespołu StresLab, przez 4 lata brali udział w międzynarodowym projekcie E – compared, realizowanym w 11 krajach Europy. Jego celem było zweryfikowanie skuteczności terapii mieszanej – terapii poznawczo-behawioralnej, która wykorzystuje nowe technologie, a konkretnie platformę internetową, na której pacjent wykonuje pewne ćwiczenia. Potem konsultuje je z psychoterapeutą podczas terapii indywidualnej. Towarzyszyła temu aplikacja na telefon, której główną funkcją było monitorowanie nastroju.
– W Polsce udało się zrekrutować do tego projektu 84 osoby, o których na podstawie kwestionariuszy można było przypuszczać, że mają depresję – opowiada Maria Szczepaniak z zespołu StresLab. – Zostały one losowo przydzielone do dwóch grup. Pierwsza grupa brała udział w psychoterapii poznawczo-behawioralnej z wykorzystaniem platformy i aplikacji, a druga – kontrolna, w terapii poznawczo-behawioralnej, prowadzonej w tradycyjny sposób. My na podstawie ankiet – przed terapią, po 3 miesiącach, po 6 i po roku – sprawdzaliśmy, czy nastąpi spadek nasilenia symptomów depresji. W tej chwili kończą się właśnie prace nad pierwszymi publikacjami z tego projektu, więc nie możemy ujawniać jeszcze wyników, ale mogę powiedzieć, że wstępne wyniki są obiecujące: pacjenci byli zadowoleni z terapii, która wykorzystywała nowe technologie.
W badaniu wzięły udział kraje, które są już wysoko zaawansowane pod tym względem i kraje, które dopiero raczkują. My raczkujemy, a ten projekt to nasz pierwszy krok. Konieczny, żeby NFZ zarekomendował taką formę terapii. Ale to kropla w morzu naszych potrzeb.