W kolejkach do lekarzy pacjenci tracą sporo czasu. Dzięki inteligentnym algorytmom można go spożytkować lepiej

Studenci z Epitechu (to sieć francuskich uczelni wyższych o specjalizacji informatycznej) w Rennes zaprojektowali urządzenie, które ma wykorzystać czas spędzony w kolejce do gabinetu doktora z pożytkiem dla pacjenta i lekarza.

Wywiad w poczekalni

To niewielki interaktywny terminal, przy którym pacjent odpowie na proste pytania dotyczące jego dolegliwości (na przykład jej rodzaju i lokalizacji) oraz przeszłych lub przewlekłych chorób. Urządzenie umożliwi również pomiar podstawowych wskaźników, takich jak puls, ciśnienie, temperatura i waga ciała.

Na tej podstawie sztuczna inteligencja postawi wstępną diagnozę i podzieli pacjentów na wymagających pilnej lub standardowej konsultacji. A wszystkie informacje zostaną przekazane lekarzowi do gabinetu, co zaoszczędzi jego cenny czas.

„60 procent wizyty lekarskiej to wywiad pacjenta i mierzenie podstawowych parametrów medycznych”, mówi Lucas Portet, jeden z pomysłodawców rozwiązania, portalowi Futura Science. „Nie chodzi o to, żeby zastąpić diagnozę lekarza, ale o to, by oszczędzić jego czas, oddelegowując te czasochłonne, a łatwe do wykonania zadania na maszynę. Lekarz będzie mógł wtedy skupić się na jakości konsultacji”, tłumaczy Portet.

Prototypowy terminal powinien być gotowy w ciągu trzech miesięcy – szacuje zespół, który opracował oprogramowanie i szuka teraz partnera, który dostarczy sprzęt. Portet ujawnia, że zespół chciałby postawić takie urządzenia w poczekalniach domów opieki i gabinetów lekarskich na obrzeżach miast, gdzie zwykle lekarzy jest mało.

Jak to ma działać? Portet nie ujawnia niestety szczegółów działania algorytmów.

Wiadomo, że naukowcy chcą na tym zarabiać, bowiem placówki mają terminal wynajmować, a płatność ma być zintegrowana z oprogramowaniem. Czy będą chętni – zobaczymy już w tym roku. Przy okazji przekonamy się, czy rozwiązanie nie spowoduje powstania kolejki w kolejce – tym razem do terminalu.

Medycyna żywiołem SI

Tylko w ubiegłym roku mieliśmy wysyp doniesień, z których wynika, że sieci neuronowe wytrenowane na odpowiednio dużej ilości danych mogą dorównać w diagnozie lekarzom. Są skuteczne w wykrywaniu niewydolności krążenia, przewidywaniu zawału na kilka lat naprzód czy ryzyka śmierci w ciągu roku na podstawie pojedynczego badania rytmu serca.

To nie wszystko, bowiem w radiologii sztuczna inteligencja dorównała już ludziom, w diagnostyce chorób nerek jest zaś od lekarzy szybsze. SI może też pomóc w psychoterapii najczęstszego zaburzenia psychicznego, czyli depresji.

Badaczka sztucznej inteligencji dr Aleksandra Przegalińska z Akademii Leona Koźmińskiego i Massachusetts Institute of Technology uważa jednak, że sztuczna inteligencja nie powinna leczyć i podejmować fundamentalnych decyzji dotyczących zdrowia, finansów czy rodziny: – Bota lekarza raczej nie powinno być. Bot, który asystuje, wspiera diagnozę, może zbiera jakieś informacje, robi wywiad – owszem (oczywiście, oznaczony jako bot) – mówiła w rozmowie z nami.

Pomysł francuskich studentów zmierza właśnie w tym kierunku, czyli wsparcia, a nie zastąpienia lekarzy.

Trzeba przyznać, że inteligentny terminal niezmiernie przydałby się w Polsce. Jak podaje „Puls Medycyny”, według opublikowanego w listopadzie 2019 roku raportu Eurostatu „Healthcare personnel statistics – physicians” w naszym kraju na tysiąc mieszkańców przypada średnio 2,4 lekarza. To najmniej w całej Europie i niemal trzykrotnie mniej niż w Grecji (gdzie na tysiąc obywateli przypada statystycznie 6,1 lekarza), a dwukrotnie mniej niż w Austrii (5,2), Niemczech (4,2) czy Czechach (4,1).