San Francisco to pierwsze amerykańskie miasto, które zdecydowało się na wprowadzenie zakazu stosowania systemu automatycznego rozpoznawania twarzy w przestrzeni publicznej

Inteligentne systemy rozpoznawania twarzy pojawiają się w kolejnych krajach. Bywają stosowane w centrach handlowych, barach, kasynach, są także wersje mobilne. Prawdopodobnie wiele osób w ogóle nie wie, że ich twarze właśnie są skanowane. System taki testuje także londyńska policja, umieszczając na swoich wozach inteligentne kamery. Jednak nie wszystkim się to podoba. Objawiają się buntownicy, którzy przechodząc obok kamer, specjalnie zasłaniają sobie twarze – nie dlatego, że mają coś na sumieniu, lecz żeby zamanifestować swój sprzeciw.

31 stycznia tego roku w czasie ośmiogodzinnej próby systemu jeden z nich dostał nawet za swoje zachowanie mandat w wysokości 90 funtów. Jednak mimo że informacja obiegła już świat jako przykład naruszania prawa do prywatności, to był to jak dotąd odosobniony przypadek, a policja twierdzi, że mężczyzna był agresywny i groził funkcjonariuszom.

Faktem jest, że za rozwojem technologii nie nadąża prawo.

Wolnoamerykanka po brytyjsku

– Nie ma w prawie brytyjskim żadnych regulacji, które pozwalałyby na stosowanie systemu rozpoznawania twarzy – twierdzi w rozmowie z BBC Silkie Carlo, szefowa Big Brother Watch, organizacji pozarządowej, która zajmuje się ochroną swobód obywatelskich, w tym prawa do prywatności, i protestuje przeciwko państwowemu nadzorowi obywateli. – Nie ma w prawie żadnych ograniczeń dla stosowania tego systemu. To jest po prostu wolnoamerykanka. Nie wiemy, do czego będą wykorzystywane nasze zdjęcia ani jak długo będą przechowywane – mówi oburzona.

Podczas wspomnianej próby 31 stycznia policja dzięki systemowi rozpoznawania twarzy aresztowała trzy osoby podejrzane o kradzieże i molestowanie seksualne. To nie pierwszy raz, kiedy policjanci wykorzystywali system rozpoznawania twarzy. Robili to już w przeszłości kilkukrotnie podczas rozmaitych eventów gromadzących tłumy. System ma na swoim koncie sukcesy, ale i pomyłki – zdarza mu się błędnie łączyć zdjęcie z osobą.

– Musimy eksplorować nowe technologie – broni się Ivan Balhatchet z londyńskiej policji. Musimy sprawdzać, jaki mają wpływ na poprawę bezpieczeństwa i zwiększenie efektywności naszej pracy – tłumaczy. – Jesteśmy oczywiście świadomi, że ludzie obawiają się takich rozwiązań. Próbujemy znaleźć złoty środek: dbać o bezpieczeństwo, a jednocześnie nie naruszać swobód obywatelskich.

System na wyłapywać z tłumu przestępców. Ale kontrowersji jest wiele, zwłaszcza że za rozpoznaniem twarzy idzie całe morze innych informacji na nasz temat, nie tylko ta jedna, czy byliśmy karani czy nie – to w praktyce prześwietlenie całego naszego życia. Bo przecież skanuje się, identyfikuje, śledzi przede wszystkim niewinnych ludzi.

Policyjna baza danych Wielkiej Brytanii, korzystająca z systemu rozpoznawania twarzy niemieckiej firmy Cognitec, w 2014 roku zawierała 13 milionów portretów, także osób, które zostały oczyszczone z wszelkich zarzutów. W 2012 sąd orzekł, że trzymanie ich w bazie jest w zasadzie nielegalne. Wiele mówi się też o tym, że system jak na razie błędnie ocenia twarze osób z mniejszości rasowych i etnicznych, zwłaszcza kobiet.

Amerykańscy pionierzy

Jak donosi BBC, podobna dyskusja odbyła się ostatnio w San Francisco w Kalifornii. To siedmiomilionowe miasto-hrabstwo, będące głównym centrum finansowym i technologicznym na Zachodnim Wybrzeżu, zajmuje pierwsze miejsce w rankingu amerykańskich miast, jeśli chodzi o standard życia.

Leżąca nieopodal Dolina Krzemowa przyciąga młodych i zdolnych ludzi z całego świata. To tutaj siedziby mają takie firmy jak Apple, Google, Facebook i Twitter. Powstaje tu więcej start-upów technologicznych niż w jakimkolwiek innym mieście na świecie. San Francisco słynie także ze swojego zróżnicowania etnicznego, kosmopolityzmu (40 procent jego mieszkańców urodziło się za oceanem), uniwersytetów (ponad 50 procent ludności ma wyższe wykształcenie, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników na świecie). Władzę ustawodawczą sprawuje tutaj 11-osobowa Rada Nadzorcza, czyli rada miejska, odpowiedzialna za ustanawianie praw, uchwał, budżetu, choć w uchwalaniu ustaw mogą brać udział także mieszkańcy miasta. Jej obecną przewodnicząca jest Vallie Brown.

Jaką decyzję w sprawie inteligentnego monitoringu podjęły władze San Francisco, miasta, któremu trudno zarzucić brak nowoczesności? Decyzję na nie.

Jeśli jedziesz do San Francisco…

Wszystko wskazuje na to, że Golden State City będzie pierwszym amerykańskim miastem, które zdecydowało się na wprowadzenie zakazu stosowania systemu automatycznego rozpoznawania twarzy. Ośmiu członków rady miasta głosowało za zakazem stosowania takiej technologii przez lokalne służby, np. policję, czy w transporcie miejskim. Plany ewentualnego zakupu takich urządzeń musiałyby być zaakceptowane przez władze miasta. Przeciwko była jedna osoba, dwie wstrzymały się od głosu.

Przeciwnicy zakazu twierdzą, że to ryzykowne posunięcie – wpłynie na pogorszenie bezpieczeństwa w mieście i utrudni walkę z przestępczością. Że wprawdzie dziś technologia nie działa jeszcze idealnie, ale z roku na roku jest lepsza, więc nie powinniśmy zamykać się na takie rozwiązania. Krytykują zwłaszcza to, że lokalna policja nie będzie mogła korzystać z tej technologii, w sytuacji kiedy robią to służby policyjne z innych amerykańskich miastach.

Zwolennicy ograniczeń uważają, że tego rodzaju kontrola nie licuje ze zdrową demokracją i że władze miasta podjęły dobrą decyzję, kierując się ochroną praw obywatelskich. A technologia, wciąż jeszcze niedoskonała, byłaby niepotrzebnym zamachem na wolność i prywatność mieszkańców miasta. Prawo wejdzie w życie za tydzień, po drugim głosowaniu, które jest formalnością. Nie będzie jednak obejmowało służb federalnych, które strzegą terenów lotniska i portu San Francisco.

Więc – parafrazując przebój Scotta McKenzie’ego – jeśli jedziesz do San Francisco… nie zasłaniaj twarzy kwiatami. Wystaw ją do słońca.