Dziś, gdy mamy o wiele więcej informacji niż kiedykolwiek wcześniej, nadszedł czas, byśmy byli trochę mądrzejsi – mówi Erika Widegren, szefowa Re-Imagine Europa, w rozmowie z Anną Zagórną
Anna Zagórna: Epoka cyfrowa radykalnie zmieniła przestrzeń publiczną. Ci, którzy ją kontrolują, mają dostęp do najskuteczniejszych narzędzi nadzoru. Czy demokracja jest zagrożona?
Erika Widegren*: Nasz system demokratyczny rzeczywiście jest w niebezpieczeństwie, ale dotyczy to nie tylko Europy. Ten sam trend widać w systemach demokratycznych na całym świecie. Fakt, że to samo dzieje się w Stanach Zjednoczonych, w Brazylii i w Europie, dowodzi, że to nie przypadek.
Dlaczego tak się dzieje?
Dlatego że nasza epoka ma charakter cyfrowy. Z drugiej jednak strony technologia cyfrowa daje wiele możliwości rozwoju dialogu publicznego. Wraz z falami wzrostu partycypacji obywatelskiej społeczeństwa są bardziej zaangażowane w sprawy publiczne, czego świadectwem jest choćby arabska wiosna.
Mimo to nadal nie da się jasno określić, czy technologia cyfrowa pomoże demokracji, czy też będzie stanowiła dla niej wyzwanie. To zależy od nas – od tego, czy wprowadzimy takie regulacje prawne, które rzeczywiście będą wspomagały nasze wartości.
Na grudniowym Europejskim Forum Internetowym mówiła pani, że manipulowanie mediami społecznościowymi jest ogromnym zagrożeniem dla demokracji. Jak to powstrzymać? Czy to w ogóle możliwe? I kto ponosi za to większą odpowiedzialność – politycy czy społeczeństwo?
To pytania za milion dolarów, wszyscy szukają na nie odpowiedzi. Referendum w sprawie brexitu i amerykańskie wybory ujawniły, jak bardzo nowe technologie są wykorzystywane do manipulowania opinią publiczną. Świat dowiedział się o tym, gdy Carole Cadwalladr z „The Guardian” zaczęła publikować artykuły na temat Cambridge Analytica, ujawniając związki manipulacji w mediach społecznościowych z procesem wyborczym w USA i brexitem. Mikro-PSYOPS [PSYOPS – operacje psychologiczne, przyp. red.] są już postrzegane jako psychologiczna broń wojskowa. Musimy więc zastanowić się, jak to uregulować. Zaczęliśmy dobrze, bo RODO właściwie chroni obywateli europejskich; nasi amerykańscy przyjaciele są pod tym względem znacznie bardziej bezbronni.
Amerykanie patrzą na nasze RODO z zazdrością.
To prawda. Na początku tego roku byłam w Kalifornii i wielokrotnie słyszałam, jak ludzie pochlebnie mówią o wysiłkach Komisji Europejskiej w tworzeniu najbardziej wyrafinowanego systemu ochrony prywatności na świecie. W Brukseli, gdzie mieszkam, rzadko słyszę, by ktoś chwalił za to Komisję.
Powinniśmy starać się określić, jak technologia może działać na rzecz ludzi – a nie to, jak możemy zmienić ludzi, by dostosować się do technologii
Oczywiście trzeba zrobić o wiele więcej, by powstrzymać możliwe manipulacje. Po prostu musimy się zmierzyć z cyfrową rewolucją; trzecia duża rewolucja komunikacyjna już trwa. Zajmie to trochę czasu, na razie nie mamy prostych rozwiązań. Musimy wspólnie się zastanowić, jak zorganizować nasze społeczeństwo i jakie zasady ustalić, by mieć pewność, że damy sobie radę z technologiami cyfrowymi.
Na jakim poziomie trzeba działać, by ratować europejską demokrację przed manipulacją? Na poziomie europejskim czy na poziomie każdego kraju z osobna?
Na obu. Po stronie Unii Europejskiej praca polega raczej na koordynacji działań krajów, by każdy mógł przyjąć rozwiązania mające sens w jego własnym systemie.
Z drugiej strony musimy pamiętać, że żyjemy w globalnym świecie, gdzie pierwszoplanową rolę odgrywa nie tylko Ameryka, ale także Chiny, które tworzą własny system internetowy. Dlatego Europa musi być silniejsza. Jestem Szwedką. W moim kraju żyje tylko dziewięć milionów ludzi, więc nie bylibyśmy w stanie wprowadzić w internecie czegoś, co zadziałałoby w skali globalnej. Natomiast Europa mogłaby to zrobić, ponieważ żyje tu ponad 500 milionów osób.
Trzeba też stawić czoło globalnym gigantom technologicznym.
Kiedy niektóre europejskie kraje, jak Niemcy czy Szwecja, prosiły Wielką Czwórkę [tzw. GAFA, czyli Google, Amazon, Facebook, Apple – red.], by dostosowała swoje modele działania do norm obowiązujących w tych krajach, odpowiedź brzmiała: nie.
Jednak Europa jest dla tych firm zbyt ważna, by mogły sobie pozwolić na jej lekceważenie. Staje się to oczywiste, jeżeli zdamy sobie sprawę, ile pieniędzy GAFA przeznacza na lobbing w Brukseli. W ostatnich dziesięciu latach kwoty przeznaczane na ten cel gwałtownie wzrosły. Stany Zjednoczone i Chiny spoglądają w naszym kierunku. Wielka przewaga, jaką my, jako Europa, posiadamy to wypracowany przez nas model wymagający znalezienia kompromisu i dzielenia się doświadczeniami w dwudziestu ośmiu różnych krajach. Europejska procedura nie jest może najszybsza, ale jest rygorystyczna i oparta na dowodach, najlepszych praktykach i kompromisach.
Trwa dyskusja o tym, czy europejskie wytyczne dotyczące etycznej sztucznej inteligencji są wystarczające. Co należy wzmocnić?
Sztuczna inteligencja jest jedną z tych technologii, które całkowicie zmienią nasz sposób działania. Wytyczne, które przedstawiła w tym względzie Unia Europejska, są bardzo solidne. Grupa Ekspertów Wysokiego Szczebla ds. Sztucznej Inteligencji [High-Level Expert Group on Artificial Intelligence; AI HLEG – przyp. red.] wykonała niesamowitą pracę, choć sporo jeszcze musimy zrobić.
Podoba mi się stanowisko Europy, zgodnie z którym etyka i zaufanie są podstawą rozwijania sztucznej inteligencji. RODO już bardzo zmieniło sposób, w jaki Europa radzi sobie ze sztuczną inteligencją. Unia pozwala rządom krajowym opracować własne strategie rozwoju sztucznej inteligencji, koordynując je na szczeblu europejskim. Dzięki temu możemy uczyć się od siebie nawzajem i próbować wymyślić najlepszy system radzenia sobie z nową technologią, bo ma ona przecież także swą ciemną, a nawet przerażającą stronę.
Poziom przyswojenia i rozwoju nowych technologii w państwach europejskich jest zróżnicowany. To poważna przeszkoda dla cyfrowego rozwoju Unii?
Myślę, że nie tylko rozbieżności w poziomie ucyfrowienia między krajami je różnicują. Nie sądzę, że powinniśmy próbować cokolwiek zrównywać. Powinniśmy starać się określić, jak technologia może działać na rzecz ludzi – a nie to, jak możemy zmienić ludzi, by dostosować się do technologii.
Podczas jednej z dyskusji na tegorocznej konferencji EFNI debatowano nad kwestią odpowiedzialności technologii, porównując ją do odpowiedzialności człowieka. To prawda, że internet jest zwierciadłem człowieczeństwa. Nie jest jednak technologią, która decyduje o manipulowaniu wyborcami ani o wykorzystaniu SI dla własnych korzyści. Musimy jednak być świadomi, że takie technologie, pozostawione bez żadnych uregulowań, mogą prowadzić do katastrofalnych skutków – właśnie z powodu ludzkich pragnień i słabości. Przykładem może być kryzys finansowy, którego wystąpienie było możliwe dzięki cyfrowej infrastrukturze pozwalającej na przeprowadzanie globalnych transakcji finansowych w ciągu ułamka sekundy. Do pewnego stopnia uniemożliwił regulatorom krajowym kontrolę systemu, który teraz stał się systemem globalnym.
Michał Kosiński [wykładowca Uniwersytetu Stanforda, uznawany za autora systemów, które firma Cambridge Analytica wykorzystała do zmanipulowania kampanii prezydenckiej w USA – przyp. red.] wydał książkę starającą się odpowiedzieć na pytanie, co Google o nas wie. W książce tej analizuje pytania, jakie zadajemy wyszukiwarce Google, kiedy myślimy, że nikt nas nie widzi, kiedy jesteśmy sobą. Wyniki są całkiem wymowne… Oczywiście internet niesie ze sobą wiele wspaniałych rzeczy, są pozytywne akcje, kampanie społeczne, ale musimy pamiętać, że istnieje również jego ciemna strona. Bez odpowiednich uregulowań prawnych technologia będzie wykorzystywana nie tylko do dobrych, ale również do złych celów. Taka jest niestety nasza ludzka natura.
Dlatego pytanie brzmi: W jaki sposób możemy uregulować nasze systemy, żeby tych złych rzeczy było jak najmniej? Skoro robiliśmy to w świecie rzeczywistym, musimy zacząć to robić w świecie wirtualnym.
Aby każdy z nas mógł uczestniczyć w podejmowaniu decyzji, potrzebujemy też demokratycznych mediów. Jak sprawić, by Europejczycy byli tego świadomi i działali?
Jakieś dziesięć lat temu pojechałam na wycieczkę po Europie. Rozmawiałam z redaktorami naczelnymi czołowych gazet, pytając, ile artykułów o Europie publikują codziennie. W tamtym czasie zwykle była to jedna do dwóch historii – albo skandaliczna, albo śmieszna, na przykład o decyzji Unii w sprawie wielkości pomidorów. Na dodatek takie teksty publikowano gdzieś w środku gazety, nigdy na okładkach czy najbardziej poczytnych stronach.
Musimy być bardzo ostrożni w walce o demokrację i mieć świadomość tego, co jest ważniejsze dla obywateli: komfort czy nasze prawa. Może będzie trochę mniej wygodnie, może zamiast cedować decyzje na sztuczną inteligencję, będziemy potrzebowali dwóch kliknięć więcej, by się gdzieś dostać
Dzisiaj o Europie czytamy na pierwszych stronach gazet prawie każdego dnia. W trakcie tegorocznych wyborów do europarlamentu media nie koncentrowały się wyłącznie na debatach krajowych, ale opisywały także dyskusje prowadzone na poziomie europejskim. Obserwujemy narodziny prawdziwego europejskiego społeczeństwa obywatelskiego. Dziś każdy Europejczyk ma swoją opinię na temat Europy. Mimo że opinie te nie zawsze są pozytywne, ważną zmianą jest sama świadomość.
Jak będzie wyglądała przyszłość Europy w erze cyfrowej?
Prowadzę organizację Re-Imagine Europa, która jest na wskroś proeuropejska. Pracujemy nad tym, aby Europa pozostała silna w XXI wieku i była w stanie zapewnić wszystkim swoim obywatelom przyszłość opartą na bezpieczeństwie, wolności i społecznej sprawiedliwości. Europa może chronić nasze wartości oraz sposób, w jaki postrzegamy świat, sposób różniący się od tego, który cechuje obywateli Stanów Zjednoczonych czy Chin. Jako Europejczycy mamy pewne wyjątkowe wartości, o które walczymy od wieków, na przykład prawo do powszechnej edukacji czy prawo do podstawowej opieki zdrowotnej. Jeżeli Europa nie będzie wystarczająco silna, by naprawdę chronić ten sposób życia, nasz kapitalizm społeczny będzie zagrożony. Cyfryzacja będzie miała na to ogromny wpływ; dla mnie to zmiana o charakterze egzystencjalnym. Wszystko się zmieni. Nasze systemy fiskalne, systemy prawne, nasz sposób działania…
…rynek pracy…
…tak, oczywiście. Już teraz troszczymy się o ekosystem medialny.
Kiedy rozpoczęłam pracę w polityce, niewiele można było zrobić, ponieważ istniało pewne status quo w kwestii tego, jak powinien wyglądać świat i jak powinny funkcjonować rządy. Polityka gospodarcza była mniej więcej taka sama w całej UE. Dziś to już nie istnieje, za to mamy świadomość ogromnej szansy wywarcia wpływu na świat. Nadszedł czas, kiedy będziemy określać to, co stanie się w następnym stuleciu. Bądźcie więc aktywni, angażujcie się w debaty i miejcie świadomość, że pomagacie nam budować Europę przyszłości.
A jakich rad można udzielić europejskim politykom? Co wzmocnić, a co chronić w erze cyfrowej?
Jestem bardzo zadowolona, widząc, że technologia cyfrowa zajęła tak ważne miejsce w nowej Komisji Europejskiej, z nową wiceprzewodniczącą Margrethe Vestager, która ma ogromne cyfrowe portfolio. Nasza rada numer jeden: cyfryzacja musi być jednym z priorytetów, ponieważ będzie ona określała wszystko, co robimy.
Christiane Woopen, przewodnicząca Europejskiej Grupy Etyki w Nauce i Nowych Technologiach; dyrektor wykonawcza Centrum ds. Etyki Praw, Ekonomii i Nauk Społecznych (CERES) na Uniwersytecie Kolońskim, przypomniała nam, że żyjemy dzisiaj w świecie zalgorytmizowanej, zindywidualizowanej, psychologicznej, masowej manipulacji, która stanowi wielkie zagrożenie dla demokracji. W dzisiejszym świecie wolność i prawa nie zostaną utracone na skutek zamachu stanu, lecz będą powoli odbierane pod pretekstem zwiększenia wygody i poszerzania oferty usług.
Dzięki zwiększającym się każdego roku nakładom na inwestycje w badania i edukację dziś mamy o wiele więcej informacji niż kiedykolwiek wcześniej i jesteśmy „bardziej inteligentni” niż kiedykolwiek wcześniej. Nadszedł czas, byśmy stali się trochę mądrzejsi.
*Erika Widegren – dyrektor generalna Re-Imagine Europa (RIE). Wspólnie z profesorem Manuelem Castellsem przewodzi Grupie Zadaniowej RIE Demokracja w Społeczeństwie Cyfrowym skupiającej ponad stu specjalistów reprezentujących środowiska akademickie, decydentów politycznych, media, społeczeństwo obywatelskie i przemysł, której celem jest opracowanie projektu europejskiego modelu społeczeństwa cyfrowego. Widegren od ponad dziesięciu lat zajmuje się analizą wpływu technologii cyfrowych na regulacje prawne i debatę publiczną. Jest autorką i współtwórczynią licznych artykułów i raportów. Często jest też prelegentem lub moderatorem na europejskich konferencjach poświęconych powyższym tematom.
**Re-Imagine Europa – pierwszy europejski inkubator nowych idei politycznych. Założony przez prezydenta Valéry’ego Giscarda d’Estaing w 2016 r. z myślą o zredefiniowaniu sposobu rozwoju polityki długoterminowej z wykorzystaniem nowych technologii w celu rozwoju debaty publicznej, zbiorowej inteligencji i realistycznych rozwiązań na rzecz silniejszej, bardziej sprawiedliwej i bardziej konkurencyjnej Europy.
Read the English version of this text HERE