Władza technologicznych gigantów z Doliny Krzemowej urosła w ostatnich kilkunastu latach do niebezpiecznych rozmiarów. Tak sądzi coraz więcej ekspertów po obu stronach Atlantyku. Niedawno do grona zaniepokojonych dołączył współtwórca Facebooka – Chris Hughes.

Hughes poznał Marka Zuckerberga na Uniwersytecie Harvarda, gdzie w 2002 r. rozpoczęli kilkuletnią współpracę nad portalem społecznościowym dla studentów. Półtorej dekady później firmę, która narodziła się z tego projektu, wycenia się na pół biliona dolarów. Facebook – obok Amazona, Apple’a i Google’a – należy dziś do najpotężniejszych cyfrowych przedsiębiorstw na świecie. Z ponad dwoma miliardami użytkowników jest też najpopularniejszą globalną platformą społecznościową. To także jeden z największych monopolistów ery cyfrowej gospodarki – w ostatnich latach przejął m.in. Instagrama i WhatsAppa.

Mark Zuckerberg i Chris Hughes w czasach studiów na Uniwersytecie Harvarda (2004)

Niegdyś bliski kolega Marka Zuckerberga teraz apeluje do rządu USA o podzielenie największego serwisu społecznościowego. Wszystko dla dobra rynku i użytkowników.

Libertarianie z Doliny Krzemowej biją się w piersi?

Opublikowana na łamach „The New York Times” opinia Hughesa nie zaskakuje doborem argumentacji. O przywrócenie bardziej restrykcyjnego prawa antymonopolowego w USA od lat zabiega spore grono amerykańskich ekonomistów, prawników i przedsiębiorców. Przekonują oni, że obowiązujące obecnie przepisy spowalniają rozwój gospodarczy, ograniczając konkurencyjność i innowacyjność. Współtwórca Facebooka nie mówi więc niczego, czego byśmy wcześniej nie słyszeli. Ważniejsze jest to, że właśnie on wypowiada te słowa. Dlaczego?

Przez lata cyfrowi magnaci z Doliny Krzemowej kojarzeni byli przede wszystkim z libertariańskim światopoglądem, który wolność jednostki (także gospodarczą) stawiał ponad wszystko. Tymczasem wypowiedź Hughesa dowodzi zmiany perspektywy – liczy się nie dominacja i monopol, ale sprawny ekosystem gospodarczy i współistnienie różnych podmiotów.

Zdaniem Hughesa najwyższy czas, by rząd USA nie tylko podzielił imperium Zuckerberga na mniejsze części, ale także utworzył instytucję odpowiedzialną przed Kongresem za nadzór nad amerykańskim sektorem cyfrowych technologii

Oprócz tego dawny kolega Zuckerberga podkreśla rolę, jaką w gospodarce rynkowej odgrywa państwo. To już zupełne odejście od neoliberalnej ortodoksji, która ze wszelkich sił starała się ograniczyć wpływ administracji publicznej na gospodarkę. Zdaniem Hughesa najwyższy czas, by rząd USA nie tylko podzielił imperium Zuckerberga na mniejsze części, ale także utworzył instytucję odpowiedzialną przed Kongresem za nadzór nad amerykańskim sektorem cyfrowych technologii.

Przywrócić pogrzebane tradycje

W Stanach Zjednoczonych przez wiele lat funkcjonował sprawdzony system gwarantujący równowagę gospodarczą. Uchwalona pod koniec XIX w. ustawa Shermana zdelegalizowała monopole i dała początek wielu późniejszym aktom prawnym zapewniającym swobodę konkurencji oraz większą odpowiedzialność firm.

Jednak w ciągu ostatnich czterech dekad prawo ograniczające koncentrację w gospodarce zostało znacznie osłabione. Fuzje, przejęcia i rozwój międzynarodowych korporacji stały się codziennością. Efekt? Pozycja wielu przedsiębiorstw jest dziś niewzruszona i nie jest im w stanie zagrozić właściwie żadna konkurencja. Z kolei innowacyjne start-upy z potencjałem są albo przejmowane, albo uniemożliwia się im wejście na rynek. W ostateczności zaś ich pomysły są po prostu kopiowane.

Przyzwolenie na takie praktyki jest destrukcyjne dla rynku. Dla nowych podmiotów brakuje miejsca, podczas gdy megakorporacje wyrastają na potęgi nie do opanowania. Dlatego właśnie państwo powinno zdecydować się na ingerencję w mechanizmy gospodarcze i uporządkować sytuację. W przemyśle farmaceutycznym czy samochodowym od dawna funkcjonują instytucje państwowe regulujące działalność gospodarczą. Dlaczego podobne reguły nie miałyby obowiązywać także w obszarze platform cyfrowych?

Sceptykom, którzy uważają, że administracja USA nie odważy się na konfrontację z tak silnym graczem, jak firmy z branży Big Tech, Hughes odpowiada: sama świadomość możliwej interwencji ograniczy zachłanność monopolistów. Warto spróbować.